Lubię wiersze Mirona, pełne zaskakujących i przedziwnych skojarzeń, błyskotliwego humoru i niezwykłości widzianej w zwykłości. Jak w tym wierszu „Idę po chleb dla mamy”, zaczynającym się od słów: „Mijam dwie kaczki? Całe życie w Garwolinie? - Dlaczego nie?”.
Niby nic, a wszystko. Miałem szczęście poznać Mirona, nawet wymieniać z nim listy (też niezwykłe). Niektóre opublikowałem w książce „Tragarze wyobraźni”. Dziś poeta jest legendą i ikoną literatury współczesnej.
***
MIRON BIAŁOSZEWSKI
____
Pędź losie
po lesie.
A po mieszkaniu?
Ale byś się ciskał,
Ale by się ciebie bali.
A ja nie.
Dopókiśmy się nie złapali.
____
Na miejscu
odkopuję siebie
z tysiąca i jednej kołdry
Noce postarzają
Dzień dobry
Dzień dobry
DONOSIMY SIĘ
d o n o s i m y
w tym jaju wieczności
a potem się rozlejemy
DOBRZE DOBRZE
Dobrze jak nie za dobrze
a nawet dobrze
nie za mądrze
nie zaszkodzi niepolepszenie
jak tylko można wytrzymać
na głupi sposób swój
____
- życie się gniecie
- musi, luz jest małorodny
WIECZNOŚĆ
Wieczność
straszna
wszystkiego zdąży zabraknąć
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?