Pamiętam, że zwróciłem na niego uwagę przed wielu laty, gdy Tadeusz był redaktorem poezji w „Życiu Literackim” i poetą powszechnie znanym wśród dość licznych wówczas jeszcze miłośników słowa poetyckiego.
Ładnie skonstruowany i dobrze obmyślony, miał swoim liryzmem zwieść czujność cenzora.
Jest w tym wierszu ciepło, nastrój, tajemnica, jest dramatyzm. Wiersz ma kilka warstw, bo ta liryczno-nostalgiczna sąsiaduje z ukrytym kontekstem historycznym (poeta spędził dzieciństwo we Lwowie, który utraciliśmy po II wojnie na rzecz Ukraińców).
Ale przecież ten wiersz można czytać również jako opowieść o przemijaniu – bo tak jak nie ma powrotu do tej samej rzeki, tak nie ma powrotu do tego samego domu.
Przypomnijmy, że Tadeusz Śliwiak urodził się w 1928 roku we Lwowie, a zmarł w 1994 roku w Krakowie.
*
TADEUSZ ŚLIWIAK
DOM
Odszukałem dom ten
pięć szerokich schodów
sczerniałe sztachety
strzegą ciszy ogrodu
okna puste – to dziwne
o tej porze dnia…
gdzie jest twarz mojej matki
kto ją tutaj zna
Wszystko takie jak było
wszystko inne przecież
tego samego domu
nie ma dwa razy na świecie
szklane drzwi
lecz nie szyby w nich
a płytki lodu
obco patrzą
w ich świetle
nie ma już barw miodu
dziki bez
– czy w gałązkach jego
wciąż ta gorycz
imię pewnej dziewczyny
miało smak tej kory
Przyszedłem dom zobaczyć
nie powiem nikomu
że byłem nie zastałem
nie ma domu w domu
Lwów, 1963
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?