Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków już (prawie) pewna utrzymania w ekstraklasie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Adam Jankowski
Sobotni remis 0:0 w Warszawie i porażka Podbeskidzia Bielsko-Biała 0:2 z Piastem w Gliwicach sprawiły, że Wisła Kraków praktycznie utrzymała się w ekstraklasie. Praktycznie, bo jeszcze istnieje jeden scenariusz, którego realizacja sprawiłaby, że „Biała Gwiazda” spadnie. On jest jednak tak nieprawdopodobny, że praktycznie niemożliwy do realizacji.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

W przypadku Wisły to już tylko matematyka?

Warto jednak przedstawić, co musiałoby się jeszcze stać, żeby Wisła spadła, choć potraktujmy to bardziej jako ciekawostkę niż możliwy do spełnienia scenariusz. „Biała Gwiazda” ma obecnie na koncie 30 punktów i musiałaby przegrać dwa ostatnie mecze - z Lechem Poznań u siebie i z Piastem w Gliwicach. Jednocześnie dwa mecze musiałoby wygrać Podbeskidzie Bielsko-Biała, które podejmuje Wisłę Płock i jedzie do Warszawy na mecz z Legią. Przy czym - co niezwykle istotne w tej układance - „Górale” musieliby pokonać „Nafciarzy” różnicą aż czterech goli, ale nie więcej, tylko dokładnie tyle! I w dodatku, żeby ten scenariusz rzeczywiście się zrealizował, Wisła Płock w ostatniej kolejce musiałaby zremisować z Zagłębiem Lubin. Wtedy trzy drużyny miałyby po 30 punktów. Potrzebna byłaby mała tabelka spotkań między nimi, w której wszystkie miałyby po sześć punktów. Liczyłyby się bramki, których bilans również byłby równy. Podbeskidzie i Wisła Płock miałyby jednak więcej bramek strzelonych, co przy bilansie „Białej Gwiazdy” 6:6 przesądziłoby o jej spadku. Pod warunkiem jeszcze, że Stal Mielec w trzech meczach, jakie jej zostały, zgromadzi minimum cztery punkty. Jak zatem widać, jest to tak skomplikowana sprawa, że praktycznie niemożliwa w realizacji. Na marginesie można dodać, że dopiero teraz widać, jak w całej układance okazał się ważny gol Jakuba Błaszczykowskiego, zdobyty w jesiennym meczu z Podbeskidziem na 3:0 w doliczonym czasie gry.

Warto przy tym dodać również, że krakowianie przystępując do meczu z Lechem Poznań, który jest zaplanowany na sobotę na godz. 20, będą już znali wynik meczu Podbeskidzia z Wisłą Płock i wiele wskazuje na to, że już wtedy będą utrzymani w ekstraklasie.

Żeby mieć już tak naprawdę komfortową sytuację, Wisła musiała przynajmniej zremisować w Warszawie w minioną sobotę. „Biała Gwiazda” miała to szczęście, że legioniści już kilka dni wcześniej mogli być pewni mistrzowskiego tytułu. W takiej sytuacji, co by warszawianie nie opowiadali, musiało z nich zejść nieco ciśnienia. I to w postawie Legii w tym spotkaniu było widać. Nie to, że gospodarze położyli się, że oddali bez walki punkt Wiśle. Patrząc jednak na grę podopiecznych Czesława Michniewicza, trudno było powiedzieć, że wcisnęli w to sobotnie popołudnie gaz do dechy.

Dwie okazje Pekharta, ale świetny Lis w bramce

Wisła przy Łazienkowskiej miała swój jasny plan, przede wszystkim nie stracić gola. Krakowianie kolejny raz zagrali w ustawieniu z trójką stoperów i dwoma wahadłowymi, bocznymi obrońcami. „Biała Gwiazda” tak uszczelniła swoją obronę, że przez 90 minut z okładem gospodarze zaledwie dwa razy poważnie zagrozili bramce Mateusza Lisa. W obu przypadkach swoje okazje miał najlepszy strzelec ekstraklasy Tomas Pekhart. Do pierwszej sytuacji doszło jeszcze przed przerwą. To był jeden z niewielu momentów, kiedy niefrasobliwość i gapiostwo wiślaków, doprowadziły do zagrożenia bramki. Strzał głową Pekharta z kilku metrów obronił jednak świetnie Lis.

Bramkarz Wisły popisał się również w drugiej połowie, gdy po rzucie rożnym Czech uderzał z woleja. Choć Mateusz Lis był zasłonięty, to dobrze się ustawił i ostatecznie ten strzał obronił.

Bez argumentów w ataku

Wisła w tym meczu grała na wynik. I o ile potwierdziła dobrą dyspozycję z derbów Krakowa w obronie, to potwierdziła również, jak „bezzębna” jest obecnie w ofensywie. Gra w ataku „Białej Gwiazdy” w ostatnich meczach woła wręcz pomstę do nieba! To samo widział zresztą trener Peter Hyballa, który po końcowym gwizdku powiedział m.in.:

- To dla nas bardzo ważny punkt. Jeśli nie potrafi się zdobyć bramki, a mamy z tym pewien kłopot od jakiegoś czasu, to ważne jest, żeby przynajmniej przed własną bramką się obronić. I to nam dobrze wychodziło przez 93 minuty.

Okazję na pierwsze o wielu tygodni zwycięstwo Wisła będzie miała we wspomnianym już tutaj meczu z Lechem. Krakowianie smaku wygranej nie zaznali już od sześciu meczów, a dokładnie od 21 marca i meczu ze Stalą Mielec. W Poznaniu natomiast w ostatnim czasie atmosfera jest tak gęsta, a drużyna gra tak marny futbol, że trudno sobie wyobrazić, żeby wiślacy mieli lepszą okazję na przełamanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków już (prawie) pewna utrzymania w ekstraklasie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski