Przeciekający dach w siłowni, tynki opadające ze ścian i zawilgocone szatnie - w takich warunkach trenują krakowscy wioślarze, wśród nich Maria Springwald, brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich z Rio de Janerio. - Pracuje się tutaj bardzo ciężko, zwłaszcza przez wszechobecną ciasnotę - nie kryje trenerka naszej medalistki Iwona Wójcik-Pietruszka.
Autor: Piotr Drabik
Przystań wioślarska przy ul. Kościuszki bardziej przypomina skansen niż obiekt treningowy na miarę olimpijskiego sukcesu. Korzysta z niej kilka klubów sportowych, w sumie około 100 osób. W najgorszym stanie jest siłownia. Sportowcy podczas ćwiczeń w ciasnym pomieszczeniu muszą uważać na kapiącą wodę i na opadający tynk ze ścian. - Sufit w siłowni to jeden wielki grzyb. Staramy się go przykryć drewnianymi płytami - opowiada Iwona Wójcik-Pietruszka.
Wszystkiemu winny jest nieszczelny taras, pod którym znajduje się siłownia. Deszczówka bez problemu przelewa się przez drewniane stropy wprost na głowy wioślarzy. A ci dodatkowo są zmuszeni ćwiczyć na sprzęcie pamiętającym poprzednią epokę. W przystani wioślarskiej nic się nie marnuje - nawet opony samochodowe podtrzymują w siłowni sztangi z ciężarami.
Do pomieszczeń, gdzie w piątek hucznie witano olimpijską medalistkę Marię Springwald, wróciła szara codzienność. W miejsca krzeseł i stołów wracają ergometry (urządzenia do wiosłowania „na sucho”), na które nie ma miejsca w siłowni. Na odrobinę komfortu zawodnicy nie mogą liczyć nawet w szatni. W zawilgoconych pomieszczeniach na piętrze można zapomnieć o zamykanych kabinach prysznicowych. - Nasi podopieczni muszą mieć mocne charaktery, by tu trenować. Ale sporo dzieciaków, które do nas przychodzą, z niedowierzaniem słucha o sukcesach zawodników, patrząc na warunki w przystani - dodaje Iwona Wójcik-Pietruszka.
Wioślarstwo nad Wisłą uprawia się od ponad stu lat i praktycznie od samego początku istnienia przystani zarządza nią Akademicki Związek Sportowy (obecnie klub nazywa się AZS AWF Kraków). - Pomimo, że większość gruntów należy do nas, to nic nie możemy tutaj zbudować. Brakuje pieniędzy nawet na remont istniejących obiektów - mówi wprost prof. Michał Spieszny, prezes zarządu AZS AWF Kraków.
Średni budżet sekcji wioślarskiej klubu wynosi ok. 150 tys. zł rocznie. - O nowych inwestycjach nie mamy co marzyć, bo większość z tych pieniędzy idzie na opłacenie trenerów, wyjazdów na zawody czy zakup sprzętu - wymienia Bogdan Wełna, szef sekcji wioślarskiej AZS AWF Kraków. Sam zakup tylko jednej nowej łódki to wydatek ok. 40-45 tys. zł.
Przystań nad Wisłą jest położona niecały kilometr od Wawelu, dlatego nie brakowało inwestorów, którzy proponowali przebudowę obiektów dla wioślarzy, w zamian za przejęcie lub wieczyste użytkowanie działek. Do tej pory klub nie zgodził się na takie rozwiązanie. Ponadto nie cały teren przystani należy do AZS AWF Kraków. - Od lat staramy się uregulować stan prawny działek - przyznaje prof. Michał Spieszny.
W tym temacie klub liczy również na przychylność gminy Kraków, która wciąż jest właścicielem jednej z działek na terenie przystani wioślarskiej. - Od miasta usłyszeliśmy, że chętnie nam ją sprzedadzą za 10 proc. wartości. Nawet to przekracza nasze możliwości - nie kryje prezes zarządu AZS AWF Kraków.
Dyrektor miejskiego Zarządu Infrastruktury Sportowej Krzysztof Kowal zapewnia: - Miasto jest otwarte na rozmowy z klubem w sprawie działek. Jednocześnie wyjaśnia jednak, że gmina nie może inwestować na terenie obiektu, ponieważ w większości znajduje się on w rękach klubu, a nie miasta.
W sprawie przystani na Wiśle czekamy na odpowiedz m.in. z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?