Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła będzie grać o puchary

Rozmawiał Łukasz Madej
Andrzej Iwan zdobył z Wisłą mistrzostwo Polski w 1978 r. Później po trzy tytuły sięgnął z Górnikiem Zabrze.
Andrzej Iwan zdobył z Wisłą mistrzostwo Polski w 1978 r. Później po trzy tytuły sięgnął z Górnikiem Zabrze. Fot. JAN HUBRICH
Rozmowa. – Wierzę, że Smuda znów będzie sobą, czyli trenerem, który nie pęka przed żadnym przeciwnikiem i który zawsze walczy o wygraną – mówi ANDRZEJ IWAN, były zawodnik Wisły i reprezentacji Polski, a dziś piłkarski ekspert.

– Start ekstraklasy tuż-tuż. Trudno będzie po mundia­lowych emocjach odnaleźć się na naszym podwórku?

– Pewnie tak, bo zwłaszcza pierwsza część mistrzostw była niesamowita. Faza od ćwierćfinałów trochę mnie rozczarowała. No, a jeśli chodzi o naszą ligę, to polscy kibice są przyzwyczajeni, że ekstraklasa, przy­najmniej na razie, prezentuje się co najwyżej średnio, więc wielkich oczekiwań mieć nie będą.

– Za rok o tej porze będziemy znowu żyć początkiem walki Wisły Kraków w Europie?

– Oby, bo trzeba jasno powiedzieć, że Wisła posiada naprawdę przyzwoity skład.

– I przed początkiem najbliższego sezonu, w odróżnieniu od tego minionego, właśnie tak powinien wypowiadać się trener Franciszek Smuda?

– Zdecydowanie. Wie pan, czasami jego wypowiedzi mi się nie podobały. Powód? Smuda już przed meczem skazywał chłopaków na porażkę. Pamiętam spotkanie w Poznaniu, przed którym mówił: „Wiadomo, że nie wygramy”. A to przecież deprecjonowanie umiejętności zawodników. Takie słowa na pewno nie wyzwalają chęci zwycięstwa. Wierzę, że Smuda znów będzie sobą, czyli trenerem, który nie pęka przed żadnym przeciwnikiem i który zawsze walczy o wygraną.

– Paweł Brożek żartuje, że skoro już teraz strzela bramki, to trochę obawia się, jak to będzie w lidze.

– Pewnie mówi tak nauczony doświadczeniami poprzednich lat, ale miejmy nadzieję, że wszystko się odmieni. To określonej marki snajper i nawet jeśli na jakiś czas się zatnie, wcześniej czy później nadrobi bramkowe zaległości. Akurat o Pawła bym się nie martwił.

– A o co?

– O to, jak drużyna będzie przygotowana fizycznie. Lato jest krótsze i, mówiąc wprost, teraz nie da się zepsuć tak dużo jak zimą. Przypominam, że minionej jesieni Wisła zagrała nawet ponad oczekiwania, ale wiosna była sknocona. Przytrafiły się kontuzje, przede wszystkim Arka Głowackiego, czy jakby zachwianie formy właśnie u Pawła Brożka. Mniej szczęścia miał też Michał Miśkiewicz. A jeżeli teraz będą dwie równe rundy, to Wisła spokojnie z tym składem może mieszać szyki najlepszym. Nie mówię, że będzie mistrzem Polski, ale puchary jest w stanie sobie zapewnić.

– Jak się Panu podoba Wisła „made in Ruch Chorzów”?

– Skoro Ruch z tą trójką piłkarzy, która teraz przeszła do Krakowa, potrafił wywalczyć trzecie miejsce – a ci zawodnicy wcale przecież nie byli w drużynie najgorsi – to transfery Wisły należy traktować jako wzmocnienia. Jankowski ma ogromny potencjał. Chłopak gdzieś w rozwoju się zatrzymał, więc potrzebuje nowych wyzwań. A to gwarantuje Wisła. Wydatnie przyłoży się do tego, że drużyna będzie grać o najwyższe miejsca.

– Przy Reymonta bilans zysków i strat wychodzi na zero?

– Wszystko zawsze okazuje się w praniu. Składu Wisła na pewno nie będzie mieć słabszego, a śmiem twierdzić, że nawet lepszy.

– Po drugiej stronie Błoń jest podobnie?

– Szczerze mówiąc, to niezbyt dokładnie śledzę, co się w tamtym klubie dzieje.

– Ale na co dzień komentuje Pan pierwszą ligę, więc coś powiedzieć jednak może.

– No tak. Zatrudnienie trenera Roberta Podolińskiego to bardzo dobry ruch. Myślę, że gdyby nie Cracovia, to wyjąłby go inny klub z ekstraklasy.

– Jest Pan zdziwiony, że udało się to akurat „Pasom”?

– Szczerze? Tak. Pewnie jednak już dobrze dogaduje się z działaczami, a wiemy, że kiedy pracował w Cracovii Wojtek Stawowy różnie z tym bywało.

– Za Podolińskim z Dolcanu Ząbki przyszedł Dariusz Zjawiński, król strzelców pierwszej ligi.

– I takiego klasycznego, silnego snajpera w Cracovii brakowało. Wspólnie z Dawidem Nowakiem są w stanie stworzyć prawdziwy superduet. Tym bardziej że Podoliński jest elastyczny, więc może grać dwoma napastnikami. Nawet byłoby to wskazane.

– Przy Kałuży nie ma już za to najszybszego, być może, zawodnika ekstraklasy.

– Po pierwszych występach Sai­diego Ntibazonkizy myślałem, że to naprawdę będzie gwiazda. Był jednak troszkę zmanierowany, często grał pod siebie. OK, to wyróżniający się zawodnik, ale nie takiego Saidiego się spodziewaliśmy. Obie strony były już chyba sobą zmęczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski