Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierzymy, że w Krakowie pomogą nam nasi kibice

Rozmawiał Jacek Żukowski
Grzegorz Sandomierski
Grzegorz Sandomierski fot. andrzej banaś
Rozmowa z bramkarzem Cracovii GRZEGORZEM SANDOMIERSKIM.

- Jakie wrażenia po meczu? Pan już grał w eliminacjach Ligi Europy, więc to dla Pana nie pierwszyzna.

- To fakt. Przestrzegaliśmy się przed meczem, że to nie będzie łatwe spotkanie dla nas. Nie mamy na co narzekać. Jest lato, więc musi być ciepło. Trzeba być przygotowani na każde warunki atmosferyczne. Ciężko nam było stworzyć sytuacje. Na początku miał taką Erik Jendrisek, uderzył sytuacyjnie, bramkarz obronił i na tym koniec. Przeciwnik wykorzystał nasze błędy, po stałym fragmencie, jakiejś wrzutce z boku. Ciężko powiedzieć coś mądrego. W szatni jednak po ostrych słowach trenera, bo takie być musiały, powiedzieliśmy sobie, że przecież gramy jeszcze jeden mecz.

- Właśnie, jak Pan ocenia wasze szanse na awans?

- To są tylko dwie bramki przewagi przeciwnika. Wszystko jest jeszcze w naszych rękach i nogach. Wierzymy, że doping kibiców nas poniesie. Do takiego zwycięstwa, które da nam awans do następnej rundy. Pokazaliśmy, że potrafimy grać z trudnymi rywalami, grać dobrze, strzelać dużo bramek i wygrywać.

- Pierwsza bramka jakby ustawiła to spotkanie. Był to nieprzyjemny strzał po ziemi z dalszej odległości.

- Można powiedzieć, że Szkendija nie za bardzo zagroziła nam w I połowie. To był właściwie pierwszy celny strzał. Jeszcze w innej sytuacji piłka prześlizgnęła mi się po palcach i poprzeczce. Więcej sytuacji nie stworzyli. A bramka? Strzał z 18 m. Było to na pewno uderzenie do obrony. Nie udało się.

- Nie odnosi Pan wrażenia, że w I połowie, gdy gra zaczęła się układać, zagraliście za bardzo bojaźliwie, bez ryzyka?

- Naszym celem było przede wszystkim nie stracić bramki. Nie mogliśmy iść na „hurra”, mając gdzieś w głowie, że jeszcze jest rewanż za tydzień. Oczywiście chcieliśmy ugrać jak najlepszy rezultat, ale efekt jest taki, że przegrywamy i jesteśmy w trudnej sytuacji. Czeka nas tydzień ciężkiej pracy. Musimy się podnieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski