Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Martin Kostal – chłopak, którego trener Maciej Stolarczyk wyciągnął z pudełka...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Martin Kostal został uznany najlepszym piłkarzem 5. kolejki ekstraklasy. Słowak rozegrał w Poznaniu z Lechem znakomite spotkanie. Strzelił jedną bramkę, a swoimi podaniami przyczynił się do zdobycia trzech kolejnych, notując dwie asysty i jedno kluczowe zagranie. Wiele osób mogło w takiej sytuacji przecierać oczy ze zdziwienia, skąd Maciej Stolarczyk wyciągnął takiego zawodnika.

Zdziwienie powinno być tym większe, że Martin Kostal w Wiśle nie jest przecież od wczoraj. To piłkarz, który na Reymonta trafił latem 2017. Kiko Ramirez, który prowadził wtedy „Białą Gwiazdę” nie był do końca przekonany do tego zawodnika, bo testował go aż dwa tygodnie. W końcu jednak zapadła decyzja o podpisaniu z Kostalem dwuletniego kontraktu. I… na tym praktycznie się skończyło. Słowak trenował bowiem z zespołem, ale w całym sezonie 2017/2018 rozegrał raptem pięć spotkań – cztery w lidze i jedno w Pucharze Polski. Ani Kiko Ramirez, ani jego następca Joan Carrillo nie zdecydowali się postawić mocniej na Kostala, choć w epizodach, które rozgrywał, prezentował się na tyle dobrze, że widać było, że coś w tym chłopaku drzemie i może warto dać mu większą szansę. Zamiast jednak szansy, w klubie z ul. Reymonta rządzący wtedy w pionie sportowym Hiszpanie chcieli się pozbyć tego 22-letniego obecnie zawodnika. Sprawa była w zimie na tyle zaawansowana, że Martin Kostal jedną nogą był już nawet w Puszczy. I pewnie trafiłby do I ligi, gdyby w Niepołomicach znaleźli środki na jego utrzymanie. Sytuacja była jednak taka, że w Puszczy mieli już praktycznie zamkniętą kadrę, a nie chcieli mnożyć kosztów i do transferu ostatecznie nie doszło.

Latem w Wiśle zmieniło się bardzo dużo. Przede wszystkim Joana Carrillo zastąpił Maciej Stolarczyk, który znacznie życzliwiej podszedł m.in. do Martina Kostala. Dość powiedzieć, że Słowak od początku obecnego sezonu – a za nami dopiero pięć kolejek – rozegrał już tyle meczów, ile w całych poprzednich rozgrywkach ligowych! Trzy razy wychodził na boisko z ławki rezerwowych, a w Poznaniu dostał już szansę od pierwszej minuty. Wykorzystał ją w stu procentach.

Ten skromny, nieco wycofany chłopak bardzo spokojnie mówi o swoich osiągnięciach w meczu z Lechem. – Cieszę się z pierwszej bramki w Wiśle, ale najważniejsze w tym meczu były trzy punkty – mówi Słowak dla oficjalnej strony internetowej „Białej Gwiazdy”. – To zwycięstwo smakuje tym bardziej, że z 0:2 wyciągnęliśmy na 5:2.

Co takiego stało się, że Martin Kostal zanotował aż tak dobre spotkanie? Być może sekret tkwi w podejściu do jego osoby. Nie przez przypadek trener Maciej Stolarczyk, pytany o eksplozję formy Słowaka, mówi z uśmiechem: – Trzeba Radka Sobolewskiego zapytać, jak to się udało…


Duże zmiany w Wiśle Kraków. Sprawdź, w jakim składzie "Biała Gwiazda" gra w sezonie 2018/2019

Bo to też zasługa asystenta pierwszego trenera, który potrafi – jak to się w piłkarskim światku mówi – pompować młodych zawodników. „Sobol” poświęca im na co dzień dużo czasu, ale też nie tylko o motywację do pracy tutaj chodzi, a również o czysto piłkarskie wskazówki.

– Martin, tak jak inni zawodnicy, ciężko walczy na treningach o miejsce w składzie – dodaje Maciej Stolarczyk. – W Poznaniu zdecydowaliśmy się na niego postawić, bo taki był plan na ten mecz. Cieszę się z jego gry, bramki i asyst, choć nie wpadałbym w euforię, bo to dopiero jego pierwszy tak spektakularny występ. Czekamy spokojnie na następne.

Rzeczywiście, na euforię może jest jeszcze w przypadku Kostala zdecydowanie za wcześnie, ale też mecz w Poznaniu na pewno pokazał jedno – że Słowak ma duży potencjał i tylko dziwić się można, że przez rok nikt nie chciał mocniej z niego skorzystać. Dziwi się temu m.in. były piłkarz Wisły, a dzisiaj ekspert stacji Polsat Sport, Andrzej Iwan, który mówi: – Dla mnie cała drużyna zagrała w Poznaniu świetny mecz, ale rzeczywiście Martin Kostal zrobił na mnie duże wrażenie. Zastanawiam się tylko, jaki przez rok był na niego plan? Jak można było najpierw wziąć chłopaka, a później schować go przez kilkanaście miesięcy do pudełka? Dobrze, że teraz w Wiśle poszli wreszcie po rozum do głowy. Widać, że podejmowane są bardziej racjonale decyzje. Przypadek Kostala tylko to potwierdza. Oczywiście, po jednym tak dobrym meczu nie ma co stawiać już chłopakowi pomników, ale jakoś dziwnie jestem przekonany, że on w kolejnych spotkaniach będzie tę dyspozycję potwierdzał, bo po prostu gołym okiem widać, że potrafi grać w piłkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Martin Kostal – chłopak, którego trener Maciej Stolarczyk wyciągnął z pudełka... - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski