W końcu grudnia zeszłego roku przyszłość renesansowego budynku znajdującego się na Woli Justowskiej wydawała się już przesądzona. Ale Walne Zgromadzenie członków Stowarzyszenia Willa Decjusza uznało, że działalność kulturalna o profilu europejskim jest nie do pogodzenia z propozycją wypracowania modelu bliższego domowi kultury.
A taką właśnie propozycję złożyły władze miasta - chciały przekształcenia willi w filię Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki”. - Jednak zdaniem członków stowarzyszenia mogłoby to doprowadzić do zaprzepaszczenia 20 lat dotychczasowej działalności - tłumaczy Danuta Glondys, szefowa Willi Decjusza.
A mowa o działalności „na rzecz dialogu społecznego i integracji europejskiej, a także ochrony dziedzictwa kulturowego, problematyki mniejszości narodowych, kształtowania pluralizmu i tolerancji w życiu publicznym, a także edukacji i sztuki”. Stowarzyszenie przyznaje m.in. stypendia twórcze dla pisarzy, poetów, krytyków, tłumaczy. - Nasze projekty kulturalne mają unikatowy charakter, są realizowane we współpracy z zagranicznymi partnerami i mają międzynarodową renomę - dodaje Glondys.
Przykładem są choćby Letnia Szkoła Wyszehradzka lub Polsko-Brytyjski Okrągły Stół, a także program rezydencki dla pisarzy i tłumaczy, w ramach którego - wspólnie z Krakowskim Biurem Festiwalowym i miastem Kraków - podejmowani są literaci prześladowani w krajach swojego pochodzenia. To wszystko nie mieści się w profilu działalności domu kultury. - Właśnie dlatego postanowiliśmy wrócić do pomysłu przekształcenia willi w instytucję miejską - tłumaczy Danuta Glondys.
Pieniądze (nie tylko) miejskie
Powodem starań o zmianę statusu Willi Decjusza okazały się kłopoty finansowe. Danuta Glondys przyznaje, że po otwarciu nowych centrów konferencyjnych popyt na przestrzenie, jakimi dysponuje willa, znacznie spadł. - Granty miejskie w kolejnych latach od 2013 roku zdobywane były w konkursach i obejmowały tzw. działalność całoroczną, czyli koszty projektów edukacyjnych i artystycznych, prowadzonych przez nas w willi. Niestety pieniądze te nie mogły być przeznaczone na koszty utrzymania obiektu i jego zabezpieczenia - tłumaczy Danuta Glondys.
A są one niemałe, zważywszy na fakt, że mowa o zabytkowym budynku. Opłacenie mediów, w tym gazowego ogrzewania oraz zabezpieczenia obiektów i terenów zielonych wokół, to sumy rzędu 800 tys. zł rocznie. Te pieniądze willa musi pozyskać sama, m.in. z wynajmu sal. Dodatkowo w ostatnich latach stowarzyszenie zapłaciło ponad 220 tys. zł za pilne prace konserwatorskie i interwencyjne.
Andrzej Kulig, zastępca prezydenta Krakowa, przyznaje, że spotkanie z przedstawicielami Willi Decjusza odbyło się w czerwcu. - Stowarzyszenie pragnie zachować swoją ciągłość, co jest zrozumiałe, a jednocześnie prowadzić miejską instytucję kultury. To teoretycznie jest możliwe, rodzi jednak szereg pytań, które mają istotne implikacje prawne. Sprawą zająć się ma Wydział Kultury z zespołem radców prawnych, tak aby ewentualne rozstrzygnięcie mogło zapaść przed ustalaniem budżetu na przyszły rok - mówi nam Andrzej Kulig.
Nie można być ortodoksem
Radna Małgorzata Jantos, szefowa Komisji Kultury Rady Miasta Krakowa, przyznaje, że od początku była zwolenniczką samodzielności Willi Decjusza. - Ze względu na 20 lat działalności, znaczenie nie tylko w Polsce, ale i w Europie, budowanie marki i dobrego obrazu Krakowa, powinniśmy w tym miejscu stworzyć instytucję miejską. To pozwoli uratować wyjątkowy charakter działalności. I mówię to ja, przeciwniczka tworzenia kolejnych instytucji miejskich i płacenia z budżetu Krakowa na ich utrzymanie. Nie można jednak być ortodoksem - tłumaczy Małgorzata Jantos.
I dodaje, że choć Dworek Białoprądnicki jest wzorcowym domem kultury, to jego działalność jest nie do pogodzenia z profilem działań willi.
Komentarz. Ten eksperyment nie mógł się udać
To jak próba połączenia volkswagena, „samochodu dla ludu”, i ferrari. Czyli zupełnie różnych światów, stylów działalności, wizji i rozmachu. Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” to dobrze prowadzony dom kultury, którego horyzont sięga jednak granic dzielnicy. I dobrze. Ale trudno oczekiwać w związku z tym europejskich ambicji i pomysłu na działania z rozmachem międzynarodowym. Co więcej, nie ma instytucji (może poza Krakowskim Biurem Festiwalowym), której profil pasowałby do dorobku Willi Decjusza. I już to powinno skłaniać do myślenia o samodzielności tego miejsca. Dobrze, że po grudniowym falstarcie rozumieją to też władze miasta.
Łukasz Gazur
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?