WIOŚ dopilnuje, by huta ograniczyła pylenie z hałdy. Postawi pyłomierz?

Grafitowy pył wywiewany z hałdy w Pleszowie jest dla mieszkańców sąsiadujących ze składowiskiem bardzo uciążliwy. Wczoraj pisaliśmy, iż nowohucianie boją się również, że wdychanie go może mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Trudno jednak znaleźć kompetentną jednostkę, która zbadałaby, jak bardzo ten pył jest szkodliwy.

Autor: Marzena Rogozik

Małopolski inspektor ochrony środowiska podkreśla, że do jego zadań nie należy ocena wpływu pyłu na zdrowie ludzi. Tym zajmuje się stacja sanitarno-epidemiologiczna. Zwróciliśmy się więc do krakowskiego sanepidu, by pomógł ustalić szkodliwość pyłu. Tam jednak usłyszeliśmy, że stacja takich możliwości nie ma, bo nie posiada laboratorium, w którym można byłoby wykonać takie badania. Skierowano nas... z powrotem do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Grafitowy pył mają na co dzień. Hałda w Pleszowie zatruwa im życie

- Jeśli z badań WIOŚ wynikałoby, że jest znaczne przekroczenie np. ilości jakiegoś metalu ciężkiego, to w odniesieniu do przyjętych norm lekarze mogliby stwierdzić zagrożenie dla życia lub zdrowia - tłumaczy Jacek Żak z krakowskiego sanepidu. Sytuacja jest patowa, bo trudno znaleźć jednostkę, która dbałaby o zdrowie i życie krakowian.

Sprawie obiecał przyjrzeć się wojewoda małopolski Józef Pilch. - Zorientuję się w temacie i natychmiast podejmę radykalne działania, tym bardziej że chodzi o nowohucian - zapewnia wojewoda Józef Pilch.

Po naszym wczorajszym artykule WIOŚ zapewnia, że podejmie konkretne działania. - Traktuję hutę priorytetowo i zależy mi, by wyegzekwować od niej postępowanie zgodne z prawem ochrony środowiska i decyzjami nałożonymi przez Urząd Marszałkowski. Wymusiłem na zakładzie przyspieszenie instalacji systemu zraszania żużla wyrzucanego na hałdę - twierdzi Paweł Ciećko, małopolski inspektor ochrony środowiska. - Mają też schładzać go w kadziach przed wywiezieniem z zakładu, co powinno wymiernie ograniczyć pylenie - dodaje.

Huta ma też ograniczyć uciążliwość pyłu grafitowego do granic swojego terenu. Ciećko zabiega też obecnie, by zakład wykonał pełną modernizację koksowni, co pozwoli zmniejszyć pylenie. - Nie odpuszczam hucie i dopilnuję osobiście, by nasze sugestie zostały wykonane - zapewnia szef WIOŚ. Propozycje zmian i usprawnień są tylko sugerowane, a nie wymagane, bo nie ma ich w pozwoleniu zintegrowanym dla huty, czyli dokumencie, który określa, ile szkodliwych substancji zakład może rocznie wypuścić do środowiska. WIOŚ - choć odpowiada za ochronę środowiska - nie wydaje pozwolenia zintegrowanego, a jedynie kontroluje wykonanie określonych w nim norm. Nie będzie miał więc wpływu na ostateczny kształt nowego pozwolenia (dokument w obecnym brzmieniu obowiązuje od 2014 roku), choć inspektorzy kontrolujący ten zakład najlepiej wiedzą, jakie rozwiązania należałoby wprowadzić, by zmniejszyć jego szkodliwe oddziaływanie na środowisko i mieszkańców. Pozwolenie wydaje Urząd Marszałkowski, który pracuje nad nowym dokumentem od maja 2016 r. W nim powinno znaleźć się obostrzenie dotyczące hałdy.

Na razie inspektor Ciećko w trybie pilnym wezwał do siebie kierownictwo huty i przedstawicieli magistratu, by wspólnie podjąć radykalne działania, które pozwolą zapobiegać w przyszłości emisji pyłów z hałdy w Pleszowie. - Poważnie rozważam też możliwość postawienia jeszcze jednego pyłomierza w Branicach, by monitorować emisję ze składowiska na bieżąco - zaznacza inspektor Paweł Ciećko.