Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Luis Fernandez: Co weekend jestem tak kopany, że muszę później kilka dni dochodzić do siebie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Znów Luis Fernandez został bohaterem meczu Wisły Kraków. Hiszpan strzelił dwie bramki i poprowadził „Białą Gwiazdę” do czwartego z rzędu zwycięstwa. Tym razem 3:1 z GKS-e Katowice. Nie tylko o golach jednak Fernandeza mówiło się po tym spotkaniu, bo to był kolejny mecz, w którym rywale bardzo brutalnie obchodzili się z wiślakiem.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

To, co bez żadnej konsekwencji zrobił w pierwszej połowie Bartosz Jaroszek z całą pewnością wykroczyło poza twardą grę. Piłkarz GKS-u nie tylko sfaulował Fernandeza, ale jeszcze kopnął go w głowę i postawił stopę na jego klatce piersiowej. I nie dostał za to nawet żółtej kartki! Trudno się dziwić, że Fernandez po meczu, choć cieszył się z wygranej, nie krył też emocji spowodowanej tym jak w kolejnym meczu bez reakcji sędziego jest traktowany.

- Nawet nie chcę o tym mówić. Klub się tym powinien tym zająć. Jeśli powiem wszystko, co o tym myślę, to… mogą mi przywalić naprawdę mocną karę. Zostawmy to zatem i powtórzę jeszcze raz, niech klub się tym zajmie – mówił wyraźnie poirytowany Luis Fernandez, gdy rozmawialiśmy kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania pod szatnią Wisły.

Wątek braku reakcji sędziego na zbyt ostrą grę rywali powracał jednak w tej rozmowie jeszcze kilka razy. Na sugestię, że w drugiej połowie Fernandez po prostu odpowiedział dobrą grą i golami, ten stwierdził: - Po przerwie wykonałem po prostu swoją robotę. To był kolejny mecz, w którym chciałem pomóc sobie, pomóc Wiśle zdobyć trzy punkty. Odnośnie sędziowania, pracy arbitrów nie mogę nic zrobić, nic powiedzieć. Ale mam nadzieję, że klub się wypowie na temat tej sytuacji, a nie ja.

Dodał też: - Wygraliśmy, ale już musimy myśleć o następnym meczu. Znów musimy ciężko pracować, by wywalczyć komplet punktów. Innej drogi do naszego celu nie ma. W tym roku mamy cztery mecze za sobą, cztery wygrane i coraz mocniej wierzymy siebie.

Kibice nawet o tym nie wiedzą, ale po meczach Wisły Luis Fernandez ostatnio nie trenuje normalnie. Sztabowi medycznemu Wisły, masażystom i fizjoterapeutom kilka dni zajmuje doprowadzenie Hiszpana do pełni sił, bo tak jest poobijany przez rywali tydzień w tydzień. Gdy zapytaliśmy Fernandeza o tę sytuację ten powiedział: - Chciałbym móc trenować każdego dnia. Nie mogę niestety, bo co weekend jestem tak kopany, że muszę później kilka dni dochodzić do siebie, walczyć z bólem. Na razie wszystko jest w porządku, ale może przyjść w końcu taki dzień, że ktoś tak mnie skopie, że będę miał poważniejszą kontuzję. Trzeba bronić futbol, a Wisła chce grać prawdziwy futbol. Chciałbym po meczach rozmawiać tylko o piłce, ale chyba będzie to trudno, jeśli tak to będzie wyglądać tydzień w tydzień.

W końcu udało się jednak porozmawiać i o samej grze Wisły, która w Katowicach była przez większość czasu po prostu dobra. Krakowianie byli zdecydowanie lepszym zespołem od GKS-u i wygrali w pełni zasłużenie. To jak jednak Luis Fernandez opowiada o tym spotkaniu też pokazuje, jakie jest podejście dzisiaj w szatni „Białej Gwiazdy” do kolejnych spotkań.
- W pierwszej połowie staraliśmy się przycisnąć rywali, a oni praktycznie nic nam nie byli w stanie zrobić - mówi Hiszpan. - Brakowało nam tylko odpowiedniego dogrania w ostatnich metrach przed bramką. Trochę brakowało dokładności. Byliśmy na to źli, dlatego w drugiej połowie wyszliśmy boisko niczym wygłodniałe zwierzęta. Strzeliliśmy raz, strzeliliśmy dwa, strzeliliśmy trzy. Później na moment wyhamowaliśmy, ale gdy było już 3:1 mogliśmy śmiało pokusić się o przynajmniej czwartą bramkę. Musimy być bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa, bo odnieśliśmy je na bardzo trudnym boisku. Każdy musi zacząć w tej lidze wiedzieć, że Wisła nadchodzi! Rywale oczywiście muszą koncentrować się na sobie, ale myślę, że patrzą też na to, jak my gramy. My natomiast mamy nieco inną filozofię. Skupiamy się tylko na sobie. Nie patrzymy na innych. Jeśli w kolejnych tygodniach będziemy wygrywać mecze, to znajdziemy się tam, gdzie chcemy być.

Drugi gol, jakiego strzelił w meczu z Katowicami Luis Fernandez to ten z rzutu karnego, którego zresztą sam wywalczył. Tydzień wcześniej Hiszpan nie wykorzystał „jedenastki” w spotkaniu z Odrą Opole. Czy zatem teraz miał obawy? O czym myślał przed wykonaniem „jedenastki”. Odpowiada: - Nic nie myślałem przed wykonaniem karnego! Tylko tyle, że strzelę gola. Byłem pewny, że trafię. Wierzę w siebie. W poprzednim meczu to był tylko przypadek. Teraz gdy ustawiłem piłkę, miałem jasny pomysł jak wykonać ten rzut karny. Bramkarze wiedzą jak strzelam, teraz trochę to zmieniłem. Najważniejsze, że trafiłem i pomogłem drużynie zdobyć trzy punkty.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

I LIGA WIOSNA 2023: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Luis Fernandez: Co weekend jestem tak kopany, że muszę później kilka dni dochodzić do siebie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski