Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła eksplodowała po przerwie [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Krakowianie w pierwszej połowie znów razili nieskutecznością. W drugiej części wreszcie zaczęli jednak trafiać do siatki, a zespół do pierwszego zwycięstwa na swoim stadionie poprowadził Semir Stilić.

Wisła Kraków 3 (0)
Lechia Gdańsk 1 (1)

Bramki: 0:1 Vranjes 26 karny, 1:1 Sadlok 51, 2:1 Stilić 56, 3:1 Stilić 90+1 wolny.

Wisła: Buchalik 6 – Burliga 5, Głowacki 6, Dudka 5, Sadlok 6 – Uryga 6 – Garguła 4 (72 T. Zając), Jankowski 5, Stilić 8, Boguski 5 (79 Sarki) – Brożek 5.

Lechia: Trela 5 – Możdżeń 5 (80 Buksa), Valente 4, Janicki 5, Leković 5– Borysiuk 5 (66 Pietrowski), Łukasik 5 – Makuszewski 6 (75 Aleksić), Vranjes 6, Pawłowski 6 – Grzelczak 4.

Sędziowali: Paweł Gil (Lublin) oraz Piotr Sadczuk (Lublin) i Kamil Wójcik (Warszawa). Widzów: 6016.

Po niezłym, emocjonującym meczu Wisła Kraków pokonała Lechię Gdańsk 3:1. To było pierwsze zwycięstwo podopiecznych trenera Franciszka Smudy w tym sezonie na swoim stadionie. Bohaterem spotkania był Semir Stilić, który strzelił dwie bramki, a jednocześnie był najlepszym piłkarzem na boisku. Szczególnie w drugiej połowie Bośniak zagrał koncertowo.

Zanim wiślacy mogli się cieszyć z trzech punktów, dostarczyli kibicom sporo nerwów. Bo choć strzelili wczoraj trzy bramki, to absolutnie nie można powiedzieć, że grzech ich nieskuteczności odszedł do historii. Wisła zaczęła mecz w ostrym tempie. Krakowianie szybko uzyskali optyczną przewagę, zaczęli stwarzać sobie sytuacje pod bramką Lechii i… tak jak w poprzednich spotkaniach, marnowali je na potęgę. W tym elemencie nic nie zmieniło się choćby w porównaniu do poprzedniego meczu z Ruchem. Klarowne sytuacje mieli Paweł Brożek (trafił m.in. w słupek), Łukasz Garguła czy Maciej Jankowski. Albo jednak nie trafiali w ogóle w bramkę, albo piłkę odbijał Dariusz Trela.

Lechia początkowo niewiele pokazywała. W niczym nie przypominała zespołu, który aspiruje do czołowych lokat. Momentami w swoim polu karnym goście byli mocno zagubieni. W ataku było niewiele lepiej. Jeden, niegroźny strzał Bartłomieja Pawłowskiego i kilka stałych fragmentów gry to było wszystko. W 25 min goście dostali jednak od Wisły prezent. Piłkę na trzydziestym metrze od bramki stracił w dziecinny sposób Łukasz Garguła. Po chwili w polu karnym szarżował już Maciej Makuszewski, którego wślizgiem powstrzymał Dariusz Dudka. Wiślak nie trafił w piłkę, Makuszewski się przewrócił, więc sędzia wskazał na jedenasty metr. Po chwili pewnym strzałem z rzutu karnego gola zdobył Stojan Vranjes.

Wisła rzuciła się do odrabiania strat, ale dalej raziła nieskutecznością. Tuż przed przerwą wyrównać mógł m.in. Paweł Brożek, ale nie trafił w bramkę.

Chwilę wcześniej gola na 0:2 mógł natomiast strzelić Piotr Grzelczak, który jednak po szybkim ataku Lechii uderzył wysoko nad poprzeczkę. I tak goście mogli być jednak zadowoleni, bo nie stworzyli sobie za wiele okazji, a to oni schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.

– W przerwie w naszej szatni było gorąco, bo ile tak można grać – zdradził już po meczu trener Franciszek Smuda. „Franz” miał powody do złości, bo jego drużyna znów przegrywała na własne życzenie, rażąc nieskutecznością.

Ta reprymenda szkoleniowca poskutkowała błyskawicznie, bo na drugą połowę wiślacy wyszli tak nabuzowani, jakby chcieli rozszarpać rywala. I bardzo szybko mieli okazję na wyrównanie. Tym razem gola mógł strzelić Łukasz Burliga, ale z pola karnego nawet nie trafił w bramkę.

Jeśli ktoś pomyślał w tym momencie, że kibiców czeka znów kilkadziesiąt minut pokazu nieskuteczności, to szybko musiał zmienić zdanie. Kolejna ofensywna akcja przyniosła już bowiem „Białej Gwieździe” gola. W pole karne wpadł dynamicznie Maciej Sadlok, nie oddał nikomu piłki, tylko wypalił jak z armaty i Dariusz Trela nie zdołał nic zrobić.

Wisła „poczuła krew” i rzuciła się Lechii do gardła. Na efekty takiego podejścia do sprawy nie trzeba było długo czekać. Pięć minut po pierwszym golu Maciej Jankowski dośrodkował na głowę Pawła Brożka, ten odegrał do Semira Stilicia, a Bośniak wypalił pod poprzeczkę.

Krakowianie mieli prowadzenie, ale nie poszli za ciosem, tylko cofnęli się na swoją połowę, tak jakby chcieli sobie zrobić miejsce do wyprowadzania kontr. Trzeba było jednak uważać, bo Lechia nieźle operowała piłką i kilka razy zdołała sobie wypracować okazje do strzałów. W 80 min wiślacy mieli również sporo szczęścia, gdy po rzucie rożnym i strzale Bartłomieja Pawłowskiego piłka zatrzymała się na słupku.

Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że Wisła w końcowych minutach broniła się już trochę rozpaczliwie, dała się zepchnąć do bardzo głębokiej defensywy i gol dla Lechii wisiał w powietrzu. Gdańszczanie grali jednak bardzo nieskutecznie. Tak jak Wisła w pierwszej połowie. Gospodarze potrafili przy tym pomóc szczęściu i na pełny spokój nie musieli czekać do końcowego gwizdka sędziego. W doliczonym czasie gry Semir Stilić kapitalnie wykonał rzut wolny, po którym piłka zatrzepotała w siatce. Do końca pozostawały dwie minuty, Wisła miała dwa gole zapasu i jasnym było, że tego meczu nie ma już prawa nawet zremisować.

– W drugiej połowie było widać, że zawodnicy chcą odrobić wynik. Pokazali charakter pokazali, że potrafią zagrać agresywnie. Z takim podejściem inaczej wykorzystuje się sytuacje – chwalił swoich podopiecznych za drugą część meczu Franciszek Smuda, który wyraźnie odetchnął z ulgą.

OCENIAMY WISŁĘ

MICHAŁ BUCHALIK – 6

Zaliczył poprawny występ. Nie popełnił rażących błędów. Kilka razy dobrze się ustawiał i pewnie łapał piłkę po strzałach gości.

ŁUKASZ BURLIGA – 5

W obronie poprawnie. W ataku nie był tak bardzo aktywny jak zwykle, ale miał jedną świetną okazję na gola. Zmarnował ją jednak.

ARKADIUSZ GŁOWACKI – 6

Popełnił kilka błędów, ale za to jak zablokował w końcówce meczu Danijela Aleksicia – szacunek. Przy tej interwencji to był stary, dobry „Głowa”.

DARIUSZ DUDKA – 5

Miał lepsze i gorsze momenty w tym spotkaniu. Kilka udanych interwencji, ale też to po jego faulu był rzut karny.

MACIEJ SADLOK – 6

Kolejny dobry występ lewego obrońcy Wisły. W obronie momentami nie do przejścia, a przy tym strzelił pierwszego gola dla „Białej Gwiazdy”.

ALAN URYGA – 6

Gra coraz lepiej. Wczoraj nie tylko przecinał akcje rywali, ale też podejmował próby rozegrania piłki.

ŁUKASZ GARGUŁA – 4

To nie był jego dobry występ. Popełnił fatalny błąd w pierwszej połowie i to jego najbardziej obciąża stracony gol.

MACIEJ JANKOWSKI – 5

Zagrał przeciętnie, ale pamiętamy, że to od jego podania rozpoczęła się akcja, po której padł drugi gol dla Wisły.

SEMIR STILIĆ – 8

W pierwszej połowie grał nieźle, za to po przerwie dał już prawdziwy koncert. Był nie do zatrzymania dla piłkarzy Lechii. Strzelił dwie bramki, a drugi gol, ten z rzutu wolnego, to był już majstersztyk.

RAFAŁ BOGUSKI – 5

Jak zwykle bardzo ambitny, ale tym razem nie było większych efektów jego gry w postaci asyst czy goli.

PAWEŁ BROŻEK – 5

Znów raził nieskutecznością. Zmarnował kilka dobrych okazji, raz trafił piłką w słupek. Na plus trzeba mu jednak zapisać asystę przy pierwszej bramce Semira Stilicia.

TOMASZ ZAJĄC – BEZ NOTY

Widać, że ten chłopak wyciąga wnioski. Grał już „bezpieczniej” niż w poprzednich meczach i nie tracił w prosty sposób piłki. Wniósł też trochę ożywienia do gry zespołu.

EMMANUEL SARKI – BEZ NOTY

Franciszek Smuda powiedział po meczu, że trafić do niego, to tak jakby pokonać drogę do Lagos. Sarki w ofensywie nawet jeszcze wyglądał nieźle, ale nie pomagał drużynie w obronie.

Oceniał Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski