Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Willa Decjusza chce samodzielności

Łukasz Gazur
Willa Decjusza jako instytucja miejska wciąż miałaby dotychczasowy, europejski profil działalności
Willa Decjusza jako instytucja miejska wciąż miałaby dotychczasowy, europejski profil działalności fot. Anna Kaczmarz
Instytucje. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Willa Decjusza nie będzie filią Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki”. Działające w niej stowarzyszenie znów podjęło rozmowy z władzami Krakowa. Powrócił pomysł stworzenia w zabytkowym budynku instytucji miejskiej.

W końcu grudnia zeszłego roku przyszłość renesansowego budynku znajdującego się na Woli Justowskiej wydawała się już przesądzona. Ale Walne Zgromadzenie członków Stowarzyszenia Willa Decjusza uznało, że działalność kulturalna o profilu europejskim jest nie do pogodzenia z propozycją wypracowania modelu bliższego domowi kultury.

A taką właśnie propozycję złożyły władze miasta - chciały przekształcenia willi w filię Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki”. - Jednak zdaniem członków stowarzyszenia mogłoby to doprowadzić do zaprzepaszczenia 20 lat dotychczasowej działalności - tłumaczy Danuta Glondys, szefowa Willi Decjusza.

A mowa o działalności „na rzecz dialogu społecznego i integracji europejskiej, a także ochrony dziedzictwa kulturowego, problematyki mniejszości narodowych, kształtowania pluralizmu i tolerancji w życiu publicznym, a także edukacji i sztuki”. Stowarzyszenie przyznaje m.in. stypendia twórcze dla pisarzy, poetów, krytyków, tłumaczy. - Nasze projekty kulturalne mają unikatowy charakter, są realizowane we współpracy z zagranicznymi partnerami i mają międzynarodową renomę - dodaje Glondys.

Przykładem są choćby Letnia Szkoła Wyszehradzka lub Polsko-Brytyjski Okrągły Stół, a także program rezydencki dla pisarzy i tłumaczy, w ramach którego - wspólnie z Krakowskim Biurem Festiwalowym i miastem Kraków - podejmowani są literaci prześladowani w krajach swojego pochodzenia. To wszystko nie mieści się w profilu działalności domu kultury. - Właśnie dlatego postanowiliśmy wrócić do pomysłu przekształcenia willi w instytucję miejską - tłumaczy Danuta Glondys.

Pieniądze (nie tylko) miejskie

Powodem starań o zmianę statusu Willi Decjusza okazały się kłopoty finansowe. Danuta Glondys przyznaje, że po otwarciu nowych centrów konferencyjnych popyt na przestrzenie, jakimi dysponuje willa, znacznie spadł. - Granty miejskie w kolejnych latach od 2013 roku zdobywane były w konkursach i obejmowały tzw. działalność całoroczną, czyli koszty projektów edukacyjnych i artystycznych, prowadzonych przez nas w willi. Niestety pieniądze te nie mogły być przeznaczone na koszty utrzymania obiektu i jego zabezpieczenia - tłumaczy Danuta Glondys.

A są one niemałe, zważywszy na fakt, że mowa o zabytkowym budynku. Opłacenie mediów, w tym gazowego ogrzewania oraz zabezpieczenia obiektów i terenów zielonych wokół, to sumy rzędu 800 tys. zł rocznie. Te pieniądze willa musi pozyskać sama, m.in. z wynajmu sal. Dodatkowo w ostatnich latach stowarzyszenie zapłaciło ponad 220 tys. zł za pilne prace konserwatorskie i interwencyjne.

Andrzej Kulig, zastępca prezydenta Krakowa, przyznaje, że spotkanie z przedstawicielami Willi Decjusza odbyło się w czerwcu. - Stowarzyszenie pragnie zachować swoją ciągłość, co jest zrozumiałe, a jednocześnie prowadzić miejską instytucję kultury. To teoretycznie jest możliwe, rodzi jednak szereg pytań, które mają istotne implikacje prawne. Sprawą zająć się ma Wydział Kultury z zespołem radców prawnych, tak aby ewentualne rozstrzygnięcie mogło zapaść przed ustalaniem budżetu na przyszły rok - mówi nam Andrzej Kulig.

Nie można być ortodoksem

Radna Małgorzata Jantos, szefowa Komisji Kultury Rady Miasta Krakowa, przyznaje, że od początku była zwolenniczką samodzielności Willi Decjusza. - Ze względu na 20 lat działalności, znaczenie nie tylko w Polsce, ale i w Europie, budowanie marki i dobrego obrazu Krakowa, powinniśmy w tym miejscu stworzyć instytucję miejską. To pozwoli uratować wyjątkowy charakter działalności. I mówię to ja, przeciwniczka tworzenia kolejnych instytucji miejskich i płacenia z budżetu Krakowa na ich utrzymanie. Nie można jednak być ortodoksem - tłumaczy Małgorzata Jantos.

I dodaje, że choć Dworek Białoprądnicki jest wzorcowym domem kultury, to jego działalność jest nie do pogodzenia z profilem działań willi.

Komentarz. Ten eksperyment nie mógł się udać

To jak próba połączenia volkswagena, „samochodu dla ludu”, i ferrari. Czyli zupełnie różnych światów, stylów działalności, wizji i rozmachu. Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” to dobrze prowadzony dom kultury, którego horyzont sięga jednak granic dzielnicy. I dobrze. Ale trudno oczekiwać w związku z tym europejskich ambicji i pomysłu na działania z rozmachem międzynarodowym. Co więcej, nie ma instytucji (może poza Krakowskim Biurem Festiwalowym), której profil pasowałby do dorobku Willi Decjusza. I już to powinno skłaniać do myślenia o samodzielności tego miejsca. Dobrze, że po grudniowym falstarcie rozumieją to też władze miasta.

Łukasz Gazur
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski