Przysłany mi przez Arkadiusza Stosura poemacik, złożony z pięciu części, utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak wśród młodszych poetyckich roczników znajdują się autorzy, którzy nie tylko zauważają panią Przyrodę, ale i potrafią zachwycić się jej urodą i napisać o tym coś sensownego... Arkadiusz umie interesująco pisać i o lesie, i o kamieniach, i o spadających liściach. Może dlatego, że wywodzi się z uroczych okolic Starego Sącza. Mieszka w Krakowie, opublikował dwa tomiki, jest laureatem stosownej liczby konkursów poetyckich, pisze doktorat z prawa, pracuje w szacownej instytucji i - jak mnie poinformował - chowa w szufladzie materiał na kilka następnych zbiorków.
Drukowany poniżej fragment, wyjęty z poematu, niby dotyczy kamieni, ale tak naprawdę jest to metafora na ludzkie losy i charaktery. Daje to i owo do myślenia, może nawet o nas samych...
ARKADIUSZ STOSUR
5.
nadbrzeżne otoczaki
jak śpiące szare komórki
bezbarwne
jednolite
nijakie
gdy zaprzyjaźnisz się z nimi
weźmiesz do ręki
nasączysz wodą
zaskakują różnorodnością
jaśnieją bielą niczym carrara
lśnią miką
uwodzą przerostami
kotłowaniną zastygłej lawy
zyskują osobowość
a te w rzece szemrzą
drobinki płyną z prądem
katapultują się
wycinają piruety
wzburzone kamienie
próbują się opierać
głośno przekrzykiwać
by też poddać się nurtowi
z czasem zatracają kanciastość
ostre brzegi
wyrazistość
charakter
wtedy poddają się
karleją
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?