Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek: - Jestem pewien, że się podniesiemy!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Nie mógł być zadowolony po meczu z Wisłą Płock trener Wisły Kraków Jerzy Brzęczek. Jego zespół przegrał w doliczonym czasie gry 3:4 i ani o milimetr nie poprawił swojej pozycji w tabeli ekstraklasy. „Biała Gwiazda” wciąż pozostaje w strefie spadkowej.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Na pewno to był szalony mecz, ale niestety nie zakończył się on dla nas happy endem - powiedział Jerzy Brzęczek. - Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to nie do końca zrealizowaliśmy to, co chcieliśmy. Wiedzieliśmy, że Wisła Płock rozgrywa piłkę od bramkarza, ale poruszaliśmy się źle w pressingu. To spowodowało, że Wisła Płock w pierwszej połowie stworzyła może trzy sytuacje, a strzeliła trzy gole. W drugiej połowie dokonaliśmy zmian, zmieniliśmy też trochę ustawienie. I za drugą połowę należą się chłopakom duże słowa uznania. Wyciągnęliśmy wynik na 3:3. Nie chcę dyskutować o rzucie karnym. Nie chcę też dyskutować o wcześniejszych sytuacjach, choć z naszej perspektywy też powinien być odgwizdany karny po faulu na Giorgim. Na razie jednak nie mamy szczęścia. Mam nadzieję, że w czterech ostatnich spotkaniach będzie one z naszej strony większe.

Zapytaliśmy trenera Wisły Kraków o grę obronną jego drużyny w pierwszej połowie, która była po prostu katastrofalna. Brzęczek powiedział na ten temat: - Tak jak powiedziałem wcześniej, w pierwszej połowie nie realizowaliśmy tego, co chcieliśmy. Doskakiwaliśmy źle w środkowej strefie do pressingu, a to powodowało, że później byliśmy spóźnieni. Dlatego też Wisła Płock miała te trzy swoje okazje na strzały i zdobyła trzy bramki. To był nasz podstawowy błąd, który zakończył się dla nas tragicznie. Straciliśmy trzy bramki, stąd korekta w drugiej połowie i byliśmy w środku pola zdecydowanie lepiej zorganizowani, bardziej agresywni. To powodowało, że odbieraliśmy więcej piłek. Z drugiej strony jeśli popatrzymy na pierwszą część, to odebraliśmy dwie, trzy piłki bramkarzowi w polu karnym. I nie potrafiliśmy tego zamienić na bramkę. W drugiej połowie drużyna pokazała już charakter i jakość.

Trener Wisły był pytany również o absencje w meczu z Wisłą Płock Mateja Hanouska. - Mati odniósł kontuzję dwa dni temu na treningu - wyjaśnia Brzęczek. - Dlatego nie był do naszej dyspozycji. Na dzisiaj nie wiem jak długo będzie to trwać. Nie jest to lekki uraz i zobaczymy czy nasz sztab medyczny będzie w stanie doprowadzić Hanouska do pełni zdrowia, żeby mógł być gotowy na występ w meczu derbowym z Cracovią. Do tego spotkania mamy jeszcze kilka dni i będziemy zastanawiać się jak zastąpić tych piłkarzy, którzy nie będą mogli zagrać ze względu na żółte kartki.

Na pomeczowej konferencji prasowej padło również pytanie do Jerzego Brzęczka, czy wierzy w to, że jego zespół będzie jeszcze w stanie pozbierać się po kolejnej porażce w doliczonym czasie gry? Trener Wisły odpowiedział krótko: - Jestem pewien, że się podniesiemy!

W nawiązaniu do absencji w derbach padło również pytanie o zachowanie Luisa Fernandeza już po końcowym gwizdku, który doskoczył do jednego z piłkarzy Wisły Płock i go odepchnął czy nawet uderzył. Trudno to jednoznacznie ocenić, bo nagranie z wysokości trybun nie jest najlepsze. Jedno jest natomiast pewne. Nastąpił atak Hiszpana na rywala i nie można wykluczyć, że sprawą zajmie się Komisja Ligi. Brzęczek nie chciał jednak mówić na ten temat, bo…: - Nie mogę się do tego odnieść, bo nie widziałem tego filmiku. Nie wiem za bardzo, o co się rozchodzi. To są emocje i chyba każdy zdaje sobie sprawę, co się czuje tracąc w takich okolicznościach bramkę. Luis prawdopodobnie został sprowokowany, ale nie chcę tego oceniać, bo nie widziałem całej sytuacji.

Kolejne pytanie dotyczyło Josepha Colleya, który się rehabilituje, co jest szczególnie istotne wobec żółtej kartki Macieja Sadloka, która eliminuje go z derbów. - Mam nadzieję, że od środy Joseph Colley będzie do naszej dyspozycji i że będzie brał normalny udział w treningu. Tym bardziej, że te dwie żółte kartki, które eliminują z derbów naszych zawodników, będą powodować przestawienie składu.

Pod koniec konferencji pomeczowej Jerzy Brzęczek jeszcze raz został zapytany o rzut karny dla Wisły Płock i ocenę tej sytuacji. Powiedział: - Patrząc na powtórkę, Manu wystawił rękę do góry, to było uderzenie. Różnie można to interpretować, choć zawsze te interpretacje w stosunku do nas są inne… Tutaj piłka nie zmieniła kompletnie toru lotu. Paweł Kieszek by to obronił, ale OK. Tak na gorąco patrząc ten rzut karny był w porządku. Tylko, że ten mecz był przedłużony o pięć minut, bramkę straciliśmy chyba w 99, więc to boli. Patrząc też na powtórkę akcji Giorgiego przy stanie 3:3, ewidentnie mija zawodnika, ten staje mu na piętę, a karnego nie ma. Przypominam sobie natomiast taki mecz jesienią, gdy była bardzo podobna sytuacja i został podyktowany rzut karny przeciwko Wiśle, ale OK - takie już są te interpretacje sędziowskie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski