Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Patryk Plewka: Udowadniam samemu sobie, że mogę grać w ekstraklasie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Nie można załamywać się, że przychodzi jeden, drugi, trzeci mecz, a człowiek nie gra. Nie można tak układać sobie tego w głowie, że skoro nie gram, to po co mam na treningach zasuwać na sto procent. Trzeba do tego podchodzić dokładnie na odwrót. Nie grasz, to zasuwaj jeszcze mocniej. Możesz nie grać pięć meczów z rzędu, ale trzeba być gotowym na ten szósty. Bo to może być moment, że trener uzna, że zawodnik wywalczył sobie miejsce w składzie na dłużej - mówi Patryk Plewka, 20-letni pomocnik Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Gdy wracał pan do Wisły z wypożyczenia do Stali Rzeszów, wiele było głosów zdziwienia, że w Krakowie decydują się na taki krok. Dwa ostatnie mecze w pańskim wykonaniu, czyli spotkania z Górnikiem Zabrze i Stalą Mielec pokazały jednak, że przy ul. Reymonta wiedzieli, co robią. Proszę jednak powiedzieć, co takiego stało się przez ten rok, że dzisiaj oglądamy znacznie lepszego Patryka Plewkę od tego, który odchodził do Stali?
- Najprościej można powiedzieć, że to wypożyczenie bardzo dużo mi dało. To był okres, który pozwolił mi mocniej uwierzyć w siebie, w swoje możliwości. To z kolei pozwala mi prezentować na boisku te walory, które może miałem już wcześniej, ale nie zawsze potrafiłem je pokazać.

- Przed wypożyczeniem do Stali Rzeszów miał pan już przebłyski niezłej gry, ale pańska forma mocno falowała. Brakowało stabilizacji. Zgodzi się pan, że z tym był przede wszystkim problem?
- Tak, na pewno tak było. Stąd zresztą wziął się pomysł, żeby pójść na wypożyczenie do niższej ligi.

- W Stali Rzeszów zagrał pan 22 razy, ale tam też nie zawsze miał pan miejsce w podstawowym składzie. Może pan powiedzieć, dlaczego tak się działo?
- Nie grałem w Stali zawsze regularnie, bo miałem tam trochę problemów zdrowotnych. Najważniejsze jednak było to, że w tej drużynie, klubie, poczułem się istotnym zawodnikiem. Spoczywała na mnie większa odpowiedzialność za to, co dzieje się na boisku. To była odpowiedzialność za to, jak gramy, za piłkę, za drużynę. Mogę powiedzieć, że dla mnie to była bardzo cenna, pożyteczna lekcja. Tego wszystkiego trochę wcześniej mi brakowało.

- Chce pan powiedzieć, że wcześniej w Wiśle podchodził pan do sprawy na zasadzie, że skoro jest młody, to niech większą odpowiedzialność na swoje barki biorą inni, bardziej doświadczeni zawodnicy?
- Nie, to nie tak. Jeśli ktoś podchodzi do sprawy na zasadzie, że jest młody, że ma jeszcze czas, to może okazać się bardzo zgubne dla rozwoju. W piłce czas bardzo szybko leci. Dzisiaj jesteś młody, a później zagrasz parę meczów i nikt na ciebie tak już na patrzy. Każdy wymaga coraz więcej i więcej. I do tego trzeba się przygotować. Trzeba potrafić walczyć o swoje każdego dnia.

Najlepsze transfery 2020: Wisła Kraków, Cracovia, Małopolska...

- Gdy wracał pan do Wisły latem, rozmawiał pan dłużej z trenerem Arturem Skowronkiem? Jak w ogóle wyglądał proces pańskiego powrotu do Krakowa?
- Pierwszy tydzień po moim powrocie do Wisły wyglądał tak, że więcej odpoczywałem, regenerowałem się po sezonie. Wynikało to z tego, że później skończyłem ligę niż reszta kolegów, bo grałem jeszcze w barażach o I ligę. Przyszedł jednak czas na taką dłuższą rozmowę z trenerem. Dostałem jasną informację, że mam zostać w Wiśle i walczyć o miejsce w składzie. Przez moment była jeszcze opcja wypożyczenia na kolejny sezon, żebym miał okazję regularnej gry. Ostatecznie jednak zostałem, cierpliwie czekałem na swoją szansę i się doczekałem.

- Trener Artur Skowronek powtarzał kilka razy, że dostanie pan swoją szansę. Ona przyszła trochę dlatego, że pecha mieli koledzy. Przed meczem w Zabrzu rozchorowali się Aleksander Buksa i Dawid Szot. Trener musiał szukać innego młodzieżowca do gry. Postawił na pana. Trzeba było jednak jeszcze wykorzystać swoją szansę. Panu się to udało.
- Różne rzeczy mają czasami wpływ na to, czy człowiek gra, czy nie. Teraz mamy pandemię, przeziębienia, kontuzje. Po to jest nas jednak tylu w drużynie, żeby każdy był gotowy na taki obrót sprawy, że może w danej kolejce zagrać. Dlatego nigdy nie można się obrażać, załamywać rąk. W Stali Rzeszów też nikt nie dał mi miejsca od razu. Musiałem o nie powalczyć na treningach, trochę posiedzieć na ławce.

- Chce pan powiedzieć, że cierpliwość to ważna cecha u piłkarza?
- Oj tak… Nie można załamywać się, że przychodzi jeden, drugi, trzeci mecz, a człowiek nie gra. Nie można tak układać sobie tego w głowie, że skoro nie gram, to po co mam na treningach zasuwać na sto procent. Trzeba do tego podchodzić dokładnie na odwrót. Nie grasz, to zasuwaj jeszcze mocniej. Możesz nie grać pięć meczów z rzędu, ale trzeba być gotowym na ten szósty. Bo to może być moment, że trener uzna, że zawodnik wywalczył sobie miejsce w składzie na dłużej.

- Patrząc na pana, można dojść do wniosku, że wzmocnił się pan również fizycznie. Proszę zdradzić, czy dużo czasu spędza pan w siłowni?
- Siłownia jest cały czas, ale nie wiem, czy aż tak dużo masy nabrałem. Może trochę. Sporo pracowałem w Stali Rzeszów, żeby pokazać to, co jest moją mocną stroną, czyli bieganie, zaangażowanie.

- W Zabrzu zagrał pan w środku pomocy z Gieorgijem Żukowem i Nikolą Kuveljiciem, po przerwie wszedł na boisko Vullnet Basha. W Mielcu była inna konfiguracja środka pola. Nie miało to jednak wpływu na pogorszenie się gry. Widać, że wszyscy dobrze się rozumiecie.
- Dla mnie nie ma wielkich różnić z kim gram w środku. Wiadomo, że jeden ma więcej zadań defensywnych, inny ma grać bardziej do przodu. W Mielcu graliśmy w trójkę w środku i dobrze się uzupełnialiśmy. Jak ktoś wychodził do przodu, inny zawodnik go asekurował. Tak to powinno wyglądać.

- Na mecz ze Stalą pojechało tylko siedemnastu zawodników. Poradziliście sobie jednak z problemami. Jak to sobie w głowach układaliście przed pierwszym gwizdkiem? Uwierał was już fakt, że tak długo nie wygraliście meczu?
- Jechaliśmy jak na każdy mecz, czyli z myślą o wygranej. Myślę, że już spotkanie w Zabrzu dodało nam trochę skrzydeł. Tam byliśmy już drużyną, wiedzieliśmy, co chcemy grać. Tak samo było w Mielcu, a dołożyliśmy do tego jeszcze skuteczność.

Wisła Kraków. Wszyscy obcokrajowcy, którzy grali dla „Białej...

- Ma pan odczucie, że mecz ze Stalą był najlepszy w pańskiej dotychczasowej karierze? Statystyki w tym spotkaniu wykręcił pan znakomite, a do tego doszły jeszcze asysta i gol.
- Nie będę krył, jestem zadowolony ze swojej gry w tym spotkaniu. Mam jednak w głowie już taką myślę, że to już było, ten mecz jest za nami. Teraz trzeba jak najlepiej przygotować się do kolejnego.

- Ma pan poczucie, że pańska pozycja w zespole po ostatnich dwóch meczach stała się mocniejsza? Gdy rozmawiam z pańskimi starszymi kolegami, oni mówią, że wcale się nie dziwią, że tak dobrze pan gra, bo widać było już po treningach, że z Rzeszowa wrócił lepszy Patryk Plewka.
- Powiem szczerze, że mocniejszy poczułem się już zaraz po powrocie ze Stali. Tak, jak mówiłem wcześniej, kluczowe jest to, że mocniej w siebie uwierzyłem. Nie gram już na zasadzie - przyjąć, zagrać, tylko staram się szukać trudniejszych rozwiązań na boisku. Oczywiście nie zapominam w tym wszystkim, że trzeba być odpowiedzialnym.

- Widzi pan dzisiaj gdzieś swój sufit, czy nie rozważa pan w tym momencie, jak może potoczyć się pańska kariera?
- W ogóle się nad tym teraz nie zastanawiam. Liczy się każdy trening, każdy mecz. Na razie tylko tyle.

- A ma pan w sobie trochę zwykłej ludzkiej satysfakcji, że zaczął pan udowadniać niedowiarkom, że może pan grać dobrze na poziomie ekstraklasy?
- Bardziej cieszę się, że udowadniam to samemu sobie i że przekonuję sam siebie, że mogę dobrze grać w ekstraklasie.

Wisła Kraków. Kadra drużyny na sezon 2020/2021 w piłkarskiej...

- Pański kontrakt z Wisłą Kraków wygasa 30 czerwca 2021 roku. Czy klub prowadzi z panem rozmowy na temat przedłużenia tej umowy?
- Nie chciałbym na razie komentować tej kwestii, choć wiem, że jest chęć rozmów z obu stron.

- To wróćmy do spraw boiskowych. W sobotę przyjedzie do Krakowa Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wypadałoby wreszcie wygrać również u siebie…
- Mecz w Mielcu dużo nam dał. Brakowało nam już smaku zwycięstwa. Teraz będziemy przez cały tydzień ciężko pracować tylko w jednym celu - żeby w sobotę znów wygrać. Szkoda tylko, że zagramy bez kibiców. Bardzo nam brakuje ich dopingu.

- Na koniec zapytam, jak radzi pan sobie z szumem, który robi się wokół pana po dobrych meczach?
- W ogóle sobie nie radzę, bo nie czytam… Nie śledzę tego, co pisze się na mój temat. Kiedyś to robiłem, ale po rozmowach z psychologiem, trenerami, doszedłem do wniosku, że to nic nie daje. Lepiej się z tym czuję, gdy nie czytam komentarzy na swój temat. Wolę skoncentrować się tylko na pracy.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2020-21: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ, PLAN TRANSMISJI

Wisła Kraków montuje skład na sezon ekstraklasy 2020/2021. W tym miejscu informujemy o wszystkich faktach i plotkach związanych ze zmianami w drużynie "Białej Gwiazdy".

Wisła Kraków. Transfery, wypożyczenia, kontrakty, plotki - n...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Patryk Plewka: Udowadniam samemu sobie, że mogę grać w ekstraklasie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski