Wisła Can-Pack zagra w Stambule z faworytami

Wiślaczka Ana Dabović (w białym stroju) w ataku na kosz rywala Fot. Michał Klag

W środę rozegrano ostatnie mecze fazy play-off Euroligi. Znany stał się ostateczny kształt dwóch grup turnieju Final Eight w Stambule. "Biała Gwiazda" trafiła na samych koszykarskich potentatów. Wystarczy przypomnieć, że właśnie te trzy drużyny zajęły miejsca na podium Euroligi przed dwoma laty. Wówczas to w Final Four wystąpiły... dokładnie te same cztery drużyny, które teraz spotkały się w grupie. Wisła nie zdołała wtedy wygrać ani z Ros Casares, ani z UMMC Jekaterynburg. Pierwsze miejsce zajął Spartak.

Teraz formuła finałowego turnieju Euroligi mocno się zmieniła. W tym roku po raz pierwszy będzie ze sobą rywalizować osiem zespołów, podzielonych na dwie grupy. Wisła pierwszy mecz zagra 28 marca ze Spartakiem, dzień później z UMMC, a na koniec, 30 marca, z Ros Casares. W grupie A znalazł się gospodarz - Galatasaray Stambuł, a także Fenerbahce Stambuł, Rivas Ecopolis Madryt i Beretta Famila Schio. Wiślaczki po cichu pewnie liczyły, że ten ostatni zespół trafi z nimi do grupy B, bo Włoszki byłyby rywalem w zasięgu krakowianek. Nie udało się.

Mistrzynie Polski nie zamierzają się jednak poddać na starcie. Liczą na to, że "papierowi" faworyci mogą mieć w trakcie trwającego pięć dni turnieju słabszy moment. Poza tym, akurat w tym sezonie wiślaczki pokazały, że mają patent na moskiewski Spartak. W fazie grupowej Euroligi wygrały z tym zespołem zarówno w Krakowie, jak i na wyjeździe. - I mam nadzieję, że trzeci raz ze Spartakiem też damy sobie radę - stwierdza Ewelina Kobryn. - Tak samo z UMMC Jekaterynburg. Koszyce pokazały, że można się im przeciwstawić, w Jekaterynburgu przegrały tylko sześcioma punktami.

Zarówno Wisła, jak i UMMC i Ros Casares pokonały swoich rywali w play-offach w dwóch meczach. W przypadku rywalizacji Spartaka z Nadieżdą Orenburg konieczne było trzecie spotkanie, które ostatecznie moskiewska ekipa wygrała 82-67. Przy okazji starcia z UMMC, wiślaczki spotkają swoją byłą koleżankę z drużyny Jelenę Leuczankę. Białorusinka miała już podpisany na obecny sezon kontrakt z mistrzyniami Polski, ale zażądała jego rozwiązania i przeniosła się do Rosji.

Justyna Krupa