Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Najważniejsze jest to, co zostaje na koniec

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Bartosz Jaroch po meczu Wisły Kraków w Warszawie cieszył się przede wszystkim z wygranej „Białej Gwiazdy”. Obrońca drużyny z ul. Reymonta zdaje sobie sprawę z problemów, jakie miał zespół w tym wygranej 3:2 potyczce.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Wydawało się, że kontrolujemy to spotkanie w pełni do momentu, gdy nie strzelili nam bramki po stałym fragmencie gry. Do tego czasu rywale nie stworzyli praktycznie nic. Ale od tego momentu zaczęła się niepotrzebna „nerwówka”. Najważniejsze jest jednak to, co zostaje na koniec. A nam zostały z tego meczu trzy punkty - mówi Bartosz Jaroch.

Obrońca Wisły nie potrafi do końca znaleźć odpowiedzi na pytanie, skąd się wzięły tak naprawdę problemy drużyny w tym meczu. Opowiada: - Wszystko wygląda super, kontrolujemy sytuację, strzelamy bramkę na 2:0 i wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. A później przychodzi jakaś mała dekoncentracja, dostajemy bramkę i niepotrzebnie w nasze poczynania wdają się nerwy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale na pewno to trzeba poprawić.

Wisła w dwóch pierwszych meczach z Górnikiem Łęczna i Polonią Warszawa zdobyła cztery punkty. To był taki plan minimum na start sezonu, o którym Bartosz Jaroch mówi: - Cztery punkty z dwóch wyjazdów to nie jest zły dorobek. W tej lidze w każdym meczu będzie ciężko o trzy punkty, a już szczególnie na wyjazdach. Dlatego trzeba szanować te cztery punkty, bo jestem pewien, że zespoły, z którymi zagraliśmy, zabiorą jeszcze punkty niejednej drużynie w tym sezonie.

W dwóch pierwszych meczach Bartosz Jaroch był zmieniany. To jeszcze pokłosie urazu z poprzedniego sezonu, ale piłkarz Wisły mówi: - Jeszcze delikatnie odczuwam skutki kontuzji, stąd decyzja trenera, żeby mnie zmienić. Mam jednak nadzieję, że kolejny tydzień przepracuję już mocno i będę gotowy na cały mecz.
A ten następny mecz, to pierwsza w sezonie potyczka Wisły u siebie, na której szykuje się rekordowa frekwencja. Mecz ze Stalą Rzeszów ma być bowiem jednocześnie okazją do pożegnania Jakuba Błaszczykowskiego, który kończy karierę. Bartosz Jaroch mówi na ten temat: - Super, że wreszcie zagramy u siebie. Bardzo nam brakowało w tych dwóch pierwszych meczach naszych kibiców. Wiadomo, że oni licznie jeżdżą za nami. My to naprawdę mocno odczuwamy jak są z nami. Dlatego teraz będzie czystą przyjemnością zagrać przy dużej publiczności. To będzie taki mecz, w którym będziemy chcieli zrobić prezent dla Kuby na jego pożegnanie, ale też oczywiście dla naszych kibiców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Najważniejsze jest to, co zostaje na koniec - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski