Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Dawid Szot: Chcemy szybko wrócić do wygrywania mecz po meczu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl/Bartek Ziółkowski
Dawid Szot już w 54 minucie meczu z Ruchem Chorzów musiał zastąpić kontuzjowanego Davida Juncę. Wiele wskazuje, że „Szocik” za Hiszpana będzie musiał zagrać również przynajmniej w najbliższym meczu z Chojniczanką.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Po końcowym gwizdku meczu w Gliwicach trener Radosław Sobolewski powiedział, że zarówno w przypadku Junki jak i Alexa Muli chodzi i problemy mięśniowe. To oznacza, że nie jest to dobra informacja, bo przy leczeniu tego typu urazów najważniejszy jest czas. Wisła co prawda jeszcze nie podała komunikatu o stanie zdrowia Hiszpanów, ale wiele wskazuje na to, że przynajmniej w najbliższym czasie trener Radosław Sobolewski będzie musiał szukać zastępstwa. Na lewej obronie w tym momencie najbardziej prawdopodobny jest występ Szota. On sam mówi na ten temat: - Jestem na to gotowy. Ostatnio nie wychodziłem w podstawowym składzie, ale życie piłkarza takie jest, że nigdy nie wiesz, kiedy otworzy się szansa. Dlatego trzeba sumiennie podchodzić do każdego treningu. Trzeba pracować ciężko każdego dnia. Tak, żeby gdy już ta szansa nadejdzie, być w pełni gotowym. Ja tak robię. Staram się być gotowy mentalnie i fizycznie. Jeśli David nie będzie mógł grać, będę do dyspozycji trenera. Jeśli szkoleniowiec podejmie decyzję, że mam grać, będą starał się to zrobić jak najlepiej.

Wisła w sobotę zagra u siebie z Chojniczanką, w tym momencie ostatnim zespołem w tabeli I ligi. I krakowianie będą się mieli za co rehabilitować, bo w minionej kolejce całkowicie zawiedli. Mecz z Ruchem był ich bardzo słabym występem, przegranym zasłużenie 0:2. Dawid Szot mówi, co najbardziej zabolało go po tym spotkaniu: - To był na pewno najsłabszy nasz mecz w tym roku. Od początku gra nam się nie układała. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie zagraliśmy tak jak sami tego od siebie oczekiwaliśmy. Wiadomo, czasami może być tak, że zagramy dobry mecz, będziemy stwarzać okazje, nawet strzelać gole, a i tak przegramy. Takie rzeczy się zdarzają w futbolu i trzeba to zaakceptować. Gorzej natomiast jest wtedy, gdy od samego początku nic ci nie wychodzi. A tak było w Gliwicach. Plan był taki, żeby konsekwentnie rozgrywać piłkę, żeby przegrywać akcje z jednej na drugą stronę. Piłka miała szybko chodzić pomiędzy nami. Nie było natomiast w tym meczu ani jednego, ani drugiego. Ruch to bezlitośnie wykorzystał. Sam zagrał natomiast dobre spotkanie i wygrał zasłużenie.

W meczu w Gliwicach Wisła miała duży problem w tych aspektach, które do tej pory były jej atutami, czyli m.in. z grą na skrzydłach. Tym razem krakowianie nie byli w stanie nawet zagrozić Ruchowi poważniej po takich akcjach. „Niebiescy” świetnie odrobili zadanie, przygotowali się bardzo dobrze pod ten mecz i wybili wiślakom argumenty z rąk. Przede wszystkim bardzo mocną, agresywną i zdecydowaną grą, z którą Wisła nie potrafiła sobie poradzić.
- To był mecz na bardzo dużej intensywności ze strony Ruchu - przyznaje Dawid Szot. - Byli rzeczywiście bardzo agresywni w tym, co robili. Zwłaszcza w bocznych sektorach tak to wyglądało. Próbowaliśmy zdobywać teren na bokach boiska, ale błyskawicznie doskakiwało po dwóch, trzech zawodników i przerywało nam te akcje. Niby wiedzieliśmy, że oni tak właśnie mogą grać, ale jednak nie potrafiliśmy znaleźć recepty na postawę rywali.

Wiślaków przegrana w Gliwicach musi boleć podwójnie. To przed meczem z Ruchem udało im się wyprzedzić w tabeli „Niebieskich”, wskoczyć na drugie miejsce, dające bezpośredni awans do ekstraklasy. Przegrana sprawiła, że Ruch szybko odrobił dystans i wrócił na drugą pozycję. Nie oznacza to oczywiście, że rywalizacja o awans do ekstraklasy już się zakończyła, bo ta liga już nauczyła wszystkich, że każdy z każdym może stracić punkty, a często zespoły nawet te z dolnych rejonów tabeli są w stanie zrobić niespodziankę i urwać punkty faworytom. Strata punktów jednak na pewno skomplikowała sytuację w walce o awans i Dawid Szot też tego nie kryje, gdy mówi: - Takie jest życie, taki jest futbol. Sami taki los sobie zgotowaliśmy, ale to nie oznacza, że walka już się skończyła. W sobotę zagramy z Chojniczanką. Musimy podejść do tego spotkania bardzo poważnie, wyjść na boisko z pełną koncentracją i wygrać. Chcemy szybko wrócić do wygrywania mecz po meczu. Uważam, że mamy na tyle mocny skład, żeby to zrobić. Teraz trzeba wygrać z Chojniczanką i poprawić morale przed serią meczów z drużynami z czołówki I ligi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Dawid Szot: Chcemy szybko wrócić do wygrywania mecz po meczu - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski