Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków bez pieniędzy, akcji i licencji, ale nadal liczy na wsparcie nowych inwestorów [ZDJĘCIA]

Piotr Tymczak
Przedstawiciele zarządu TS Wisła przekonują, że umowa z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem nie weszła w życie, na prezesa piłkarskiej spółki powołali Rafała Wisłockiego i szukają teraz nowych inwestorów, którzy pomogą jeszcze uratować piłkarską spółkę „Białej Gwiazdy”.

Na koncie piłkarskiej Wisły Kraków są pustki, długi w sumie wynoszą ponad 40 mln zł, piłkarze składają wymówienia, wciąż niejasne są sprawy własnościowe, w klubie nie ma akcji, ale działacze „Białej Gwiazdy” mają wiarę w to, że ją uratują i PZPN odwiesi licencję na grę drużyny w ekstraklasie.

Wybranie nowego prezesa Rafała Wisłockiego to jeden z niewielu konkretów związanych z naprawianiem dramatycznej sytuacji Wisły, o których można było usłyszeć podczas wczorajszej konferencji w klubie. - Sytuacja piłkarskiej spółki jest bardzo trudna i jako zarząd nie chcemy uciekać od odpowiedzialności - mówi Wisłocki.

Poprzedni zarząd dbał głównie o siebie. W 2018 r. koszty Marzeny Sarapaty i Damiana Dukata (a potem Daniela Gołdy) wyniosły 910 tys. zł. Na dług klubu składają się zewnętrzne zobowiązania w kwocie 24 mln zł, w tym 12 mln zł to zaległości przeterminowane (m.in. wypłaty dla piłkarzy) oraz ponad 16 mln zł cesji, w tym opłaty za stadion, centrum treningowe w Myślenicach, zobowiązania wobec Tele-Foniki i pożyczki. Tymczasem na koncie klubu jest dziś... 51 tys. zł. Co więcej, zawodnicy, których potencjalnie można byłoby wytransferować i na nich zarobić, jeden po drugim składają wypowiedzenia z winy klubu.

Krakowski adwokat Michał Piech złożył wczoraj oficjalne zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw przez byłą prezes Marzenę Sarapatę i inne osoby zarządzające do niedawna piłkarską spółką Wisły. Na dno doprowadziła ją niedawna sprzedaż zagranicznym inwestorom Vannie Ly i Matsowi Hartlingowi. Władze Wisły transakcję uznały za nieważną, ale druga strona uważa inaczej. Działaczom Wisły nie udało się nawet odzyskać akcji spółki. Wciąż ich szukają, tak jak i nowego właściciela. - Prowadzimy rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami - przyznaje prezes Wisłocki.

– Potrzebna jest nam pomoc, by Wisła nie upadła, by nadal występować w rozgrywkach ekstraklasy – powiedział Rafał Wisłocki, podczas wczorajszej konferencji z dziennikarzami.

Wisłocki od wczoraj pełni też obowiązki prezesa TS Wisła. W Wiśle SA pracować będzie społecznie, bez wynagrodzenia. W piłkarskiej spółce powołano nową radę nadzorczą, a jej przewodniczącym został Łukasz Przegon. W rozwiązywaniu problemów prawnych zarządowi TS Wisła ma pomagać kancelaria prawna Bogusława Leśnodorskiego, byłego prezesa Legii Warszawa.

– Zamierzamy przygotować spółkę w jak najkrótszym czasie do sprzedaży. Mamy świadomość, że popełniono wiele błędów. Chcemy podejść do tematu bardzo uczciwie i informować o tym, co się dzieje. Prowadzimy rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami – powiedział prezes Wisłocki.

Na razie jednak na koncie spółki jest tylko 51 tys. zł. A piłkarze nie mogą się doczekać wypłat od wakacji. 15 piłkarzy złożyło wezwania do zapłaty. A jeżeli nie ma wypłat w ciągu 14 dni, to zawodnicy mogą wypowiedzieć umowę z winy klubu. Już po terminie są: Zoran Arsenić, Marko Kolar, Vullnet Basha, Jakub Bartkowski, Dawid Kort i Tibor Halilović. Wkrótce miną terminy w przypadku kolejnych zawodników, m.in. Martina Kostala, Rafała Pietrzaka, Jakuba Bartosza, Macieja Sadloka, Mateusza Lisa, Rafała Boguskiego i Michała Buchalika.

Prezes Wisłocki zapowiedział, że przedstawiciele zarządu będą w kontakcie z zawodnikami i mają ich informować o sytuacji związanej z szukaniem inwestorów, którzy wspomogą klub, by została mu przywrócona licencja na grę w ekstraklasie.

Wiadomo, że potrzeba kogoś z dużymi pieniędzmi, by „zasypać” ogromne długi piłkarskiej spółki i mieć fundusze na bieżące funkcjonowanie. Zewnętrzne zobowiązania klubu wynoszą 24 mln zł, z tego 12 mln zł to zaległości przeterminowane, w tym wypłaty dla piłkarzy. A do końca sezonu Wisła może liczyć na 1,6 mln zł, jeżeli drużyna dogra obecne rozgrywki ekstraklasy do końca i zajmie w niej co najmniej ósme miejsce.

Mimo długów, zarząd co roku podwyższał sobie pensje. W 2018 roku koszty zarządu spółki wyniosły 910 tys. zł. Znaczna część tej kwoty została wypłacona.

Przedstawiciele obecnego zarządu Wisły przekonują, że mają opinie prawne, które potwierdzają, iż umowa z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem nie weszła w życie, bowiem nie zostały spełnione warunki – nie zapłacono 1 zł za klub i do 28 grudnia na konto piłkarskiej spółki nie wpłynęło 12,2 mln zł.

Adam Pietrowski, przedstawiciel zagranicznych inwestorów, niedawno przekonywał jednak, że nie było podstaw do tego, by akcje wróciły do TS Wisła. W krakowskim klubie nie wiedzą gdzie obecnie są akcje Wisły SA. Do wczoraj do północy dali czas Vannie Ly i Matsowi Hartlingowi na ich zwrot. Jeżeli tak się nie stanie, to mają podjąć wszelkie możliwe czynności prawne, by akcje wróciły do klubu. Uważają jednak, że ich fizyczny brak obecnie nie powoduje przeszkód w normalnym funkcjonowaniu Wisły SA.

Ze strony prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszarda Niemca padła propozycja, by Wiśle pożyczki udzieliło miasto w zamian za zastaw terenów TS Wisła przy ul. Reymonta, które w 2007 r. zostały oddane przez gminę w wieczyste użytkowanie na 99 lat. Na części z nich można wybudować hotel.

Prezes Wisłocki wyjaśnił, że nie ma takiej możliwości. – Ziemia TS Wisła jest święta i nie będzie przeznaczona na ratowanie piłkarskiej spółki – zaznaczył Łukasz Kwaśniewski z zarządu TS Wisła.

Źródło: Fakty TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski