Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Kacper Duda: Chcę zdać egzamin dojrzałości na boisku i w szkole

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
- Najpierw pewne miejsce w składzie Wisły, później awans do ekstraklasy i debiut w niej. A następnie krok po kroku dojść do takiego poziomu, żeby zagrać w Lidze Mistrzów - mówi o swoich piłkarskich marzeniach 18-letni pomocnik Wisły Kraków Kacper Duda.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Za panem dwa mecze w Wiśle Kraków. Jak wrażenia po tych spotkaniach i jak wrażenia po zetknięciu się z I ligą, w której też pan debiutuje?
- Na pewno dzisiaj nastroje są dużo lepsze niż po pierwszym meczu. Po spotkaniu z Sandecją nie mogliśmy być zadowoleni. Ja również nie byłem. W Rzeszowie wyglądało to już dużo lepiej w naszym wykonaniu. Apetyty jednak rosną i będziemy chcieli jak najlepiej wypaść w meczu z Arką. Jeśli natomiast chodzi o mnie, to zaczynam się czuć coraz pewniej na boisku, a to przekłada się na podejmowanie coraz odważniejszych decyzji. Mam duży apetyt, żeby powalczyć o wysokie cele, o awans do ekstraklasy.

- O panu jako dużym talencie mówi się od kilku lat. Tylko, że kibice Wisły musieli trochę poczekać, żeby przekonać się o pana umiejętnościach w zespole „Białej Gwiazdy”. Poprzedni sezon spędził pan na wypożyczeniu w Garbarni Kraków i można od trenerów usłyszeć taką opinię, że bardzo to panu dużo dało. Pan by się podpisał pod nią?
- Zdecydowanie. Praca z trenerami Maciejem Musiałem i Marcinem Plutą dała mi przez ten rok naprawdę bardzo dużo. To są szkoleniowcy, którzy nastawiają zespół na grę w piłkę, kreowanie. Bardzo mi to odpowiadało. Mieliśmy po pierwszej rundzie duże apetyty, żeby zakwalifikować się do baraży o I ligę i można powiedzieć, że na koniec sezonu był w drużynie duży zawód, że ta sztuka się nie udała. Już na spokojnie muszę jednak ocenić ten rok spędzony na Ludwinowie jako bardzo dobry dla mnie osobiście.

- Jak przebiegało u pana zderzenie z seniorską piłką? Wielu młodych zawodników mówi, że to nie jest łatwa sprawa.
- Przede wszystkim w seniorskiej piłce w bezpośrednich starciach nie ma żadnych kompromisów. Zawodnicy idą zdecydowanie, twardo i na początku w II lidze mocno to odczułem. Zresztą w tych dwóch meczach w Wiśle, już w I lidze również wygląda to podobnie. Trochę się z tym zderzyłem, że przy starciach fizycznych mogę mieć problem, ale staram się sobie z tym radzić sprytem.

- Po dwóch meczach w I lidze widzi pan jakieś różnice w porównaniu do II ligi?
- Fizyczność jest na podobnym poziomie, ale tempo gry jest wyższe. Jest jeszcze więcej zaangażowania, takiej determinacji, braku odpuszczania.

- Dla części kibiców fakt, że pan gra od pierwszych meczów w podstawowym składzie Wisły może być zaskoczeniem. Pan odbiera to w taki sposób, że wykorzystuje szansę, o której mówił trener Jerzy Brzęczek pytany o młodych zawodników, których ma w kadrze?
- Starałem się przekonać trenera w okresie przygotowawczym, że zasługuję na grę. Dostałem szansę, cieszę się z tego, ale nie znaczy to, że mam abonament na występy w pierwszej jedenastce. Każdego dnia na treningach, w każdym meczu muszę o to walczyć, a czy dalej będę wychodził w podstawowym składzie zależy już od trenera.

- To proszę zdradzić trochę szczegółów jak wygląda współpraca młodych zawodników z trenerem Brzęczkiem? Czy on pokazuje wam co powinniście poprawić, buduje was mentalnie?
- Trener i jego asystenci mają bardzo dobre podejście do młodych piłkarzy. Wymagają od nas bardzo dużo, ale ja uważam, że tak po prostu trzeba, jeśli mamy w dorosłym futbolu odnaleźć się na dobre. To są jednak bardzo pozytywne relacje, taki doping każdego dnia, żeby się starać, żeby poprawiać w wielu aspektach.

- Jest was dzisiaj trochę młodzieży w Wiśle. Trzymacie się razem?
- Nie powiem, że szatnia Wisły jest dzisiaj podzielona na starych i młodych, bo to jest bardzo zgrana grupa, wszyscy są ze sobą. Wiadomo jednak, że jako nastolatkowie więcej rozmawiamy w swoim gronie. To jest naturalne zjawisko.

- Skoro padło słowo o starszych zawodnikach, to chwalił pana po meczu w Rzeszowie Michał Żyro. Pytałem pana o współpracę z trenerem Brzęczkiem, to zapytam również o kooperację ze starszymi piłkarzami na boisku. Oni wspierają pana, podpowiadają?
- Podpowiadać, podpowiadają, ale też nikt za rączkę prowadzić mnie nie będzie. Dlatego trzeba wykazywać się też inwencją, kreatywnością. Trzeba starać się szukać na boisku takich rozwiązań, które pozwolą zaskoczyć przeciwnika.

- Zawodnik w takim klubie jak Wisła musi też radzić sobie z presją trybun. Wiadomo, że na Garbarnię nie przychodzi aż tylu kibiców, co na Reymonta. W pierwszym meczu w barwach „Białej Gwiazdy” zagrał pan przy ponad 15 tysiącach widzów, w drugim stadion w Rzeszowie też był wypełniony. Pana to nakręca czy powoduje dodatkowy stres?
- W moim przypadku wyglądało to tak, że był stres, ale na długo przed pierwszym meczem. Im bliżej było pierwszego gwizdka, tym rosła moja ekscytacja, taka pozytywna adrenalina, że przyjdzie mi zagrać przy tak licznej publiczności. Mogę zatem powiedzieć, że presja trybun, doping bardziej mnie nakręcają do dobrej gry niż stanowią problem. To jest po prostu przyjemność grać dla takich kibiców, jakich ma Wisła.

- Jest pan rozgrywającym. Proszę zatem powiedzieć kto jest dla pana wzorem?
- Kiedyś takim piłkarzem był na pewno Andres Iniesta. Teraz podpatruję „młodą krew” w Barcelonie, czyli Pedriego.

- Czyli mam rozumieć, że Barcelona to jest klub, któremu z tych wielkich kibicuje pan najbardziej?
- Zdecydowanie tak!

- Kilka klubów mimo młodego wieku już pan zdążył zaliczyć. Jak to się kształtowało?
- Zaczynałem grać w małym klubie Gol Bieruń z okolic, z których pochodzę. Później przeniosłem się do GKS-u Tychy, w którym spędziłem kilka lat i gdzie wypatrzyli mnie skauci Wisły i ściągnęli do Krakowa. I przy Reymonta jestem już cały czas, oczywiście z małą przerwą na wspomniane wypożyczenie do Garbarni.

- Gdy wróci do zdrowia Luis Fernandez, a trener Jerzy Brzęczek uzna, że Michał Żyro niech już zostanie w ataku, to widzi pan dla siebie miejsce np. obok Hiszpana?
- Myślę, że to już będzie dylemat trenera jak to poukładać, kogo wystawić od początku, a kogo wpuścić z ławki. Ja zagram w każdej konfiguracji.

- Gdzie swoimi marzeniami wybiega Kacper Duda?
- To może po kolei. Najpierw pewne miejsce w składzie Wisły, później awans do ekstraklasy i debiut w niej. A następnie krok po kroku dojść do takiego poziomu, żeby zagrać w Lidze Mistrzów.

- Na razie łączy pan grę w piłkę a nauką? Jak to wygląda?
- Tak, jeszcze jestem w liceum, będę we wrześniu zaczynał czwartą klasę. Mam indywidualny tok nauczania, zaliczam po prostu co kilka tygodni partie materiałów z różnych przedmiotów. Cały ten rok to będzie dla mnie takie podwójne wyzwanie. Będę starał się zdać jak najlepiej egzamin dojrzałości zarówno na boisku jak i w szkole.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Kacper Duda: Chcę zdać egzamin dojrzałości na boisku i w szkole - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski