Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła apeluje do fanów: pomóżcie ratować klub

Bartosz Karcz
Tak szczelnie wypełnione trybuny Wisła ma jedynie kilka razy w roku
Tak szczelnie wypełnione trybuny Wisła ma jedynie kilka razy w roku FOT. WOJCIECH MATUSIK
Piłka nożna. Krakowski klub liczy na odruch solidarności kibiców i prosi o liczne przyjście na mecz z Lechem. To ma poprawić sytuację finansową. Ostatnio z frekwencją nie było najlepiej.

Wisła Kraków zachęca do licznego przyjścia na mecz z Lechem Poznań, który zostanie rozegrany 7 grudnia na stadionie przy ul. Reymonta.

W promocję tego spotkania włączyły się również TS Wisła i Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków, które przygotowały specjalny filmik. Pojawia się w nim hasło: „Dzięki dużej frekwencji na meczu z Lechem Wisła pokryje pilne zobowiązania i uniknie kary dwóch punktów w sezonie 2015/2016”.

W ten sposób inicjatorzy akcji chcą wzbudzić w kibicach poczucie odpowiedzialności za klub i uświadomić im, że swoją obecnością na stadionie mogą pomóc Wiśle wyjść z problemów finansowych. A z tą świadomością w ostatnim czasie za dobrze nie jest.

Gdy w sierpniu swoją pracę w Wiśle zakończył prezes Jacek Bednarz, a kibice przestali bojkotować mecze „Białej Gwiazdy”, wydawało się, że frekwencja mocno wzrośnie. Na pierwszym meczu po zakończeniu bojkotu, z GKS-em Bełchatów, na trybunach pojawiło się blisko 17 tysięcy widzów.

Na kolejny, z Legią Warszawa, Wisła sprzedała wszystkie bilety i frekwencja zamknęła się w liczbie 31 289 widzów. Na tym się jednak skończyło. Na kolejnych meczach liczba widzów spadła i ani razu nie przekroczyła już granicy 15 tysięcy. Dlaczego kibice „Białej Gwiazdy”, mimo że wiedzą, jaka jest sytuacja klubu, nie odwiedzają licznie stadionu? Odpowiedź na to pytanie jest złożona.

Nie tak dawno prezes Zbigniew Boniek w stacji Canal Plus zadał słuszne pytanie. – Czy kibice Wisły przychodzą oglądać swój klub czy Legię? Przecież na każdym meczu stadion powinien być pełny, jeśli kibice przychodzą dla swojego klubu – mówił prezes PZPN. Ma on rację, ale nie tylko w odniesieniu do Wisły.

W Polsce nie ma bowiem tradycji chodzenia na mecze bez względu na to, z kim gra ulubiona drużyna. Chodzi się na widowiska, mecze hitowe. Jeśli w przypadku Wisły do Krakowa przyjeżdża Legia czy Lech lub rozgrywane są derby, to frekwencja idzie mocno w górę.

Jeśli jest mecz, tak jak ostatnio, z Górnikiem Łęczna, to na stadion przychodzi nieco ponad 10 tysięcy widzów. To nie tylko problem Wisły. Podobnie jest w innych klubach. Weźmy np. Legię, czyli klub, który lideruje w tabeli i nie ma problemów finansowych. Wydawałoby się, że w takim mieście jak Warszawa frekwencja na ligowych meczach w okolicach 20 tysięcy powinna być normą.

Nic z tego. Legii tylko raz jesienią w lidze udało się przekroczyć liczbę 20 tysięcy na trybunach ! Oczywiście na meczu z Lechem. A warto wspomnieć, że warszawianie potrafili zjechać w jednym przypadku z frekwencją nawet poniżej 10 tysięcy.

W przypadku Wisły rolę może odgrywać również fakt, że po zakończeniu bojkotu na wniosek SKWK podniesiono ceny biletów o 10 złotych. Chodziło o przynajmniej częściowe wyrównanie strat, jakie poniósł klub w czasie nieobecności sporej grupy fanów na trybunach. Tylko że ta pod­wyżka nie wszystkim się spodobała i nie można wykluczyć, że również ona ma obecnie wpływ na nie najlepszą frekwencję na ostatnich spotkaniach.

Pozostaje jeszcze kwestia wspomnianej odpowiedzialności za ulubiony klub. To zjawisko w Polsce, jeśli występuje, to w znikomym wymiarze. W naszym kraju nie jest tak jak np. w Niemczech, gdzie jeszcze nieco ponad dziesięć lat temu z ogromnymi problemami finansowymi zmagała się Borussia Dortmund. Klub miał blisko 100 mln euro długów, groziło mu, że nie otrzyma licencji na grę w Bundeslidze, a mimo to na Westfalenstadion regularnie przychodziło po 80 tysięcy ludzi!

Jeszcze bardziej znaczący przykład to Glasgow Rangers. Klub, który z powodów gigantycznych problemów finansowych został w 2012 roku karnie zdegradowany na czwarty poziom rozgrywkowy w Szkocji. Efekt? Rangersi sprzedali ponad 30 tysięcy karnetów, a w sezonie po degradacji mieli średnią 44 tysiące widzów na stadionie! Trudno przypuszczać, żeby taka sytuacja w najbliższym czasie była możliwa w Polsce.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski