Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jakub Bartkowski nie liczy na słabość Jagiellonii Białystok

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Jakub Bartkowski na dobre zadomowił się w wyjściowym składzie Wisły Kraków. To właśnie ten piłkarz jest obecnie podstawowym prawym obrońcą „Białej Gwiazdy” i na progu sezonu notuje dobre występy. Bartkowski pozytywnie zaprezentował się zarówno w inauguracyjnym meczu z Arką Gdynia, jak i tydzień później w spotkaniu z Miedzią Legnica, które Wisła wygrała 2:1.

Piłkarz podkreśla, że nie tylko on, ale cały zespół na starcie sezonu jest w wysokiej formie. – W meczu z Miedzią, a wcześniej z Arką naprawdę dobrze czuliśmy się na boisku – podkreśla Jakub Bartkowski. – Uważam natomiast, że w tym drugim spotkaniu niepotrzebny był tylko ten rzut karny, bo przyniósł on trochę nerwowości w końcówce, wynik przez to był cały czas na styku. Cieszymy się jednak, że zachowaliśmy koncentrację i udało się nie stracić drugiej bramki, bo to przyniosło nam pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie.

W meczu z Miedzią Legnica Bartkowskiemu nie grało się łatwo, bo już w 24 min zobaczył żółtą kartkę. Przez większość spotkania musiał zatem uważać, żeby przedwcześnie nie wylecieć z boiska z kartką czerwoną.
– Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja – przyznaje wiślak. – Trzeba uważać. Szczerze mówiąc, mam do siebie trochę pretensji. Nawet nie o ten pierwszy faul, za który zostałem ukarany żółtą kartką, bo musiałem w ten sposób zatrzymać akcję rywali, ale dziesięć, piętnaście minut później było kolejne przewinienie i miałem obawę, czy sędzia znów nie sięgnie po kartkę. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko tyle, że poślizgnąłem się w tej sytuacji. Było więc w tym trochę przypadku, ale nie ulega też wątpliwości, że zagrałem za ostro, nieroztropnie i wiem, że takich sytuacji muszę unikać w przyszłości.

Wisła w tym sezonie prezentuje nieco inną twarz. Trener Maciej Stolarczyk zmienił ustawienie drużyny, która gra teraz bardziej ofensywnie, atakując rywala już na jego połowie, a często nawet na 20–30 metrze od bramki przeciwnika. Kibicom to musi się podobać, bo przy ul. Reymonta zawsze w cenie był ofensywny futbol, a fani właśnie takiej gry oczekują od drużyny.
– Gramy wysokim pressingiem, a najważniejsze jest to, że wszyscy wiedzą, co mają robić na boisku – mówi Jakub Bartkowski. – To nam przynosi efekty, bo mamy sporo odbiorów już daleko od naszej bramki. A prawda w futbolu jest taka, że jak jesteś bliżej bramki przeciwnika, to łatwiej o stwarzanie okazji na gole. Trzeba przyznać, że na razie ten pomysł na grę dobrze funkcjonuje i jeśli w kolejnych meczach też tak to będzie wyglądało, to jest dobry sposób na zdobywanie punktów. Najważniejsze jednak w tym wszystkim, żeby to było skuteczne. Taka taktyka ma bowiem szanse na powodzenie tylko wtedy, jeśli każdy zawodnik będzie dobrze wykonywał swoje zadania. Musimy po prostu wszyscy podchodzić wyżej, utrudniać rywalom rozgrywanie piłki. Bardzo dużo nad tym pracujemy na treningach i można się jedynie cieszyć, że to zaczęło szybko przynosić efekty w meczach o punkty. Oby w kolejnych spotkaniach wyglądało to podobnie.

Dla Wisły taki prawdziwym testem będzie niedzielne spotkanie w Białymstoku z Jagiellonią. Dwa pierwsze mecze krakowianie rozegrali bowiem na swoim stadionie i to z drużynami, które na pewno nie będą zaliczały się do faworytów rozgrywek. Teraz poprzeczka pójdzie w górę, bo naprzeciwko stanie wicemistrz Polski. Inna sprawa, że Wisła może mieć w tym spotkaniu trochę łatwiej z jednego powodu. Jagiellonię w czwartek wieczorem czeka bowiem mecz w ramach eliminacji Ligi Europy w Portugalii z Rio Ave. Ciężkie spotkanie, długa podróż powrotna – to wszystko może, choć nie musi mieć wpływ na dyspozycję podopiecznych Ireneusza Mamrota. Jakub Bartkowski podkreśla jednak, że wiślacy nie mogą na to liczyć, bo może to okazać się dla nich zgubne. Warto przy tym pamiętać, że po pierwszym meczu z Rio Ave Jagiellonia pojechała do Gdyni na mecz z Arką i wygrała go bez większych problemów 2:0.
– Na pewno nie możemy podchodzić do tego w ten sposób, bo jak będziemy liczyć na słabość Jagiellonii po meczu pucharowym, to możemy srodze się rozczarować – przestrzega Jakub Bartkowski. – Znam takie przypadki z doświadczenia. Grałem już z drużynami po pucharowych wojażach, a później wcale nie było po rywalach widać zmęczenia na boisku. My będziemy musieli zagrać po prostu swoją piłkę, realizować swoje założenia na ten mecz. Chcę jednak podkreślić, że do Białegostoku jedziemy po trzy punkty. Co do tego nie ma wątpliwości!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jakub Bartkowski nie liczy na słabość Jagiellonii Białystok - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski