Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Dawid Błaszczykowski i Maciej Bałaziński mówią zgodnie: Chcemy uczyć się na własnych błędach

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Prezes Dawid Błaszczykowski mocno wierzy, że nowy sezon będzie zdecydowanie lepszy dla Wisły Kraków
Prezes Dawid Błaszczykowski mocno wierzy, że nowy sezon będzie zdecydowanie lepszy dla Wisły Kraków Andrzej Banaś
- Mamy satysfakcję, że udało nam się zatrudnić Adriana Gulę, bo w mediach spekulowano, że nie jest to trener w obecnym zasięgu Wisły Kraków – mówi prezes Wisły Kraków Dawid Błaszczykowski. Wiceprezes Maciej Bałaziński dodaje: - Odnosimy wrażenie, analizując dotychczasowy dorobek trenera Guli, że to szkoleniowiec, którego szukaliśmy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Zrobiliście do tej pory siedem transferów, licząc piłkarzy zakontraktowanych zimą i po zakończeniu sezonu. Czy jeszcze przed pierwszym meczem ligowym pojawią się kolejne nowe twarze?
Dawid Błaszczykowski: - Na pewno się pojawią. Od początku mówiliśmy, że to okno transferowe będzie ciekawe, jeśli chodzi o Wisłę Kraków. Myślę, że pozyskamy jeszcze minimum dwóch piłkarzy na pozycję lewego obrońcy i napastnika. Reszta ruchów może być uwarunkowana po pierwsze transferami z klubu, a po drugie kontuzjami, których parę w zespole jeszcze jest.

- Skoro poruszył pan problem kontuzji. W miejsce Patryka Plewki, który na pewno nie rozpocznie normalnie sezonu, będziecie chcieli kogoś sprowadzić?
DB: - Nie. Mamy już nową „szóstkę”, a Patryk jest po kontuzji stopy. Jego przerwa potrwa około czterech tygodni, więc będzie z nim pewnie trochę tak, jak z Alanem Urygą. Obu powinniśmy już mieć do gry na przełomie sierpnia i września.

- Trener Adrian Gula powiedział, że staraliście się o Zdenka Ondraska. On nie trafił ostatecznie do Wisły ze względów finansowych, czy decydowało coś innego?
DB: - Zacznijmy od tego, że ze Zdenkiem sprawa nie doszła nawet do etapu konkretów. Mamy listę zawodników, którzy mogą być dla nas ciekawą opcją i na tej liście Zdenek się znalazł. Kolejnych kroków w sprawie tego transferu jednak nie podjęliśmy. Trener trochę się pospieszył, wspominając, że Zdenek może do nas trafić. Ten temat nie wyszedł poza nasze wewnętrzne rozważania.

- Wspomniał pan, że niektórzy zawodnicy mogą odejść. Jak wyglądają tematy ewentualnych transferów Mateusza Lisa i Felicio Brown Forbesa? W przypadku tego drugiego mówi się od dłuższego czasu, że może trafić do Chin.
DB: - W przypadku Felicio wszystko jest na najlepszej drodze, żeby zamknąć temat. Pozostały szczegóły do załatwienia. Tak naprawdę pozostają formalności, żeby mógł polecieć do Chin na badania medyczne. Takie jak wiza, badania koronawirusowe itp. sprawy.
Maciej Bałaziński: - Na poziomie ustaleń międzyklubowych wszystko jest dogadane.

Wisła Kraków wygrywa w pierwszym letnim sparingu

- A z Lisem, jak wygląda sytuacja?
MB: - Mamy zapytania z trzech klubów, które są zainteresowane pozyskaniem Mateusza Lisa. To są poważne kluby, ale sprawa jest na początkowym etapie. To są na razie takie zapytania czy w ogóle bylibyśmy skłonni zdecydować się na transfer. Nie doszliśmy nawet do momentu negocjacji.
DB: - W tym przypadku bardziej konkretny jest jeden klub, a z pozostałych to są na razie tylko zapytania.

- To jest kierunek włoski?
DB: - Też, ale nie tylko.

- Jaki macie pomysł na Daniela Hoyo-Kowalskiego, który stracił ostatni rok? Może lepiej byłoby dla niego pójść na wypożyczenie, żeby grać w seniorach?
DB: - Nie do końca się zgodzę, że stracił rok, bo jednak był opcją do grania w Centralnej Lidze Juniorów. Decyzje w jego sprawie podejmowali trenerzy, którzy też mają swój głos, czy danego zawodnika zostawić w kadrze czy wypożyczyć. Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że Hoyo-Kowalski zostanie wypożyczony.

- Do Hutnika Kraków?
DB: - Nie chcemy zdradzać gdzie. Wszystko powinno wyjaśnić się niebawem. Będziemy komunikować tę kwestię.

- Czy wiecie już gdzie trafi Aleksander Buksa? Kilka tygodni temu pojawiła się informacja, że klubem, z którym podpisze on kontrakt jest Genoa. Ale od tej informacji włoskiego dziennikarza Gianluki Di Marzio już trochę czasu minęło, a Genoa nie ogłosiła tego transferu. Dla was natomiast sprawa jest o tyle ważna, że w zależności od tego, do jakiej ligi trafi Buksa, ustalona będzie wysokość ekwiwalentu za wyszkolenie.
MB: - Nie dostaliśmy żadnej informacji, że Aleksander Buksa podpisał gdziekolwiek kontrakt. Myślę, że w całej tej sprawie doszliśmy do momentu, w którym postanowił on iść taką drogą, którą uważa za najlepszą. I dla nas temat Buksy na tym się w zasadzie kończy. Gdy będzie chciał podpisać kontrakt, jego nowy klub będzie musiał się do nas zwrócić w sprawie dokonania formalności związanych ze zmianą barw klubowych.
DB: - U nas ta sprawa nie wzbudza już żadnych emocji. Niech Olek idzie w swoją stronę, wybierze nowe miejsce do gry. Sprawą ekwiwalentu zajmiemy się, jak dostaniemy informację, gdzie ostatecznie podpisał kontrakt.

- Pozostając przy temacie młodzieży, juniorzy wywalczyli tytuł wicemistrza Polski. Czy wiadomo już, jaki jest plan na chłopaków z tej drużyny, którzy kończą wiek juniora? Kto zostanie w klubie, kto pójdzie na wypożyczenie, a z kim rozstaniecie się definitywnie?
DB: - Na razie większość z tych chłopaków rozpoczęła wakacje, choć nie wszyscy, bo czterech z nich trenuje z pierwszym zespołem. Z wieloma z nich podpisaliśmy już kontrakty. W planach są wypożyczenia do klubów II i III-ligowych. Głównie dlatego, że to są jeszcze zawodnicy, którzy dopiero wchodzą w seniorską piłkę. Chcemy ich mieć pod obserwacją. Czterech, trzech z nich być może zostanie u nas, pozostali zostaną wypożyczeni na rok, żeby się ogrywali. Za rok będziemy chcieli reaktywować rezerwę i być może niektórzy z nich będą grać w tej drużynie, choć jeśli zrobią postęp, nie będziemy ich cofać do IV ligi, tylko pewnie znów wypożyczymy do wyższej ligi lub nawet włączymy do pierwszego zespołu. A co do srebrnego medalu, to oczywiście fajnie byłoby zdobyć tytuł, bo byliśmy tego blisko, ale porównując ten wynik do tego z poprzedniego sezonu, gdy zespół bronił się przed spadkiem, to postęp jest kolosalny. Wielkie gratulacje dla trenerów i tych chłopaków. Również dla dyrektora naszej Akademii.
MB: - Ten sukces został odniesiony mimo kontuzji niektórych ważnych zawodników, by wspomnieć w tym miejscu o Madembo. I mimo tego, że zespół grający w CLJ tracił zawodników, którzy przechodzili do pierwszej drużyny. Nie planowaliśmy np. tego, że Starzyński tak szybko „odpali” i będzie grał w ekstraklasie.
DB: - Kontuzje miał również Kacper Duda, który mógł być wiodącą postacią w drużynie juniorów, a już niedługo powinien zadebiutować w ekstraklasie. Jest tego bardzo blisko.

- Wróćmy na moment do poprzedniego sezonu, który sportowo był rozczarowujący. Znów Wisła musiała długo bronić się przed spadkiem. Zrobiliście wewnętrzne rozliczenie, jakie były największe błędy, które doprowadziły do takiej sytuacji?
MB: - Robiliśmy, ale zanim zaczniemy bić się w piersi, trzeba uświadomić sobie jedną sprawę. Sezony 2019/2020 i 2020/2021 zlały się nam praktycznie w jedno. Była bardzo krótka przerwa i bardzo mało czasu na przygotowanie wszystkiego, organizację. To miało duży wpływ na nasze działania.

- Ale tak działały wszystkie kluby.
MB: - Oczywiście, ale nie wszystkie musiały prawie do samego końca walczyć o utrzymanie. A my to utrzymanie wywalczyliśmy latem 2020 roku tak naprawdę dzięki indywidualnym zrywom Turgemana czy Błaszczykowskiego. Gdyby nie to, Wisła w ekstraklasie nie utrzymałaby się wtedy. Dlatego potrzebowaliśmy o wiele bardziej gruntownych zmian niż w wielu innych klubach. Działaliśmy zatem w pośpiechu. Czy można było zmontować drużynę lepiej? Zapewne tak. Czy można ją było lepiej przygotować do sezonu? Prawdopodobnie tak, bo gdy zaczynał się rok 2020, jeszcze przed pandemią, to zespół wyglądał fantastycznie, a po przerwie pandemicznej już tak nie było. Działaliśmy w określonej sytuacji finansowej, problemy potęgowała pandemia, więc zakładaliśmy, że zespół zajmie miejsce 9-10. Okazało się jednak, że drużyna pod wodzą trenera Artura Skowronka nie grała tak, jak tego oczekiwaliśmy. Czy przyczyną tego była kadra, czy było nią przygotowanie, czy to, że trener nie do końca zgrał się z tą grupą ludzi? Pewnie wszystko po trochu. Do tego doszedł jeszcze koronawirus, przez którego jeden zawodnik pauzował krócej, inny dłużej. W końcu podjęliśmy decyzję, że musimy zwolnić trenera, znaleźć nowego. Stanęliśmy wtedy przed wyborem, czy chcemy zatrudnić od razu trenera, czy dopiero w zimie, po rozegraniu trzech meczów, jakie wtedy w grudniu do rozegrania pozostały. Podjęliśmy decyzję, że chcemy zatrudnić trenera od razu, jeszcze przed derbami. Nie ma co ukrywać, że nie każdy z trenerów chciał się podjąć takiego wyzwania. Trener Peter Hyballa taką gotowość wyraził. Po analizie tego, jak grały jego zespoły, jaki prezentowały styl oraz po przeprowadzonych rozmowach, wydawało nam się, że to dobry kandydat, żebyśmy zrobili krok do przodu. Mieliśmy przekonanie, że to trener, który pozwoli nam zrobić szybki postęp i zakończymy sezon na zakładanym 9-10 miejscu. Dzisiaj, z perspektywy czasu wydaje mi się, że wybór Petera Hyballi to była droga trochę na skróty. Usiłowaliśmy wycisnąć więcej z drużyny niż mogła ona dać. Na początku był dobry efekt. Tylko, że trochę to przypominało sytuację z podpaloną słomą, która na początku pali się bardzo intensywnie, ale też szybko wypala. A my wolelibyśmy, żeby bardziej przypominało to palące się drewno, które może rozpala się wolniej, ale ogień z niego jest bardziej trwały. Jeśli mamy tutaj mówić o błędach, to ja osobiście czuję się za to odpowiedzialny, że wybraliśmy drogę na skróty.

- Chce pan powiedzieć, że zrobiliście zbyt słaby research, jeśli chodzi o Petera Hyballę?
MB: - Trochę tak to wygląda, bo skupiliśmy się mocniej na tym co było widać na pierwszy rzut oka, czyli na tym, jak prowadzi treningi, jaki ma pomysł na taktykę, a mniej na budowaniu relacji międzyludzkich. To zawiodło. W tej kwestii zrobiliśmy błąd.
DB: - Jeśli mówimy o trudnościach, związanych z poprzednim sezonem, nie można zapominać, że wciąż graliśmy przy pustych stadionach. Z braku sprzedaży samych biletów ponieśliśmy stratę na poziomie siedmiu i pół miliona złotych. Dlatego budując zespół, musieliśmy brać pod uwagę nasze możliwości finansowe. Dość szybko doszliśmy do wniosku, że trzeba zacząć myśleć już bardziej pod kątem kolejnego sezonu, a poprzedni zakończyć po prostu spokojnym utrzymaniem. Stąd kontrakty, jakie podpisywaliśmy już w zimie z Alanem Urygą, Mateuszem Młyńskim czy Hubertem Sobolem. Poprzedni sezon to nasza sportowa porażka i nie mam zamiaru tego kryć. Popełniliśmy błędy, z których jednak chcemy wyciągać wnioski, chcemy się stale rozwijać i chcemy iść do przodu. I jeszcze jedno. Na to, jak już wkrótce będzie wyglądał zespół, pracowaliśmy tak naprawdę rok. I jestem przekonany, że tym razem będzie to wyglądało dużo lepiej, a zawodnicy, których sprowadziliśmy okażą się dużym wzmocnieniem. Wynika to również z tego, że mieliśmy czas na przygotowanie aspektu sportowego. Przed poprzednim sezonem go nie było, stąd może więcej błędów, również tych transferowych.
MB: - Dzisiaj to wygląda inaczej niż rok temu, bo przygotowujemy się do tego, jak będzie wyglądał zespół za pół roku, rok. Dotyczy to pierwszej drużyny, ale też Akademii. To jest właśnie ten postęp, jaki zrobiliśmy przez ostatnie kilkanaście miesięcy.
DB: - Uważam, że transfery, które zrobiliśmy obecnie, to są ruchy pod pierwszą jedenastkę. Mam tutaj na myśli choćby Urygę, Klimenta, El Mahdiouiego czy Hugiego. Jak również Młyńskiego, Sobola i Biegańskiego.
MB: - Kto by nie był pierwszym bramkarzem w nowym sezonie, będzie czuł oddech Mikołaja na plecach. Jestem pewien, że on zadebiutuje w ekstraklasie już niedługo!

Wisła Kraków. Kadra drużyny - jesień 2021 w piłkarskiej ekst...

- Kontrakt Artura Skowronka wygasa z końcem czerwca. Z Peterem Hyballą doszliście do porozumienia w sprawie warunków rozstania. Chciałbym jednak wrócić do naszej styczniowej rozmowy z panem prezesem. Powiedział pan wtedy, że z innych trenerów pozostała jedna rata do spłacenia zaległości. Można było wywnioskować, że chodzi o Joana Carillo. Hiszpan jednak w ostatnim czasie w rozmowie z portalem Interia stwierdził, że Wisła wciąż nie jest z nim rozliczona. To jak to w końcu wygląda?
DB: - Cóż, jeśli pan Joan Carillo uważa, że nie jesteśmy rozliczeni, to jest wyłącznie jego zdanie. Według nas rozliczeni jesteśmy.

- Skąd zatem biorą się rozbieżności?
DB: - Stąd, że pan trener widocznie zapomniał, że w Polsce płaci się podatki. I jego ratę zajął po prostu komornik na poczet nierozliczonych podatków. W skrócie - pan Joan Carillo nie płacił podatków, do nas przyszedł komornik, zajął jego wypłatę i to wszystko. Dla nas temat rozliczeń z trenerem Carillo jest zamknięty.
MB: - Mówimy o tym, bo takie są później w mediach niedomówienia. Trener generalnie nie był łatwym negocjatorem jeśli chodzi o nasze rozliczenia. Nie szedł nam za bardzo na rękę. Zupełnie inaczej do sprawy podchodził Kiko Ramirez, który zawsze był otwarty na rozmowę.

- Wróćmy jeszcze do poprzedniego sezonu i transferów, bo najlepiej wychodziły wam te, robione w ostatniej chwili, czyli pozyskanie Michala Frydrycha i Felicio Brown Forbesa. Dlaczego pozostałe były nieudane, czy udane w znacznie mniejszym stopniu?
MB: - Jeśli chodzi o letnie transfery, to jak już powiedziałem, działaliśmy pod presją czasu. Ściągnięcie Brown Forbesa na początku lata było niemożliwe ze względów finansowych. Okazja w tym przypadku pojawiła się tak naprawdę dopiero pod sam koniec okna transferowego. Co do zimowych transferów, które są oceniane gorzej, to oczywiście mogły one być trafniejsze, bo np. Żan Medved mógł grać lepiej, na co liczyliśmy, bo widzieliśmy jego potencjał.

- Pozwolę sobie wejść w słowo, bo moim zdaniem Żan Medved po tym, co zaprezentował w Wiśle, w ogóle do niej nie powinien trafić.
MB: - Grał poniżej oczekiwań, nie ma co do tego wątpliwości. Rekomendował go jednak Peter Hyballa. Inni, tacy jak Kone, Mawutor, Radaković to też były decyzje podejmowane wspólnie z trenerem. On ich opiniował, on ich chciał w zespole. Weźmy przykład Davida Mawutora, o którego na wyraźne życzenie trenera walczyliśmy przez cztery tygodnie. W końcu przyszedł, zagrał raz, drugi, trzeci, by w końcu trener Hyballa całkowicie odsunął go od gry. To co możemy jako zarząd zrobić w takiej sytuacji? Przecież gdybyśmy sprowadzili zawodnika, którego trener by nie chciał, to i tak by nie grał. A jak nie sprowadzilibyśmy nikogo, to pretensje byłyby jeszcze większe.
DB: - Żadnego zimowego transferu nie zrobiliśmy bez wiedzy i akceptacji trenera Petera Hyballi. I dotyczy to również transferu Tima Halla! Hyballa nam mówił, że zna bardzo dobrze tego piłkarza, bo chciał go już sprowadzić do Bredy.
MB: - My nie uciekamy od odpowiedzialności za transfery, ale musimy podkreślić, że przychodzi moment, że zawodnik jest do klubu sprowadzony i zaczyna trenować. A wtedy wszystko zależy już od trenera, jak go będzie prowadził. To on musi wziąć za to odpowiedzialność. My zachowaliśmy w tym wszystkim tyle rozsądku, że żaden z tych transferów nie wiązał nas długą umową. Działaliśmy na zasadzie, podpisujemy na pół roku, a jak zawodnik się sprawdzi, to wracamy do rozmowy z lecie, a jednocześnie szykujemy wzmocnienia z myślą o letnim oknie transferowym.

Kraków rozświetlony w trójkolorowych barwach Wisły

- Teraz podpisujecie jednak znacznie dłuższe umowy. Czy to wynika z tego, że transfery były przygotowywane znacznie dłużej?
DB: - Dokładnie tak. Te transfery robimy po pierwsze po to, żeby zespół wzmocnić, a po drugie żeby zapewnić sobie ewentualność zarobku, jeśli jeden czy drugi piłkarz jeszcze się u nas wypromuje i znajdą się chętni na jego usługi. To są zawodnicy bardzo gruntownie oglądani, sprawdzani przez nas.
MB: - Żeby jeszcze zwiększyć naszą skuteczność, zatrudniliśmy w roli dyrektora sportowego Tomasza Pasiecznego.

- Skoro poruszył pan temat dyrektora sportowego, to przez długi czas podkreślaliście, że dyrektor sportowy nie jest konieczny do prowadzenia dobrej polityki transferowej. Skąd zatem zmiana podejścia i zatrudnienie wspomnianego Pasiecznego?
DB: - To nie tak. Od początku mówiłem, że jednym z moim celów jest zatrudnienie dyrektora sportowego. Tylko, że nie kogokolwiek na tym stanowisku, a rzeczywiście osoby kompetentnej. Z Tomkiem rozmawialiśmy wiele razy. O piłce, o filozofii klubu. Zależało nam bardzo, żeby osoba, która do nas trafi, zapewniła nam stabilizację w dłuższej perspektywie. Nie na pół roku, czy nawet rok, ale na dłużej.

- Jakie Tomasz Pasieczny będzie miał kompetencje? Jeśli podpisze się pod jednym czy drugim transferem, to będzie głos decydujący czy będzie jednym z wielu?
MB: - To będzie głos wiodący, ale warto w tym miejscu zatrzymać się nad tym, czym w ogóle dyrektor sportowy w takim klubie, jak Wisła Kraków będzie się zajmował. A ma on przynajmniej sześć, siedem obszarów, w których będzie działał. Transfery są tylko jednym z elementów tej układanki. Piłkarzy pozyskuje się z różnych platform. Z obserwacji bezpośredniej, z wideo, z rekomendacji innych klubów, agentów, z różnych programów. Tomek ma to nadzorować. On ma być szefem całego działu sportowego. Ma mieć pod sobą jego administrację, ma koordynować działania sztabu medycznego i innych obszarów związanych z pierwszą drużyną. Ma dbać o to, żeby trenerzy mieli wszystkie narzędzia, sprzęt do dyspozycji. Ma współpracować z kierownikiem drużyny w sprawach organizacyjnych. Ma koordynować współpracę między Akademią, a pierwszą drużyną. To będą wszystko kompetencje Tomka Pasiecznego.
DB: - Co do decyzyjności w sprawie transferów, odpowiedzialność będzie oczywiście na barkach Tomka, ale przecież wiadomo, że i tak będziemy dyskutować w klubie na ten temat między sobą. Uczestniczył będzie w tym również trener. Tomek natomiast będzie miał wolną rękę, sam będzie prowadził rozmowy w imieniu klubu, będzie proponował zawodników. Będzie miał naprawdę duże pole do popisu.

- Jaki Tomasz Pasieczny miał wpływ na obecne transfery?
DB: - Na razie niewielki, bo formalnie zaczyna pracę od 1 lipca. Pytaliśmy jednak Tomka np. o opinię na temat Jana Klimenta, którego zna ze swoich obserwacji. Wyraził swoje zdanie.
MB: - Trener Adrian Gula również, choć jeszcze nie miał wtedy podpisanej z nami umowy.
DB: - Nie koncentrowałbym się zbyt mocno w tym momencie na tym, jaki wpływ miał teraz Tomek Pasieczny na transfery, bo zarówno on, jak i my mamy przecież pełną świadomość, że na efekty jego pracy przyjdzie nam poczekać minimum rok, a pewnie jeszcze dłużej. To wszystko wymaga czasu i cierpliwości.

- Zamykając już wątek sportowy, chciałem zapytać o trenera Adriana Gulę. Jak wyglądały kulisy jego zatrudnienia, bo rozumiem, że nauczeni doświadczeniem, tym razem dokładniej sprawdziliście z kim się wiążecie umową?
DB: - Zdecydowanie, bo mieliśmy też więcej czasu, żeby działać spokojnie. Przed podpisaniem kontraktu spotkaliśmy się z trenerem trzy razy. Poznaliśmy się, rozmawialiśmy o kwestiach sportowych, o filozofii, jaka panuje w Wiśle, a jaką kieruje się Adrian Gula. Zbieraliśmy też oczywiście opinie na jego temat u osób, które znamy, a które współpracowały z trenerem. Przygotowaliśmy się bardzo dokładnie. Nie będę krył, że mamy satysfakcję, że udało nam się zatrudnić Adriana Gulę, bo w mediach spekulowano, że nie jest to trener w obecnym zasięgu Wisły Kraków. A jednak udało nam się namówić trenera na współpracę. Od kuchni wyglądało to tak, że trener przyjechał, zobaczył ośrodek treningowy, poszliśmy na kolację. Te rozmowy, bliższe poznanie było ważne też dla trenera. Podczas nich była dyskusja o naprawdę wielu szczegółach. Np. jednym z życzeń trenera było, żeby trawa na boisku treningowym była przed każdym treningiem przycięta na odpowiednią wysokość i polana przez zraszacze. Ostatecznie Adrian Gula powiedział nam, że potrzebuje dwa dni do namysłu. Odpowiedział jednak szybciej. Zadzwonił i powiedział, że wchodzi w to, że chce prowadzić Wisłę Kraków.
MB: - Czas pokaże, jakie będą efekty pracy trenera Adriana Guli. Trzeba pamiętać, że przecież żaden trener nie dostanie 24 nowych zawodników. Trener musi wyczuć zespół, a następnie powoli wprowadzać do niego zmiany, odpowiednio go kształtować. Odnosimy wrażenie, analizując dotychczasowy dorobek trenera Guli, że to szkoleniowiec, którego szukaliśmy.

Wisła Kraków oficjalnie ma nowego sponsora. Orlen wchodzi na...

- Pozyskaliście ostatnio sponsora strategicznego, firmę Orlen Oil. Czy to pozwoli wam zwiększyć budżet, zmniejszyć szybciej zadłużenie? A może jest jeszcze inny pomysł na zagospodarowanie tych środków?
DB: - Wiadomo, że proces odbudowy Wisły, powrotu do pełnej stabilizacji finansowej wciąż trwa. Pandemia zdecydowanie nam utrudniła sprawę. Tak, jak mówiłem, na samych biletach straciliśmy siedem i pół miliona złotych, zmalał obrót w sklepie. Część udało się odzyskać dzięki tarczom, ale nie wszystko. Powoli spłacamy jednak stare długi. Jeśli nie liczyć pożyczki od trzech właścicieli, one wynoszą na dzisiaj około 16 milionów złotych zobowiązań. Pieniądze, jakie pozyskamy od sponsorów, oczywiście częściowo zainwestujemy w drużynę, bo chcemy systematycznie podnosić jej jakość.
MB: - Budżet na drużynę wzrośnie o około 10 procent rok do roku. To wciąż będzie umiarkowany budżet.

- Żeby klub się rozwijał musi mieć też odpowiednią bazę. Jak wygląda sprawa ośrodka treningowego i przede wszystkim, czy w planach jest pozostanie w Myślenicach czy przenosiny w okolice Zabierzowa, gdzie też prowadziliście rozmowy w tej sprawie?
MB: - Sprawa bazy cały czas idzie do przodu. Podpisaliśmy umowę z Akademią Wychowania Fizycznego, na mocy której dzieci z naszej Akademii będą mogły korzystać z bazy uczelni. Dotyczy to młodszych roczników. W najbliższym czasie będziemy przedłużać umowę z TS Wisła na korzystanie z bazy Towarzystwa, bo choć dzisiaj mamy tzw. unię personalną we władzach, to musimy wszystko robić z poszanowaniem interesów obu stron. Co do Myślenic, to rozmawiamy z władzami gminy, a nasze stanowisko jest takie, że chcemy mieć swoją bazę, a nie jedynie dzierżawioną. Dlatego rozmawiamy na temat pełnego przejęcia ośrodka treningowego w Myślenicach i możliwości jego rozbudowania, bo tylko wtedy będzie nas interesowało takie rozwiązanie. Wielkość tej bazy nie jest dla nas wystarczająca w dłuższej perspektywie. Na razie jednak jeszcze nie możemy mówić o konkretach, bo ich po prostu nie ma.

- A Zabierzów?
DB: - Priorytetem są dla nas Myślenice. Tam chcemy stworzyć taki ośrodek, do którego będą trafiać zawodnicy po pierwszej selekcji. W zamyśle mają tam trenować piłkarze od piętnastego roku życia, czyli drużyny juniorskie. Do tego rezerwy i na szczycie piramidy pierwszy zespół. Co do młodszych roczników, to podpisanie umowy z AWF sprawi, że nie będziemy już rozrzuceni po sześciu lokalizacjach w Krakowie, tylko zamkniemy się w dwóch. To bardzo ważne również dla rodziców, którzy dowożą dzieci na zajęcia. W Krakowie ma być takie „gniazdo”, podstawowa baza Akademii. Najlepsi będą trafiać już do Myślenic. Oczywiście, jeśli dojdziemy do porozumienia z władzami gminy i uda nam się rozbudować ośrodek do takich rozmiarów, jakie planujemy.

- Znacie już dokładną datę meczu z Borussią Dortmund?
DB: - Niestety nie. Sytuacja wygląda w ten sposób, że Borussia 4 lipca będzie miała losowanie Pucharu Niemiec i od tego dużo zależy. Na dzisiaj zostaje nam termin 4 sierpnia, bo 21 lipca już odpadł. Po losowaniu dowiemy się jednak, czy to zostanie potwierdzone, bo Puchar Niemiec został zaplanowany w dniach 6-9 sierpnia. I od terminu meczu Borussii w tych rozgrywkach będzie uzależniony termin naszego spotkania. Może on zostać ostatecznie przesunięty na wrzesień.

- Wreszcie ruszyliście z budową sklepu z prawdziwego zdarzenia. Kibice lata na to czekali…
DB: - I to nas bardzo cieszy, że te prace wreszcie ruszyły.
MB: - W tym miejscu duże podziękowania dla Zarządu Infrastruktury Sportowej, dyrektora Krzysztofa Kowala, który pomógł nam w procedurach, związanych z tym tematem.
DB: - Powoli wszystko idzie do przodu. Już niedługo ruszamy też ze sprzedażą karnetów. Wkrótce podamy wszystkie szczegóły, również te związane ze sposobami rekompensaty dla karnetowiczów z poprzedniego sezonu za niewykorzystane abonamenty.
MB: - Jesteśmy pełni optymizmu przed nowym sezonem. Mamy wsparcie sponsorów, którzy nie tylko są zadowoleni ze współpracy z nami, ale jeszcze chcą zwiększać zaangażowanie. I to mimo pandemii. Do tego wszystkiego musimy jeszcze dołożyć wynik sportowy. I oby postęp akurat w tym wymiarze był widoczny od pierwszego meczu w nowym sezonie!

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Dawid Błaszczykowski i Maciej Bałaziński mówią zgodnie: Chcemy uczyć się na własnych błędach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski