Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Alan Uryga: Regularność będzie kluczem do wszystkiego

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
- Trener sprawia przede wszystkim wrażenie otwartego człowieka. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada jeśli chodzi o naszą współpracę i przyjdą szybko jej efekty - mówi o nowy trenerze Wisły Kraków jej kapitan Alan Uryga.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Z wielką ochotą wrócił pan do treningów po urlopie?
- Z wielką energią. Przerwa była w odpowiednim wymiarze. Takim, że udało się odpocząć, ale teraz mam duży apetyt na więcej po udanej końcówce poprzedniego roku. Pozycja wyjściowa nie jest zła, można zrobić coś naprawdę fajnego wiosną.

- Nie wierzę, że w czasie urlopu nie myślał pan o tym, kto może zostać waszym trenerem. Co pan sobie pomyślał, gdy ostatecznie został nim Albert Rude?
- Pewnie, że człowiek myślał o różnych możliwościach. Po ogłoszeniu, że naszym trenerem został Hiszpan pojawiło się delikatne zaskoczenie. Nie będę ukrywał, że wydawało mi się, że klub raczej nie podejmie takiego ryzyka. Choćby z uwagi na to, że tylu mamy zawodników z tego kraju, że jest jeszcze dyrektor sportowy.

- Zaczął pan sprawdzać w internecie wiadomości o Albercie Rude?
- Bardziej czytałem to, co zamieszczał klub na temat naszego trenera. Sam na własną rękę aż tak tematu nowego trenera nie zgłębiałem. Wiedziałem, że będzie i tak trzeba poczekać do rozpoczęcia przygotowań, bo wtedy wszystko dopiero się okaże. Ja w swoim życiu pracowałem już naprawdę z wieloma trenerami, wiele widziałem i wiem, że czasami teoria to jedno, a praktyka, codzienna praca to zupełnie coś innego. Dlatego czekałem na pierwsze zajęcia, czekam teraz na kolejne. Im dalej w las, tym będziemy wiedzieli więcej o naszym nowym trenerze, a on o nas. Jestem jednak nastawiony pozytywnie. Mam nadzieję, że ten pomysł po prostu wypali i wszyscy będą zadowoleni.

- Jakie ma pan pierwsze wrażenia po poznaniu trenera Alberta Rude?
- Pozytywne! To człowiek z bardzo dużą energią. Widać, że to młody trener, na dorobku i roztacza wokół siebie taką pozytywną aurę. Oczywiście na ten moment jeszcze za wiele powiedzieć o nim nie mogę o jego warsztacie, sposobie pracy, ale pierwsze wrażenie jest w porządku. Trener sprawia przede wszystkim wrażenie otwartego człowieka. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada jeśli chodzi o naszą współpracę i przyjdą szybko jej efekty.

- Fakty są jednak i takie, że od ponad dekady obcokrajowiec nie wywalczył awansu do ekstraklasy. Pytałem o to trenera Alberta Rude, który odpowiedział, że w takim razie to będzie wyzwanie dla niego. A pan nie ma obawy przed taką prawidłowością, że jeśli ma być awans, to tylko z Polakiem na ławce trenerskiej?
- Trener o tym wie, bo już pierwszego dnia powiedział nam to tym, że przyszedł tutaj z jasnym celem - zrobić coś wielkiego, zrobić awans. Ja osobiście nie przywiązywałbym aż tak dużej wagi do faktu, że przez ostatnie lata awans zdobywali jedynie Polacy. Traktowałbym to bardziej jak zbieg okoliczności, połączony również z takim faktem, że po prostu obcokrajowców na trenerskich ławkach w I lidze nie pracowało wielu w ostatnich latach. Oczywiście do mnie też dochodziły głosy, komentarze, że Wisła potrzebuje trenera, który zna tę ligę na wylot. Takiego, który zna wszystkie drużyny, zna Wisłę. Prezes postawił jednak na takiego, a nie innego szkoleniowca i my jako piłkarze musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby dobrze sobie poukładać współpracę z Albertem Rude i pokazać wspólnie, że z obcokrajowcem na ławce też da się wywalczyć awans. Myślę, że nie ma to jakiegoś wielkiego znaczenia, że będzie nas prowadził trener z innego kraju, choć jakieś małe może mieć. Na pewno trener będzie musiał się błyskawicznie nauczyć specyfiki tej naszej I ligi. Bo ona - proszę mi wierzyć - naprawdę jest specyficzna. Może dla niektórych to jest truizm, ale ja trochę już w piłkę gram. Mam na koncie dużo meczów w ekstraklasie i po tym pół roku, które teraz rozegrałem w I lidze, z pełną odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że to jest bardzo specyficzna liga. Liczę jednak, że to nie jest dla nas coś nie do przeskoczenia i że w maju razem z trenerem obcokrajowcem będziemy świętować powrót Wisły do ekstraklasy.

- Po ostatnim meczu w 2023 roku z Polonią Warszawa powiedział mi pan, że Mariusz Jop was zaskoczył, bo nie wszedł do szatni, żeby w dwa tygodnie tylko „odbębnić” swoje, tylko miał dla was bardzo konkretne rzeczy do zaproponowania jako trener. Czy w związku z tym fakt, że Jop został teraz asystentem Alberta Rude jest dla pana jakimś „bezpiecznikiem”, że Hiszpanowi będzie łatwiej wejść w polskie realia?

- Tak, tak było. To co powiedziałem wtedy o trenerze Mariuszu Jopie było całkowicie szczere. I może to jest właśnie ten złoty środek, że zatrudniono co prawda trenera obcokrajowca, ale sztab w większości to są te same osoby, które pracowały z nami jesienią. Zostaje też trener Jop i jeśli będzie miał wpływ na to, co będzie się działo w drużynie, to jestem przekonany, że może wnieść bardzo dużo dobrego do tego wszystkiego. Może ułatwić trenerowi Rude poznanie zawodników, również ligi. Jeśli Albert Rude będzie otwarty na taką współpracę, a pierwsze wrażenie mam takie, że chyba takim jest właśnie człowiekiem, to wspólnymi siłami możemy zbudować coś naprawdę dużego.

- Analizował pan na urlopie to, co działo się jesienią i co może spotkać was wiosną? Sytuacja dzisiaj w tabeli I ligi jest nieporównywalnie lepsza niż rok temu. Straty są znacznie mniejsze, ale jeśli popatrzeć w terminarz, to lampka ostrzegawcza powinna w waszej szatni palić się codziennie. Piętnaście meczów przed wami, dziewięć na wyjazdach, na których jesienią wygraliście raptem dwa razy…
- To prawda, że sytuacja jest o niebo lepsza niż rok temu, ale to dalej nie jest ani pierwsza, ani druga pozycja w tabeli. Nie można zatem mówić, że za nami dobra runda. Tak po prostu nie jest. Przystępowaliśmy do niej jako faworyci dla wielu. My też bardzo liczyliśmy, że cały czas będziemy na czele tabeli, a kolejny raz były mecze, które nie potoczyły się po naszej myśli. Były słabsze momenty. Nie udało się tego uniknąć, więc lampka ostrzegawcza musi palić się cały czas. Nie jesteśmy dzisiaj murowanym faworytem do awansu. Nie spodziewam się, że ktoś postawi na nas wszystkie pieniądze, że awansujemy. Oczywiście będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, żeby tak się stało. To jest cel numer jeden, ale nie możemy stracić czujności nawet na moment. Nie możemy dopuszczać do momentów słabości, a jeśli już nawet taki przyjdzie, to mogą to być co najwyżej pojedyncze przypadki. Dlaczego o tym tyle mówię? Bo znów jest taki żal, że potraciliśmy tak dużo punktów w głupi sposób. Nie wiem czy wymieniłbym dzisiaj trzy mecze, w których byliśmy tak słabi, że powinniśmy przegrać czy nawet zremisować. Na to, że tak się działo, składało się wiele czynników, a boli, że tyle punktów potraciliśmy w meczach z drużynami z dołu tabeli. Jak tak człowiek popatrzy za siebie, to jest duży żal. Bo przy tym ścisku w tabeli wystarczyłyby cztery punkty więcej i zimowalibyśmy na pozycji lidera. Obraz Wisły zmieniłby się w takiej sytuacji całkowicie. Dzisiaj mamy świadomość, że musimy podejść do wiosny w taki sposób, że każdy kolejny mecz będzie jak finał. Nie możemy patrzeć na to tak, że jest piętnaście kolejek i na końcu okaże się, co będzie. Nie, bo takie myślenie może nas zgubić. Trzeba tak podejść do sprawy, że każdy kolejny mecz jest jak finał, jak baraż o awans. I z takim nastawieniem musimy pojechać już do Rzeszowa na mecz ze Stalą w połowie lutego. Serie zwycięstw przy tym ścisku w tabeli będą kluczowe.

- Z tymi seriami to jesienią był duży problem, bo nie byliście w stanie ani razu wygrać trzech meczów z rzędu…
- Wiem. Można żartować, że dwa mecze to już seria, a takie dwie wygrane z rzędu zdarzyły nam się dwa razy. Mówiąc jednak poważnie, graliśmy za bardzo w kratkę i mamy świadomość, że przy tak małych różnicach punktowych w tabeli, trzeba będzie to zmienić, trzeba będzie dobrze wystartować.

- Regularność to będzie hasło, które ma przyświecać Wiśle wiosną? Bo jesienią rozgrywaliście bardzo dobre mecze, a tydzień po nich już znacznie słabsze. Problem leżał chyba najbardziej w waszych głowach.
- Też tak uważam. Między sobą o tym rozmawialiśmy, wspominałem o tym również w wywiadach. Regularność będzie kluczem do wszystkiego. Dla mnie do tej pory jest to niezrozumiałe, wręcz niewytłumaczalne, że potrafiliśmy wygrać 6:2, za moment 4:1, strzelić w dwóch meczach dziesięć bramek, by w następnym mieć problem, żeby w ogóle dojść do sytuacji podbramkowej. To się musi zmienić. Może niech już będzie nawet mniej tych meczów wygrywanych w spektakularny sposób, a więcej kolejnych. Punkty, punkty i jeszcze raz punkty. To będzie najważniejsze.

- Przed wami teraz kilka tygodni przygotowań, ale początek ligowej wiosny będzie dla Wisły bardzo mocny. Najpierw wyjazd do Stali Rzeszów, a później cztery kolejne mecze z rywalami, z którymi walczycie o awans. Co tu dużo mówić, żeby awansować, powinniście wystartować tak jak rok temu wiosną…
- To byłby wymarzony scenariusz. Wiemy, że jesteśmy dzisiaj w innej sytuacji nie tylko dlatego, że mamy mniejsze straty. Również dlatego, że rok temu była spora rewolucja w składzie. Było dużo transferów. Startowaliśmy w innym składzie niż jesienią. Teraz na takie zmiany się nie zanosi, a mnie wydaje się, że jeśli uda się zachować kadrę i wystartujemy z pozycji stabilizacji, zgrania, to jest bardzo możliwe, że zaskoczy to wszystko od samego początku. Tak jak już mówiłem wcześniej, od pierwszego meczu musimy być skoncentrowani maksymalnie. Czasu na rozpędzanie się nie będzie. Czekają nas mecze o przysłowiowe sześć punktów. Do tego szybko dojdzie mecz w Pucharze Polski z Widzewem Łódź, na którym również bardzo nam zależy. Emocji będzie bardzo dużo. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby już w okresie przygotowawczym osiągnąć optymalną formę, a nie opowiadać później, że potrzebujemy kilku meczów na „łapanie świeżości”, na zgrywanie. Punkty będą potrzebne od razu, praktycznie na już!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Alan Uryga: Regularność będzie kluczem do wszystkiego - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski