Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Miśkiewicz po zabiegu

Bartosz Karcz
Na walkę o miejsce w bramce Michał Miśkiewicz musi poczekać
Na walkę o miejsce w bramce Michał Miśkiewicz musi poczekać FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Piłka nożna. Bramkarz Wisły Kraków do normalnych treningów wróci za cztery tygodnie.

Po tym, jak Michał Miśkiewicz wrócił w styczniu do Wisły Kraków, rozegrał tylko jeden mecz, w którym doznał kontuzji. I choć „Biała Gwiazda” skorzystała z opcji przedłużenia kontraktu o kolejne dwa lata, to 26-letni piłkarz musiał mocno zweryfikować swoje plany na początek okresu przygotowawczego.

Pech dopadł Miśkiewicza 23 maja, gdy w końcówce meczu z Jagiellonią zderzył się z Maciejem Sadlokiem. Po chwili „Jaga” strzeliła bramkę, ale Miśkiewicz nawet tego nie widział. – Odcięło mi wtedy prąd – mówi.

Mecz w Białymstoku dograł do ostatniego gwizdka, ale i tak okazało się, że po feralnym zderzeniu nie będzie mógł grać do końca sezonu. – Pech, po prostu pech – kręci głową bramkarz. – Byłem tym bardziej zły, że miałem sygnały od trenerów, że już do końca sezonu mogę bronić.

Pocieszeniem dla piłkarza Wisły był fakt, że otrzymał informację o tym, iż klub skorzysta ze wspomnianej opcji przedłużenia kontraktu. – Już przed meczem z Jagiellonią trener mówił mi, że chciałby, abym został w Wiśle. Później to samo usłyszałem od władz klubu. Oczywiście, cieszę się, że kontrakt został przedłużony, ale moje plany na nowy sezon zostały przynajmniej na kilka tygodni opóźnione – tłumaczy Miśkiewicz.

Początkowo wydawało się, że kontuzja to jedynie silne stłuczenie. Kolano jednak cały czas bolało, zbierał się w nim również płyn. Ostatecznie potrzebny był zabieg. – Przeszedłem go dwa tygodnie temu – mówi bramkarz Wisły. – W tej chwili powoli dochodzę do siebie. Zaczynam już zginać kolano, pracuję jednak głównie nad górnymi partiami mięśni. Myślałem, że od pierwszego treningu mocno powalczę o miejsce w bramce Wisły, ale wszystko wskazuje na to, że w normalny trening wejdę dopiero wtedy, gdy będzie startował nowy sezon.Okres przygotowawczy będę miał zatem w większości stracony i pozostanie mi nadrabiać zaległości już w trakcie rundy jesiennej.

Mimo tych wszystkich przeżyć bramkarz „Białej Gwiazdy” stara się być optymistą. Nie zraża go nie tylko jego stan zdrowia, ale nawet fakt, że w Wiśle pozostało zaledwie kilkunastu zawodników prezentujących poziom ekstraklasy. – Na pewno w tym momencie kadra nie jest zbyt szeroka i gdyby taka miała zostać, to trudno byłoby myśleć z optymizmem o nowym sezonie – mówi Michał Miśkiewicz.

– Spokojnie jednak, do startu rozgrywek pozostało jeszcze sporo czasu, a w klubie są ludzie, którzy widzą, jaka jest sytuacja. Dlatego jestem pewien, że drużyna zostanie wzmocniona, przyjdą nowi piłkarze i będziemy na tyle mocni, żeby powalczyć o miejsce w górnej części tabeli.

BARRIENTOS SZUKA NOWEGO KLUBU. A STĘPIŃSKI?

Nie wiadomo, czy piłkarzami Wisły nadal będą Jean Barrientos i Ma­riusz Stępiński. Krakowski klub zaproponował przedłużenie kontraktu Barrientosowi, ale na gorszych warunkach niż do tej pory. Piłkarz szuka więc innego rozwiązania, a portugalskie media informują, że chciałby go pozyskać Na­cional Funchal.

Wisła czeka na decyzję Barrientosa, ale także na odpowiedź FC Nuernberg w sprawie Stępińskiego. Krakowski klub wysłał do Niemiec zapytanie, czy byłaby możliwość kolejnego wypożyczenia. Zespół z Norymbergi przygotowania do sezonu rozpoczyna w niedzielę, może więc w przyszłym tygodniu Niemcy określą się co do Stępińskiego.

On sam ponoć chętnie zostałby w Krakowie na kolejny sezon. W Wiśle na pewno nie zagra natomiast Luis Carlos. Bra­zylijczyk, którym krakowianie byli zainteresowani, podpisał kontrakt z portugalskim Moreirense. (BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski