Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Angel Rodado: Drugi gol… No cóż, nie wiem tak naprawdę, co się wtedy stało

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wisla.krakow.pl
W sobotę Angel Rodado strzelił dwie bramki Podbeskidziu Bielsko-Biała i walnie przyczynił się do zwycięstwa 3:0 „Białej Gwiazdy”. Po końcowym gwizdku Hiszpan potrafił jednak również krytycznie ocenić swoją grę w tym meczu.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Ma pan poczucie, że to był do tej pory pański najlepszy mecz w barwach Wisły Kraków?
- Będąc szczery… nie sądzę. W porządku, jeśli popatrzymy na to, że strzeliłem dwa gole, to pewnie tak moglibyśmy powiedzieć, ale nie jestem do końca zadowolony z tego jak współpracowałem z zespołem. Myślę, że miałem do tej pory lepsze mecze w Wiśle pod tym względem. Długo szukaliśmy swojego gola w tym spotkaniu. Mieliśmy szanse, ale nie trafialiśmy.

- W końcu się wam udało. Myśli pan, że gol Dawida Szota na 1:0 w doliczonym czasie pierwszej połowy to tak naprawdę był moment zwrotny w tym spotkaniu?
- On był bardzo ważny, bo padł właśnie tuż przed końcem pierwszej połowy. Można powiedzieć, że to był taki gol psychologiczny. Dodał nam mnóstwo energii, pewności siebie i wiary w to, że ten mecz wygramy. Ten gol sprawił też, że Podbeskidzie musiało się bardziej otworzyć, a to z kolei otwierało nam przestrzenie, co miało znaczenie w dalszej fazie meczu.

- Strzelił pan dwa gole, a każdy z nich był nieco inny. Przy pierwszym musiał pan wykazać się siłą fizyczną i sprytem, żeby obrócić się z przyklejonym na plecach obrońcą. Przy drugim pokazał pan przede wszystkim dobrą technikę, gdy ograł pan praktycznie w pojedynkę obronę rywali.
- Chwilę przed pierwszą bramką znalazłem się w dobrej sytuacji, praktycznie identycznej, ale wówczas nie udało mi się pokonać bramkarza. Obronił mój strzał. Chwilę później przyszła jednak kolejna taka okazja i już ją wykorzystałem, co dało mi mnóstwo radości. A drugi gol… No cóż, nie wiem tak naprawdę, co się wtedy stało…

- To nie pierwsza taka pana szarża, bo na podobną zdecydował się pan w meczu ze Skrą Częstochowa i też zakończyło się to wtedy golem…
- Może rzeczywiście można to porównać do sytuacji z meczu ze Skrą. Wtedy był to jednak gol samobójczy po mojej akcji. Tego gola już nikt mi nie zabierze. Jest mój! I nie ma chyba co ukrywać, że to była bardzo ładna bramka, ale dla mnie najważniejsze było to, że pomogłem w ten sposób drużynie wygrać bardzo ważny mecz.

- W piątek wygrał 3:0 Ruch Chorzów, dosłownie przed meczem z wami swoje spotkanie wygrał też 3:0 zespół Bruk-Betu Termaliki. Takie rzeczy nakładają na was dodatkową presję czy pan się tym zupełnie nie przejmuje?
- Presja to coś normalnego w futbolu. Ważne, żeby skoncentrować się na sobie, na swojej pracy. Jeśli będziemy skupieni na tym, co my mamy do zrobienia, będziemy wygrywać, będzie dobrze. Nie ma sensu myśleć zbyt mocno o tym, co zrobią rywale, jakie wyniki będą osiągać. Nie mamy na to kompletnie wpływu. Przed nami jeszcze dwa bardzo ważne mecze i musimy zrobić wszystko, żeby je wygrać. Tylko to się dla nas liczy.

- Jak grało się panu bez Luisa Fernandeza, który musiał pauzować tym razem za kartki?
- To było dość ciężkie doświadczenie i trochę się obawiałem jak to będzie wyglądało, bo przecież wszyscy wiemy, jak Luis jest dla nas ważny. Daje nam siłę, jakość. To znaczny bardzo dużo dla zespołu. Dla mnie Luis jest najlepszym zawodnikiem całej I ligi. Mamy jednak w drużynie zawodników, z których każdy się stara, każdy walczy o zwycięstwo dla Wisły. I wszyscy mocno się starali w tym meczu, żeby ono przyszło.

- To był wyjątkowy mecz, bo choć graliście na wyjeździe, mogliście czuć się jak w domu. Do Bielska-Białej przyjechało około cztery tysięcy waszych kibiców. Mieliście bardzo mocne wsparcie.
- Mogliśmy poczuć się bardzo dobrze, rzeczywiście jak w domu, bo ten doping było bardzo dobrze słychać na boisku. Pewnie się powtórzę, ale oni są niesamowici. Trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowa, żeby opisać postawę naszych kibiców i to jak nas wspierają.

- Pan strzelił dwa gole, ale mieliśmy też w tym meczu duże wydarzenie, jakim był powrót na boisko Jakuba Błaszczykowskiego. Jak to odbieracie w zespole?
- Można powiedzieć, że to była perfekcyjna sobota! Cieszę się bardzo z tego, że Kuba wrócił do grania. Wiadomo, jaką on tutaj jest postacią. Ale ja cieszę się też z tego, że za kilka lat będę mógł powiedzieć, że grałem w jednym zespole z Jakubem Błaszczykowskim.

- To na koniec jeszcze trochę podrążę. Proszę powiedzieć jak pan to widzi, czuje? Przed wami jeszcze dwa czy cztery mecze w tym sezonie?
- To prosta sprawa, musimy skoncentrować się teraz na dwóch najbliższych meczach i je wygrać. Wtedy zobaczymy, co nam to da, ale zapewniam, że już dzisiaj jesteśmy gotowi na wszystko, na każdy scenariusz.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

I LIGA WIOSNA 2023: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Angel Rodado: Drugi gol… No cóż, nie wiem tak naprawdę, co się wtedy stało - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski