Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Grzegorz Kaliciak: Może w piątek, trzynastego szczęście będzie przy Wiśle...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Grzegorz Kaliciak obok Henryka Kasperczaka, z którym zdobywał w barwach Wisły trofea. Pierwszy z lewej Dariusz Marzec, od prawej Artur Sarnat
Grzegorz Kaliciak obok Henryka Kasperczaka, z którym zdobywał w barwach Wisły trofea. Pierwszy z lewej Dariusz Marzec, od prawej Artur Sarnat Andrzej Banaś
- Żal patrzeć na chłopaków, żal patrzeć na tych biednych kibiców, którzy mimo tego wszystkiego, co dzieje się na boisku, wiernie przychodzą na stadion dopingować drużynę - mówi Grzegorz Kaliciak, który kibicuje mocno Wiśle, w której jako piłkarz przeżył wszystko, czyli spadek z ekstraklasy, powrót do niej, dwa tytuły mistrza Polski i dwa krajowe puchary.

- Serce pana boli, jak patrzy pan na grę swoich następców, którzy mocno zakotwiczyli na ostatnim miejscu tabeli ekstraklasy?
- Serce boli, oczy krwawią…

- Widzi pan szansę na to, że Wisła wyjdzie z tych problemów, w które wpadła?
- To jest futbol i dopóki istnieje choćby tylko matematyczne szansa, trzeba wierzyć, że uda się drużynie podnieść. Jest jeszcze dużo meczów do końca sezonu. Ja mocno wierzę, że w pewnym momencie to wszystko się obróci, że Wisła zacznie regularnie gromadzić punkty. Żeby tylko nie było za późno.

- Jak ocenia pan ostatni mecz z Górnikiem Zabrze, gdy przez znaczną jego część Wisła grała bardzo dobrze, ale w ostatnim kwadransie już fatalnie i ostatecznie przegrała 2:4?
- Można teraz „gdybać”. Oglądałem w niedzielę program Liga Plus Extra, gdzie fachowcy się wypowiedzieli, że bramka dla Wisły nie była prawidłowa, inni twierdzili, że była. A ja tak sobie myślę, że gdyby sędzia Frankowski ją uznał, a w moim przekonaniu tak powinien zrobić, to byłoby 2:0. I wtedy całkowicie zmieniłaby się optyka. Wiem z doświadczenia, jak to jest na boisku. Jak prowadzisz 2:0, dostajesz jeszcze większy wiatr w plecy. Jednak tak nie było, gol nie został uznany, a później powychodziły już te gorsze rzeczy. Można mówić o brakach kondycyjnych, prostych błędach. Gdzie by nie szukać przyczyn, efekt jest taki, że mamy kolejną, już dziesiątą z rzędu porażkę.

- Zgodzi się pan, że ważnym momentem tego meczu były zmiany i to w obu zespołach?
- Zdecydowanie. Porównując zmiany, jakie miały miejsce w Górniku i Wiśle, to była po prostu przepaść. W zespole z Zabrza weszli zawodnicy, którzy dali bardzo dużo drużynie. A Wiśle po tych zmianach wszystko się posypało.

- Dwa mecze pozostały Wiśle jeszcze w tym roku. Najpierw z Pogonią Szczecin u siebie, a później z ŁKS-em w Łodzi. Myśli pan, że jest w ogóle jeszcze realna szansa, żeby „Biała Gwiazda” zdobyła jakiekolwiek punkty przed zimową przerwą?
- Uważam, że realna szansa istnieje. Nie można poddawać się przed wyjściem na boisko, bo wtedy lepiej oddać mecz walkowerem i będzie po sprawie. Choć oczywiście oba te spotkania zapowiadają się jako bardzo ciężkie. Liczę na to, że w naszej ekstraklasie dzieją się czasami rzeczy dziwne i może Wisła pokona bardzo mocną obecnie Pogoń. A jakby to się udało, to w Łodzi może być już zupełnie inny mecz w wykonaniu wiślaków.

- Nie jest żadną tajemnicą, że aby myśleć o skutecznej walce o utrzymanie, Wisła musi zostać wzmocniona zimą. Gdzie pan widziałby priorytety, jeśli chodzi o transfery?
- Na już potrzebny jest napastnik! Paweł Brożek strzela bramki, ale PESEL-u nie oszukamy… Kuba Błaszczykowski dużo wnosi do gry, ale widać przecież gołym okiem, że w jego przypadku zdrowie już nie to. Przydałby się zatem przynajmniej jeden dodatkowy skrzydłowy. Mówi się o powrocie Martina Kostala. Kto wie, może to jest dobry pomysł. Do obrony też trzeba koniecznie kogoś sprowadzić. Tak naprawdę, trzeba się wzmocnić praktycznie w każdej formacji. Jest jednak i druga strona medalu, bo tak sobie myślę, że trudno będzie Wiśle o jakościowe transfery. Zawodnicy też patrzą, na którym miejscu jest zespół. Wiadomo, że Wisła to historia, marka, ale nie musi być to główny argument. Mimo wszystko wierzę, że szefowie klubu staną na wysokości zadania i wzmocnią drużynę.

- Pan pewnie w jakimś stopniu zdaje sobie sprawę z tego, co czują piłkarze Wisły. W sezonie 1993/94 grał pan w zespole „Białej Gwiazdy”, gdy bezskutecznie walczyliście o utrzymanie. Wtedy jednak byliście w jakimś stopniu z góry skazani na niepowodzenie, bo władze klubu po pamiętnym meczu z Legią z czerwca 1993 roku po prostu wyrzuciły z Wisły kilku podstawowych zawodników. Jak pan wspomina tamte czasy?
- Rzeczywiście, drużyna została poważnie osłabiona. Nie zastąpiono jakościowo tych zawodników, których się pozbyto. Walczyliśmy, ale nie mieliśmy za bardzo szans, żeby się utrzymać. Spadliśmy, nie było to miłe. Tylko, że wtedy sytuacja była jednak odmienna od obecnej. Owszem, musieliśmy grać na zapleczu ekstraklasy. Spędziliśmy tam dwa sezony, ale jednak w miarę szybko wróciliśmy. Teraz może skończyć się to większą tragedią. Stan finansów w klubie jest, jaki jest…

- Ten spadek z 1994 roku to jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w pańskiej karierze?
- Takich przeżyć kilka było, choć sportowo na pewno spadek z Wisłą plasuje się w czołówce. To nigdy nie jest przyjemna sprawa. Choć dość szybko pozbieraliśmy się. Wierzę, że obecni piłkarze „Białej Gwiazdy” nie będą musieli przeżywać podobnych rzeczy. Mamy świadomość, co może się zdarzyć z klubem, jeśli dojdzie do spadku. Nie wybiegajmy jednak za daleko w przyszłość. Na razie żal patrzeć na chłopaków, żal patrzeć na tych biednych kibiców, którzy mimo tego wszystkiego, co dzieje się na boisku, wiernie przychodzą na stadion dopingować drużynę.

- A kiedy pan pojawi się na Reymonta?
- Wstępny plan jest taki, że chciałbym przyjechać już w piątek. Muszę jeszcze poukładać swoje sprawy, ale wierzę, że będę na meczu z Pogonią. To będzie piątek, trzynastego, więc może paradoksalnie szczęście będzie przy Wiśle.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Grzegorz Kaliciak: Może w piątek, trzynastego szczęście będzie przy Wiśle... - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski