Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Chaos, kłótnie, błędy, pomyłki, porażki. To nie był dobry tydzień dla „Białej Gwiazdy”

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
W futbolu tydzień to bardzo długi czas, który może zmienić wiele. Choćby postrzeganie drużyny. Przekonali się o tym boleśnie piłkarze Wisły Kraków, którzy w ciągu zaledwie kilku dni przegrali dwa mecze w ekstraklasie i ze spokoju jaki zapanował po wygranej „Białej Gwiazdy” ze Stalą Mielec przed przerwą na mecze reprezentacji, niewiele już zostało. Odetchnąć mogli w weekend jedynie o tyle, że drużyny z dołu tabeli nie zdołały za bardzo odrobić strat.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Po piątkowym meczu z Rakowem Częstochowa trener Wisły Peter Hyballa stwierdził, że jego zespół zagrał lepiej niż w meczu z Podbeskidziem, a o porażce 1:2 z drużyną spod Jasnej Góry przesądziły detale. O ile z pierwszą częścią wypowiedzi Niemca jesteśmy gotowi się zgodzić, bo krakowianie rzeczywiście zaprezentowali się nieco lepiej niż w starciu z Podbeskidziem, o tyle trudno mówić, że o zwycięstwie gości przesądziły detale. To nieprawda. Zdecydowały rzeczy ważne, czyli umiejętności, większa jakość - choćby wtedy, gdy trzeba było finalizować sytuacje pod bramką rywala.

Medved i jego koszulka

Świadczą o tym dwa przykłady. Najpierw ten pierwszy, jeszcze sprzed gwizdka na przerwę, gdy sam na bramkę kilkadziesiąt metrów biegł wiślak Żan Medved, by strzelić tak fatalnie, że za głowę można się było tylko złapać. Hyballa może stosować najróżniejsze figury retoryczne, ale nie obroni swojego napastnika. Ta sytuacja, jak w soczewce skupiła wszystko, co o Słoweńcu już wiemy, czyli przede wszystkim to, że dla Wisły jest to klasyczny, transferowy niewypał… Jakimś symbolem, niezamierzonym, a związanym z Medvedem było zamieszanie z jego koszulką. Jedna z dwóch, jakie były przygotowane na ten mecz, została źle obrandowana, nazwiskiem nie Medveda, a Mehremicia. Zrobiło się małe zamieszane, Słoweniec musiał ją zmieniać. Zresztą w jego przypadku to nie była pierwsza taka sytuacja, bo w Gdańsku grał co prawda ze swoim nazwiskiem na koszulce, ale napisanym z błędem… Warto może, żeby ludzie odpowiedzialni w Wiśle za sprzęt bardziej starannie sprawdzali koszulki piłkarzy. Inna sprawa, że błąd to słowo, którym symbolicznie możemy określić całe to wypożyczenie Medveda.

Wracając do wspomnianych dwóch przykładów, to jaka była różnica między Wisłą i Rakowem w tym meczu, świadczy to jak po przerwie zachował się Marcin Cebula w znacznie trudniejszej sytuacji niż miał Medved. Spokój, opanowanie, ogranie obrońcy i skuteczny strzał do siatki. Tylko i aż tyle. Na pewno ta różnica, to nie są detale, o których mówił Hyballa.

Sadlok kontra Radaković, czyli kłótnia w rodzinie

Zresztą cała bramkowa akcja Rakowa na 2:1 to również był symbol gry Wisły nie tylko w tym meczu, ale generalnie w ostatnim czasie. To oczywiście pozytywne, że Hyballa chce grać wysokim pressingiem, ale czasami, gdy trafi się na takiego rywala jak Raków, można boleśnie się sparzyć. Bo wystarczył przechwyt i już goście jechali z kontrą pięciu na trzech. Inna sprawa, że pasywność, z jaką wiślacy atakowali prowadzącego piłkę przez kilkadziesiąt metrów Kamila Piątkowskiego była wręcz porażająca. Tylko, że o przypadku chyba nie ma co mówić, jeśli przypomnimy sobie akcję raptem z jednej kolejki wcześniej, gdy podobny swobodny bieg zaliczał zawodnik Podbeskidzia Desley Ubbink. W obu przypadkach skończyło się tak samo, straconym golem.

Wygląda zresztą na to, że zawodnicy Wisły w jakimś stopniu zdają sobie sprawę z tego, że ich forma mocno poszła w dół. A to powoduje irytację, oj dużą irytację. Bo jak inaczej wytłumaczyć starcie Macieja Sadloka z Urosem Radakoviciem. Obaj byli bliscy tego, żeby rzucić się na siebie z pięściami. Sytuację uratowali Mateusz Lis i Michal Frydrych, odciągając od siebie zadziornych kolegów. Takie rzeczy oczywiście w futbolu czasami się zdarzają, ale one właśnie świadczą o atmosferze, która najwyraźniej siadła w zespole i pora, żeby popracować mocno nad jej poprawą.

Starzyński, jedyny pozytyw

Popracować trzeba również nad organizacją gry, bo w piątkowy wieczór często mieliśmy chaos zamiast składnych akcji. Nadzieja w tym, że na mecz z Wartą Poznań do składu wróci już Felicio Brown Forbes i Wisła będzie miała w ataku napastnika z prawdziwego zdarzenia. W piątkowy wieczór ani wspomniany Medved, ani Aleksander Buksa, który go zmienił, nie zagrali tak, żeby napisać o nich choć jedno pozytywne słowo… To, a nawet kilka takich pozytywnych słów po piątkowym meczu można napisać w zasadzie tylko o Piotrze Starzyńskim. I to był chyba jedyny „promyczek” optymizmu po kolejnym słabym meczu „Białej Gwiazdy”.

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Chaos, kłótnie, błędy, pomyłki, porażki. To nie był dobry tydzień dla „Białej Gwiazdy” - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski