Dawid Rzeszutko był bohaterem Sokoła w jego meczu przeciwko Orłowi Piaski Wielkie, prowadząc kolegów do zwycięstwa. Fot. Jerzy Zaborski
IV LIGA PIŁKARSKA. Sokół Przytkowice po wygranej u siebie nad Orłem Piaski Wielkie 3-2 (2-1) wrócił do środka tabeli
W zgodnej opinii obserwatorów, było to typowe spotkanie walki. - Dlatego tak ważne było w nim szybkie odrobienie strat po równie szybkim trafieniu przez rywali, bo przypomnę, że objęli prowadzenie w 15 minucie - zwraca uwagę Wiesław Firlej, kierownik drużyny Sokoła. - Na szczęście dobrze tego dnia nastawiony celownik miał Dawid Rzeszutko, który po dorzuceniu dwóch goli Orłowi ma na swoim koncie sześć trafień - podkreśla kierownik.
Wyrównujące trafienie było udziałem grającego trenera przytkowiczan Romana Skowronka. - Trzeba być pełnym podziwu dla szkoleniowca, który wciąż na boisku potrafi zawstydzić młodzież - śmieje się kierownik. - Jednak dobrą piłkę zagrał mu wspomniany Rzeszutko. Nasz napastnik wyprowadził zespół na prowadzenie w ostatniej minucie pierwszej części, a jego trafienie było godne stadionów świata.
- Strata gola "do szatni" nieco przygasiła moich zawodników, a trudno, żeby było inaczej, skoro prowadzenie wymknęło nam się z rąk - tłumaczy Marek Holocher, trener Orła. - Po stracie trzeciej bramki na boisku zapanował chaos i dopiero kontaktowe trafienie, na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, dodało nam skrzydeł. Błędów szukam przede wszystkim w swoim zespole, bo po strzeleniu gola na 1-0 niepotrzebnie nieco się odkryliśmy, pozwalając się skontrować. Jednak w końcówce wróciliśmy do gry i mogliśmy poszukać remisu, bo wiadomo, że wiele może się zdarzyć, kiedy łapie się wiatr w plecy. Jednak sędzia doliczył tylko minutę, co mnie bardzo zdziwiło, skoro w obu ekipach dokonano siedmiu zmian, a sędzia nieustannie przerywał grę, bo było w niej sporo fauli.
W Przytkowicach podkreślają, że nie ma przypadku w ich wygranej nad Orłem, bowiem wcześniej, w wyjazdowym spotkaniu, pokonali Iskrę Klecza 1-0, a tam zwycięską bramkę także zdobył Dawid Rzeszutko. - A wypracował mu ją Michał Rzeszótko, który przeciwko Orłowi Piaski Wielkie musiał pauzować za kartki. Jeśli goście czepiają się pracy sędziego, że rzekomo ich skrzywdził, to chyba mogli mówić o szczęściu, jak po faulu na Konradzie Czarze nie przyznał nam karnego, choć faul był ewidentny. Nasz zawodnik nawinął sobie rywala, a potem został wycięty. Mecz z Orłem to już historia, ale najważniejsze, że po nim pojechaliśmy windą do nieba - śmieje się kierownik Firlej.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?