Pisał znakomite powieści, ale i piękne wiersze. Przypominam jeden z nich, poświęcony zapewne matce poety, ale i w jakimś sensie wszystkim wiejskim matkom, także mojej.
Wzruszające frazy tego „pacierza” są dowodem, że prawdziwa liryka jest owocem nie tylko warsztatu i natchnienia, ale i autentycznego przeżycia, bez którego wiersze są jak „wypchane ptaki”, mają wszystko – dziób, skrzydła, ale nie potrafią się wznieść. Mam swój dług wdzięczności wobec autora „Diabłów”, gdyż debiutowałem u niego wierszami w „Tygodniku Kulturalnym” w 1969 roku.
*
TADEUSZ NOWAK
PACIERZ ZAKAZANY
Nie śpij w tej izbie
Ona po niej
chodzi i załamuje dłonie
I na strych nie wchodź
po drabinie
jej anioł po niej cicho płynie
Nie wchodź do stajni
Tam króliki
jedzą z nią razem
czosnek dziki
Nie łaź o zmierzchu na stodołę
w bzie dzikim jej kolana gołe
Jej dłoń kaleka ci się przyśni
gdy sięgniesz wprost
ustami wiśni
I oczy będziesz miał piekące
kiedy się w jej wytarzasz łące
I nie zobaczysz jej już nigdy
jeśli źdźbło jedno zranią widły
I dłonią twarzy jej
nie dotkniesz
gdy spojrzysz w pola
przez krzyż w oknie
Ale nie wyjmij miły dłoni
z modlitewnika który ona
wiążąc z pokosa
snopki pszenne
palcami krzywo zrośniętymi
w litanie ptasie i zwierzęce
rozsiała hojnie po zagonach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?