Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Wielki szacunek dla naszych kibiców. W Bielsku-Białej chcemy wygrać dla nich

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Bartosz Jaroch zagrał ostatnio bardzo dobre spotkanie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Obrońca Wisły Kraków strzelił piękną bramkę, która przesądziła o wygranej „Białej Gwiazdy”.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Cieszę się, że trafiłem, cieszę się, że wyszło to tak efektownie, ale najbardziej cieszę się, że był to gol, który dał nam trzy punkty. To było w tym meczu tak naprawdę najważniejsze - mówi o tym swoim golu Jaroch.

Dla Wisły była to pierwsza od dłuższego czasu wygrana z zespołem czołówki, czym udowodniła, że i z tymi najmocniejszymi w I lidze jest w stanie wygrywać. - Pokazaliśmy w tym meczu, że jesteśmy mocni, że potrafimy wygrywać z czołówką - przyznaje Jaroch. - Kolejny raz potwierdziliśmy, że jesteśmy mocni na swoim stadionie. Teraz pora przenieść to również na wyjazdy. Bardzo nam potrzeba punktów zdobywanych również poza Krakowem. Dlatego na następny mecz do Bielska-Białej pojedziemy z myślą tylko o jednym - zwycięstwie.

Jeśli chodzi o mecz z Bruk-Betem Termalicą, to w pierwszej połowie doszło do sytuacji, w której bardzo ostro zaatakował Jarocha Adam Radwański. Piłkarz „Słoni” niby chciał przeskoczyć Tachiego, ale zrobił to w taki sposób, że obiema nogami nakładką trafił w kolano Jarocha. Sędzia Paweł Raczkowski nawet nie przerwał gry, choć wyglądało to bardzo nieładnie… - Z mojej perspektywy wyglądało to groźnie. Może nie chciał mnie trafić, ale ostatecznie trafił. Dla mnie to była dziwna interpretacja sędziego. Nie chcę jednak szerzej komentować tego. To nie należy do mnie - mówi o tej sytuacji Jaroch.

Dla Wisły istotne było również to, że prowadząc 2:1, końcówkę krakowianie rozegrali dość spokojnie. Nie pozwolili „Słoniom” zamknąć się na swojej połowie, nie było mowy o „obronie Częstochowy”. - Nie dopuściliśmy do groźniejszych sytuacji w drugiej połowie, ale jak się prowadzi jedną bramką, to zawsze jest niebezpieczeństwo, że coś się może wydarzyć - wyjaśnia Jaroch. - Mieliśmy sytuacje, żeby to zamknąć trzecim golem. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Plus jest taki, że jednak rzeczywiście nie było tej „obrony Częstochowy”, że broniliśmy się dość wysoko i nie dopuszczaliśmy nawet do większego niebezpieczeństwa pod naszą bramką.

Dodajmy, że niewiele brakowało, a Jaroch w ogóle nie zagrałby w meczu z Bruk-Betem Termalicą. Miał bowiem w tygodniu poprzedzającym to spotkanie problemy zdrowotne. - Wypadłem na dwa, trzy dni z treningów - opowiada. -Sztab medyczny robił wszystko, żeby mnie postawić na nogi. Udało się na tyle, że mogłem wyjść na boisko, choć nie zagrałem do końca meczu. To były problemy z głową. Mam nadzieję, że na Podbeskidzie będę już w pełni sił.

Mecz w Bielsku-Białej, zaplanowany na sobotę na godz. 17.30, będzie miał dla piłkarza Wisły szczególne znaczenie. Bartosz Jaroch był bowiem przez cztery lata piłkarzem „Górali”. - Lata spędziłem w Bielsku-Białej - przyznaje Jaroch. - To będzie super mecz dla kibiców. Ma być pełny stadion. Wiem, że przyjedzie też dużo naszych kibiców. Zresztą wielki szacunek dla nich, że jeżdżą za nami w takich liczbach, że nas wspierają na każdym kroku. Chcemy wygrać ten mecz dla nich.

Zadanie jednak łatwe nie będzie, bo choć Podbeskidzie ma swoje mankamenty, to gdy ma swój dzień, jest jedną z najlepszych drużyn I ligi, a już jego styl jest po prostu ładny, techniczny, przyjemny dla oka.
- Śledzę ten zespół. Grają bardzo dobrze w piłkę, mają dużą siłę ofensywną. Musimy im się przeciwstawić, bo to będzie bardzo ciężki mecz - przyznaje Bartosz Jaroch.

Wisła zajmuje trzecie miejsce w tabeli I ligi na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego. Baraże ma już pewne na sto procent, ale wciąż nie jest bez szans, żeby awansować bezpośrednio. Warunek wydaje się być jeden, musi wygrać wszystkie mecze do końca sezonu zasadniczego i liczyć na potknięcie Ruchu Chorzów. Jaroch spokojnie jednak podchodzi do tematu, mówi: - Patrzymy na siebie. Teraz przed nami trzy trudne mecze, ale nie możemy się koncentrować tylko na nich, zamykać na inne scenariusze. Oczywiście chcemy wygrać wszystko do końca. Jeśli będą to trzy wygrane, to przynajmniej zapewnimy sobie baraże grane u siebie. A to już byłby duży atut. Na swoim stadionie jesteśmy bardzo mocni. Jeśli zatem trzy wygrane dadzą awans, super. Jeśli potrzeba będzie pięciu, też o to powalczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Wielki szacunek dla naszych kibiców. W Bielsku-Białej chcemy wygrać dla nich - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski