Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jean Carlos Silva: Spłacam zaufanie, jakie dostałem od osób w Wiśle

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Po zakończeniu poprzedniego sezonu pojechałem do domu. Spotkałem się z rodziną, przyjaciółmi i wiele z nimi rozmawiałem na temat tego, co powinienem zrobić ze swoją karierą. Miałem od bliskich ogromne wsparcie, a wszyscy powtarzali mi jedno - Carlos, wracaj do Wisły i cały czas ciężko pracuj, a spotka cię za to nagroda - mówi Jean Carlos Silva, piłkarz Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Gratuluję pięknej bramki w meczu z Lechią Gdańsk, ale chyba nie był pan z niej do końca zadowolony, skoro przegraliście 1:3?
- Ta bramka nie mogła mnie rzeczywiście cieszyć, bo liczy się przede wszystkim drużyna. Zdecydowanie wolałbym jej nie strzelić, a żebyśmy mieli po meczu z Lechią na koncie kolejne trzy punkty. Drużyna zawsze jest dla mnie najważniejsza.

- Pańska bramka była jednak wysokiej klasy. Gdy Patryk Plewka podawał, od razu pomyślał pan, żeby zakończyć całą akcję strzałem?
- Tak właśnie pomyślałem, to miałem w głowie, żeby wypracować sobie pozycję do oddania strzału i próbować zaskoczyć bramkarza. Generalnie chodzi o to, żeby zawsze starać się pomagać drużynie, jak najlepiej potrafię. Chcę to robić m.in. w taki sposób, że strzelam bramki. Ten gol, zaraz po jego strzeleniu, bardzo mnie ucieszył, ale na końcu byłem już smutny, bo tak jak powiedziałem, liczyliśmy na trzy punkty w tym spotkaniu.

- Pewnie nie był pan zadowolony również z tego, że dosłownie pięć minut po golu faulował pan w środku pola. Efekt był taki, że po tym rzucie wolnym padła bramka dla Lechii.
- Szkoda, że tak się to ułożyło, bo mieliśmy prowadzenie, do końca pierwszej połowy nie było już wiele czasu i mogliśmy utrzymać korzystny wynik. Prawda jest taka, że Lechia po tym golu zaczęła grać lepiej. Moim zdaniem to był taki zwrotny punkt w całym spotkaniu.

- Przegraliście, a można dojść do wniosku, że jedną z przyczyn była wasza słaba skuteczność. Zgodzi się pan z taką opinią? Mieli przecież sytuacje choćby Yaw Yeboah czy Gieorgij Żukow.
- Rzeczywiście, coś w tym jest, że gdybyśmy grali skuteczniej, mogło się to wszystko inaczej potoczyć. Mieliśmy swoje okazje w pierwszej połowie, również na początku drugiej. Gdybyśmy strzelili gola na 2:1, mógł to być zupełnie inny mecz. Trudno mieć jednak do kogokolwiek pretensje. Każdy chciał jak najlepiej, a przecież nie ma piłkarza, który wykorzystywałby wszystkie swoje okazje. Jesteśmy źli, bo przegraliśmy mecz, ale teraz nie możemy już nic zmienić. Trzeba skupić się na ciężkiej pracy, żeby w kolejnych spotkaniach prezentować się lepiej. Chodzi o to, żebyśmy kreowali przynajmniej tyle okazji na gole, co w meczu z Lechią, ale żeby większą ich liczbę zamieniać na bramki.

Bojówki kibiców wyszły na ulice. Pseudokibice zaatakowali ma...

- Kolejny mecz nie będzie dla was jednak łatwy. Jedziecie do lidera ekstraklasy, bardzo mocnego w tym momencie Rakowa Częstochowa. Gdzie możecie szukać swoich szans na punkty w tym spotkaniu?
- Raków rzeczywiście jest obecnie w bardzo dobrej formie, wygrywa mecz za meczem. To nie będzie łatwe spotkanie, ale to jest futbol. A w nim wszystko jest możliwe. Na pewno nie możemy się bać i myśleć, że skoro jedziemy do tak silnego przeciwnika, to jesteśmy z góry skazani na porażkę. Mamy dużo czasu do tego spotkania. Trzeba ciężko pracować, trzeba jak najlepiej przygotować się do meczu z Rakowem i postarać się pokazać na boisku wszystko, co mamy najlepszego. Na pewno będziemy walczyć z całych sił.

- Porozmawiajmy o panu, bo zaskakuje pan w tym sezonie swoją dobrą dyspozycją. O wiele lepszą niż w poprzednim sezonie. Co takiego stało się w letniej przerwie, że oglądamy zupełnie innego, lepszego Jeana Carlosa Silvę?
- Szczerze mówiąc, wiele osób mnie o to pyta. Sam nie wiem, co powiedzieć. Odkąd jestem w Wiśle staram się ciężko pracować, grać jak najlepiej, ale poprzedni sezon, rzeczywiście nie był dla mnie udany. Zdaję sobie z tego sprawę. Jakie były tego przyczyny? Może wpływ na to miało to, że zmieniłem kraj. Wszystko było tutaj dla mnie nowe. Nowa drużyna, język, kultura, nawet pogoda. Potrzebowałem chyba trochę więcej czasu, żeby w pełni się zaaklimatyzować. W takiej sytuacji pozostaje tylko ciężko pracować każdego dnia, żeby stawać się lepszym. Ja przynajmniej takie mam podejście do futbolu. W tym miejscu muszę też mocno podziękować trenerowi, który nie stracił wiary we mnie. Miałem jego wsparcie, również kolegów z drużyny. To sprawiło, że dzisiaj jestem już w lepszej dyspozycji i mogę na boisku starać się spłacać zaufanie, jakie dostałem od wszystkich osób w Wiśle.

- Pod koniec poprzedniego sezonu były mecze, w których nie mieścił się pan nawet na ławce rezerwowych. Proszę powiedzieć szczerze, czy w czasie przerwy między rozgrywkami nie myślał pan o zmianie klubu?
- Nie da się ukryć, że to nie była dla mnie łatwa sytuacja, bo nie grałem przecież przez wiele miesięcy. W takiej sytuacji muszą zrodzić się wątpliwości. Wiedziałem jednak, że mam w Krakowie ważny kontrakt. Doszedłem do wniosku, że tak naprawdę wszystko jest w mojej głowie. Po zakończeniu poprzedniego sezonu pojechałem do domu. Spotkałem się z rodziną, przyjaciółmi i wiele z nimi rozmawiałem na temat tego, co powinienem zrobić ze swoją karierą. Miałem od bliskich ogromne wsparcie, a wszyscy powtarzali mi jedno - Carlos, wracaj do Wisły i cały czas ciężko pracuj, a spotka cię za to nagroda. Pamiętajmy przy tym, że jeśli masz z klubem ważny kontrakt, to tak nie działa, że człowiek przyjdzie i powie, że chce odejść z dnia na dzień. Poza tym, po takim okresie, w którym długo nie grałem, trudno byłoby mi znaleźć klub. Po przemyśleniu wszystkiego bardzo dokładnie, postanowiłem wziąć się do jeszcze cięższej pracy w okresie przygotowawczym. Rozpocząłem te przygotowania bardzo zmotywowany, czułem się każdego dnia coraz lepiej. Ta praca zaczęła mi przynosić coraz większą przyjemność. Tym bardziej, że zacząłem wreszcie grać coraz więcej.

- Teraz w pańskiej grze widać dużą radość z gry. Są momenty, gdy pokazuje pan np. sztuczki techniczne.
- Jak człowiek nie gra tyle czasu, co ja, to później każda minuta spędzona na boisku to ogromna przyjemność. Tak, mogę potwierdzić, że teraz czerpię ogromną radość z gry. Staram się jednak przede wszystkim dawać jak najwięcej drużynie.

- W tym sezonie występuje pan albo na skrzydle, albo w ataku. Gdzie czuje się pan lepiej?
- To trudne pytanie, jeśli mam być szczery. Z jednej strony czuję się dobrze na skrzydle, ale jeśli mogę pomóc drużynie jako napastnik, to też jestem zadowolony. Bez względu na to, gdzie będę grał, dla mnie najważniejsze jest dobro zespołu.

- Słyszałem, że w pańskiej przemianie i w tym, że lepiej poczuł się pan w Krakowie swój udział ma również pewna piękna Polka… To prawda, że znalazł pan tutaj miłość?
- Tak, to prawda. Mogę powiedzieć, że w moim życiu osobistym wiele zmieniło się przez ten rok. Poznałem lepiej Polskę, Kraków i rzeczywiście znalazłem tutaj dziewczynę, przy której poczułem się szczęśliwy.

- Może pan zdradzić imię swojej sympatii?
- Ma na imię Oliwia, ale nie chciałbym za dużo o tym wszystkim opowiadać. Nie lubię przesadnie eksponować swojego życia osobistego.

Stadion Miejski im. Henryka Reymana w Krakowie. To tutaj mecze rozgrywają piłkarze Wisły Kraków

Teren wokół stadionu Wisły Kraków zmieni oblicze: muzeum, po...

- A jak z nauką języka polskiego, skoro mieszka pan w naszym kraju już ponad rok?
- Trudna sprawa… Tzn. nie jest tak, że ja przez ten rok nic się nie nauczyłem. Rozumiem już całkiem dużo. Powiem więcej, czasami nawet próbuję rozmawiać po polsku, ale macie naprawdę trudny język. Teraz jednak Oliwia pomaga mi w nauce, więc liczę na to, że niedługo opanuję go w takim stopniu, żeby spokojnie rozmawiać.

- To proszę zdradzić jeszcze tylko tajemnicę tego, w jaki sposób okazywał pan radość po golu strzelonym Podbeskidziu Bielsko-Biała. Schował pan piłkę pod koszulkę, a następnie włożył palec do ust. Wszyscy odczytali ten gest jednoznacznie, że wkrótce zostanie pan tatą, ale jak się okazuje prawda jest chyba nieco inna…
- Nie chodziło o mnie, a o moich przyjaciół, którzy wkrótce zostaną rodzicami. Powtarzali mi - hej, Carlos, jak strzelisz gola, zrób to dla nas. Będziemy szczęśliwi. Stąd taka akurat moja radość, która później rzeczywiście doprowadziła do zabawnych sytuacji, bo wszyscy gratulowali mi, że to ja będę ojcem.

- Skoro wspomniał pan o przyjaciołach, chciałbym spytać o sytuację w Hiszpanii i Brazylii, gdzie ma pan wielu bliskich, a gdzie sytuacja z pandemią koronawirusa jest bardzo trudna. Jak radzi sobie z tym pańska rodzina, znajomi?
- Dzięki Bogu moja rodzina, przyjaciele są zdrowi, ale myślę, że nie muszę tłumaczyć, jak ciężka jest dzisiaj sytuacja na całym świecie. Pozostaję w kontakcie z moimi bliskimi i rzeczywiście jest tak, że w Brazylii czy Hiszpanii, ale również tutaj, w Polsce mamy bardzo trudny czas, związany z pandemią. Powinniśmy wszyscy dbać o siebie i wierzyć, że z czasem będzie coraz lepiej. Chyba nic innego nam nie pozostaje.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2020-21: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ, PLAN TRANSMISJI

Najlepsze transfery 2020: Wisła Kraków, Cracovia, Małopolska...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jean Carlos Silva: Spłacam zaufanie, jakie dostałem od osób w Wiśle - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski