Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierzy, że w niebie włączyli mu zielone światło. I już nie sięgnie dna

Majka Lisińska-Kozioł
Pan Tadeusz zdobył stałą pracę. Teraz marzy o własnym mieszkaniu
Pan Tadeusz zdobył stałą pracę. Teraz marzy o własnym mieszkaniu fot. Adam Wojnar
Reportaż. Pan Tadeusz zaczyna swoją opowieść od końca. Bo najważniejszy jest dla niego zeszły, 2014 rok. Wtedy, po trzydziestu latach przestał pić i postanowił zmienić swoje życie. Dziś ma pracę, teczkę pełną dokumentów oraz plany i marzenia.

Odmiana zaczęła się od choroby. Tadeusz zaniemógł i w Dziele Pomocy św. Ojca Pio dostał leki, jakich potrzebował.

Przy okazji dowiedział się, że na miejscu może się poradzić, gdyby chciał poprawić swoje życie. A było co poprawiać; jak to u bezdomnego.

Dali mi terminy do różnych terapeutów, no to chodziłem, rozmawiałem. I bardzo chciałem wynieść się z _ noclegowni. Walczyłem, aż się udało. Dostałem miejsce na Saskiej, w domu braci albertynów.Atmosfera jest tam prawie domowa, a swoboda większa. Podobało mi się – _opowiada.

Tymczasem minęły trzy miesiące bez alkoholu. – Nie byłem wtedy jeszcze przekonany, że alkohol muszę odstawić, no i __że może się uda to całe niepicie, nawet, gdy będę chciał.

Z braku tego przekonania i z radości, że ma swoje miejsce u albertynów, znów sięgnął po butelkę. Pił przez trzy tygodnie. Sam. Potem wytrzeźwiał i wrócił na Saską. Nikt nie wiedział o jego wpadce, bo bez wytłumaczenia mogło go nie być „na mieszkaniu” nawet przez miesiąc. – Z __początku chciałem sprawę zataić, ale pomyślałem, że lepiej dla mnie będzie jak się przyznam. Dziś wiem, że dobrze zrobiłem.

W lutym zeszłego roku Tadeusz dostał skierowanie do szpitala. Tyle że na odwyk zapisywali na czerwiec tego roku. – Nie chciałem czekać. W dziewięć miesięcy zrealizowałem więc program dla alkoholików, przyjeżdżając do Kobierzyna raz lub dwa razy w tygodniu. Ten sam, który się przerabia w pięćdziesiąt dni leżąc w szpitalu. Doszedłem do siebie fizycznie i psychicznie. I wtedy zaczęły mi się kocić w głowie dziwne myśli: a po co mi to? A źle mi było wcześniej?

Podejmując decyzję o zmianie dotychczasowego życia, trudno od razu zobaczyć jej pozytywne aspekty. A że przyszłości nie da się przewidzieć, zagubionemu człowiekowi towarzyszy niepokój, niepewność, czasem lęk. – Osobom bezdomnym, na ogół też uzależnionym, nie jest łatwo radzić sobie z tymi emocjami. Dla wielu największym problemem jest samotność. Często nie mają na _kogo liczyć, nie mają wsparcia najbliższych – _mówi Irena Zielińska z Poradni Psychiatryczno-Psychologicznej Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.

Dlatego próba nawiązywania utraconych relacji lub wejścia w nowe związki to prawdziwe wyzwanie. – Gdy do tego dodamy jeszcze uwarunkowania zewnętrzne (ekonomiczne, społeczne), które nie ułatwiają osobom bezdomnym usamodzielnienia się, warto docenić tych, którzy – jak Tadeusz – podejmują decyzję o zmianie swojego życia – dodaje.

Tadeusz chodził więc do psychologów na terapie indywidualne i grupy wsparcia – jaką jest choćby Zielona Mila (założona w Dziele, skupia osoby bezdomne borykające się z problemem alkoholowym – przyp. MLK). Rozmowy z początku wydawały mu się mało skuteczne, bo nie był wtedy pewny, że przez picie zmarnował sobie życie. Minęło jeszcze trochę czasu, zanim zauważył, że terapia działa. – To było wtedy, gdy zacząłem podejmować decyzje dotyczące mojego bieżącego życia.

Dotąd, jeśli pracował – to dorywczo; byle było na wódkę i jedzenie. Teraz chciał mieć papier, że podjął zatrudnienie. – Zacząłem pragnąć zwyczajnej ludzkiej stabilizacji. I __to był dobry znak – wspomina dzisiaj.

Osoby bezdomne korzystające ze wsparcia Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, zanim podejmą pracę zawodową, mierzą się z różnymi trudnościami. Tacy ludzie nie wierzą w siebie, często czują się w oczach pracodawców gorsze. – _Bywa, że nie mogą wykonywać wyuczonego zawodu, bo stosowne uprawnienia straciły aktualność. Przeszkody piętrzą się przed nimi począwszy od wywalczenia uczciwej umowy aż po __utrzymanie pracy _– mówi Natalia Nóżka, doradca zawodowy Dzieła.

Toteż, gdy pojawiła się szansa, by podjąć pracę w zakładzie pielęgnującym zieleń, pan Tadeusz miał już gotowe CV i mógł do pracodawcy zgłosić się od razu. W okresie próbnym – przez dwa tygodnie – dostawał 8 zł za godzinę na rękę. Teraz ma 10 zł i umowę zlecenie do końca czerwca. Chodzenie do pracy, mieszkanie u braci albertynów, terapie, rozmowy zmieniały umysł Tadeusza jak kropla, która drąży skałę. Aż wreszcie zaczął analizować swoją przeszłość.

Zrozumiałem, a właściwie zaczynałem rozumieć, że picie było jednym z głównych powodów rozpadu mojego małżeństwa. Przez picie zaniedbałem syna, niczym się nie interesowałam. Nawet rozwód odbył się bez mego udziału. Dziś wiem, że gdy byłem na samej górze równi pochyłej mojego życia, nie zauważyłem, że zaczynam się staczać. Zarabiałem, żeby się napić, potem miałem przerwy w pracy; wracałem, gdy kończyły się pieniądze. Przenosiłem się z miejsca na miejsce, spałem gdzie popadnie. Żyłem z dnia na dzień.

Wódka była dla niego remedium na wszystko; pił więc coraz więcej, a pracował coraz mniej. – Lubiłem upijać się w samotności. Rozmawiałem wtedy sam ze sobą i dobrze się z tym czułem, bo za moje nieudane życie zrzucałem winę na cały świat. Siebie w tych rozmowach rozgrzeszałem.

Mijały kolejne pijane lata, w sumie prawie trzydzieści. Gdy dziś Tadeusz zaczyna się im uważniej przyglądać, nadal miewa mieszane uczucia. Raz szkoda mu straconego czasu, a innym razem zastanawia się, po co mu ten dzisiejszy życiowy porządek; ta praca, ta terapia. – Jestem jeszcze słaby – mówi. – I tych myśli, osaczających mnie wątpliwości się boję, więc od nich uciekam. Bardzo chcę wytrwać bez picia. Na razie udało mi się 14 miesięcy. To dużo i mało zarazem.

Jakby nie patrzeć, Tadeusz zrobił krok w dobrą stronę. I zrozumiał, że sukces zależy przede wszystkim od niego. Wie, że przez wiele lat narobił w swoim życiu bałaganu. Teraz musi być cierpliwy, jeśli chce się go pozbyć. – Nie zdziwię się, że załatwiając jedne zaległe sprawy, mogę natrafić na inne – równie zagmatwane i wymagające rozwikłania. Postanowiłem, że będę robił te życiowe porządki sukcesywnie i __bez pośpiechu.

Podopieczny Dzieła nadal potrzebuje pomocy. Ale wyobrażenie o niej ma już inne niż wtedy, gdy niemal przez trzy lata mieszkał w noclegowni. – Trwałem tam i nic nie robiłem, żeby się wyrwać. Czasami szedłem to tu, to tam. Nazbierałem dwie siatki jedzenia i byłem szczęśliwy, bo za __pieniądze, które skądś mi spadły, mogłem się upijać.

Niedawno odkrył, że praca nad sobą może dawać satysfakcje i radość, choć trafiają się dni, że nie jest mu łatwo. Dobrze więc, że wspierają go terapeuci, psychologowie, prawnik. A jak trzeba, doradca zawodowy. Dobre efekty daje pomoc w grupie wsparcia o nazwie „Przystanek Praca”. Na spotkaniach uczestnicy dzielą się doświadczeniami, obowiązkami, podpowiadają, jak układać relacje z przełożonymi i współpracownikami. Mówią o tym, że trudności trzeba pokonywać, a z sukcesów umieć się cieszyć.

Uczestnicy spotkań udzielają sobie wzajemnego wsparcia, uczą się od siebie wyrażania emocji, formułowania własnego zdania, szukania argumentów, by bronić swojej postawy. Podpowiadamy im, jak radzić sobie ze stresem, jak łagodzić konflikty. Bezcenne jest też wzajemne motywowanie się do aktywnego poszukiwania pracy i __utrzymania zatrudnienia – dodaje Natalia Nóżka.

Tadeusz ma czas wypełniony od rana do wieczora. Pracuje, przychodzi do Dzieła, a podróżując tramwajami z jednego końca miasta na drugi – czyta. Także o sporcie, który jest jego pasją.

Łatam dziury w swoim życiu. Wciąż się dziwię, że przed rokiem miałem tylko dowód osobisty, bo żadne inne papiery nie były mi potrzebne. Teraz uzbierałem całą teczkę dokumentów, które pomagają normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Staram się o przyznanie grupy inwalidzkiej. Zbliżyłem się do __Pana Boga. Religia daje mi siłę. Przestałem pić, by żyć.

Pan Tadek ma też marzenia: chciałby mieć własne, choćby najmniejsze mieszkanie i chciałby ułożyć sobie stosunki z rodziną; z siostrami, z synem i z byłą żoną. – Gotów jestem wysłuchać wszystkiego, co mi powiedzą, każdej pretensji i gorzkich słów, byleby jakoś udało się odbudować więzi. Mam przecież dwie wnuczki. Przyznałem się przed samym sobą, że mam problem z alkoholem, muszę się przyznać przed nimi.

Tadek wie, że sięgnął życiowego dna, a teraz powoli, dzień za dniem gramoli się na powierzchnię. I uczy się rozmawiać z innymi, akceptować to, że nie są źli, jeśli nawet się z nim nie zgadzają.

Czuję, że w niebie zapalili mi właśnie zielone światło. No to powoli wciskam gaz i jadę w przyszłość. Oby tylko nie zboczyć z wytyczonej drogi.

[email protected]

Półmaraton Marzanny
Pobiegną dla bezdomnych. Jutro, już po raz trzeci, w XII Krakowskim Półmaratonie Marzanny wystartuje 32 wolontariuszy, którzy swój sportowy wyczyn zadedykują osobom bezdomnym. Założą koszulki z hasłami: „Ulica dobra do biegania, kiepska do mieszkania” lub „Biegnę, by on uwierzył, że jest tego wart…”, „Z Dziełem Pomocy dla osób bezdomnych”. Bezdomność dotyka ok. 31 tys. osób w Polsce. 1/3 z nich przebywa na ulicy. Są wśród nich kobiety i dzieci (25 proc.). Tylko na terenie Krakowa rocznie przebywa ponad 2200 osób bezdomnych.
www.dzielopomocy.pl
Przekaż 1 procent podatku
Dzieło Pomocy św. Ojca Pio KRS 0000217272

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski