WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Podsumowaniem tego meczu jest jego przebieg - rozpoczął trener Wisły. - Po pierwszym 25 minutach powinniśmy prowadzić 3:0, ale nie potrafiliśmy wykorzystywać swoich sytuacji. Przeciwnik oddał natomiast jeden strzał i wygrał całe spotkanie. Choć wykonaliśmy niesamowitą pracę z tą drużyną, to na końcu zabrało jednak jakości.
Choć mecz toczył się bardzo niecodziennej atmosferze, gdy kibice Wisły przez większość czasu w mocnych słowach wyrażali swoje niezadowolenie z postawy drużyny, Brzęczek i tak dziękował fanom: - Dziękuję kibicom, bo szczerze mówiąc po tym, co się wydarzało, bo spadek Wisły Kraków jest niesowitą rzeczą, to widać, że właśnie kibice są największą wartością tego klubu. Trzeba to docenić i jak to na pewno bardzo doceniam. To jest trudny czas dla mnie osobiście, dla całej Wisły, ale są w życiu sytuacje, że trzeba czasami upaść, żeby się podnieść. I my będziemy o to walczyć.
Wisła Kraków. Gwizdy, wyzwiska, świece dymne, race, petardy,...
Trener Wisły został poproszony o komentarz do faktu, że odkąd objął zespół, ten wygrał ledwie jeden mecz. - Statystyki są straszne i brutalne - przyznał Brzęczek. - Wygrałem jeden mecz, zdaję sobie z tego sprawę. Są jednak takie momenty, gdy trener może przygotować taktykę, wszystko przećwiczyć, ale w ostatecznej sytuacji to zawodnik musi trafić w bramkę. I to jest dla mnie największe rozczarowanie. Ja nie zarzucam ani po tym meczu, ani po żadnym ze spotkań, które graliśmy w lidze czy pucharze, że brakowało zaangażowania. Tak samo było w treningu, ale jest sprawa umiejętności i pokazania ich, gdy dochodzi stres meczowy i gdy zakładasz koszulkę z białą gwiazdą, żeby zagrać dla tego klubu. Były momenty, gdy to decydowało. Z mojej perspektywy były dwa kluczowe momenty wiosną. Już o tym mówiłem, ale przypomnę. Pierwszym był mecz z Lechem Poznań, który powinniśmy wygrać. Była jednak nieuznana bramka, później gol w 97 minucie. Gdybyśmy wygrali, dodałoby to zawodnikom pewności siebie, ale niestety tak się nie stało. Ta bramka zabrała nam dwa punkty, ale też była ciosem z psychologicznego punktu widzenia. Drugim takim momentem był mecz z Wisłą Płock. Z jednej strony była porażka, z drugiej wszystko, co działo się wokół tego spotkania. W jego czasie, ale i po zakończeniu gry. Gwoździem do trumny była po części sytuacja, gdy Luis Fernandez został ukarany czterema meczami dyskwalifikacji. A to był najlepszy piłkarz tej drużyny. Miał dużo jakości, potrafił strzelać bramki. Dla nas wszystkich w klubie to jest duża nauczka jeśli chodzi o dobór zawodników zarówno pod względem jakości, ale i osobowości. Powtórzę jeszcze raz, nie zarzucam zawodnikom braku chęci, ale dochodzi do tego wielkość tego klubu, czyli coś dodatkowe, co zawodnik grający w tych barwach powinien mieć.