Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Paweł Brożek: Czułem się tak, jakbym sam grał w tym meczu i jakbym go przegrał

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
- Dla mnie to nie jest normalna sytuacja, że Wisła gra w I lidze. Mam nadzieję, że wkrótce znów dołączymy do ekstraklasy i będziemy walczyć o najwyższe cele - mówi Paweł Brożek, były piłkarz m.in. Wisły Kraków, dzisiaj jej skaut, który w poniedziałek został włączony do Galerii Legend Ekstraklasy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- W poniedziałek miał pan okazję wziąć udział w Gali Ekstraklasy, gdzie został pan włączony do Galerii Legend Ekstraklasy. Wspomnienia odżyły?
- Odżyły. Dawno mnie nie było na Gali Ekstraklasy i bardzo ucieszyłem się, że ktoś sobie o mnie przypomniał w takiej formie. Miło było znów spotkać starych kolegów z boiska, trenerów.

- Dla pana tak się to ułożyło, że w piątce zawodników i trenerów, których w tym roku wyróżniono miejscem w Galerii Legend Ekstraklasy było również dwóch pana byłych trenerów, czyli Henryk Kasperczak i Paweł Janas.
- I to trenerów bardzo znaczących dla mnie, dla mojej kariery. Szczególnie dotyczy to trenera Kasperczaka, z którym dwa razy pracowałem w Wiśle. Trener Janas też zapisał się bardzo dobrze w mojej pamięci, bo po pierwsze to właśnie ten szkoleniowiec dał mi szansę debiutu w pierwszej reprezentacji, a po drugie zabrał mnie na mistrzostwa świata w 2006 roku do Niemiec. To było bardzo miłe spotkanie. Mieliśmy okazję porozmawiać, powspominać stare dzieje. Dla mnie to była wielka sprawa!

- Trener Henryk Kasperczak odbierając wyróżnienie przypomniał, że lubi barwnie i długo mówić…
- Tak, nawet żartowaliśmy, że zabrał nam czas antenowy, ale nikt się nie obrażał, bo ja zawsze bardzo chętnie słucham trenera Kasperczaka. Tak też było jak był z nami w szatni w Wiśle. Choć wtedy czasami bywało zabawnie, bo jak trener się mocno nakręcił, to wpadały francuskie zwroty i mało kto rozumiał. A że teraz na Gali trener przypomniał o swoich sukcesach. Cóż, ma do tego pełne prawo i co najważniejsze naprawdę ma się czym pochwalić, bo to wielka postać polskiej piłki.

- Został nagrodzony pan, trener Henryk Kasperczak, czyli osoby mocno związane z wielkimi sukcesami Wisły Kraków. Nie miał pan jednak poczucia, że dla „Białej Gwiazdy” to mocno przykra sytuacja, że teraz tylko takie nagrody dostają jej przedstawiciele na Gali Ekstraklasy?
- To boli, bardzo boli! Dla mnie to nie jest normalna sytuacja, że Wisła gra w I lidze. Mam nadzieję, że wkrótce znów dołączymy do ekstraklasy i będziemy walczyć o najwyższe cele. Takie są plany rozwoju klubu i ja mocno wierzę, że wcześniej niż później Wisła znowu będzie czołową drużyną w Polsce, a jej piłkarze będą zbierać nagrody na takich galach jak ta poniedziałkowa.

- Pan angażuje się w jakiś sposób w pomoc swojemu koledze z boiska Radosławowi Sobolewskiemu, który prowadzi dzisiaj Wisłę w roli trenera?
- Nie, nie chcę wchodzić w jego kompetencje. Byłoby to nawet z mojej strony nie na miejscu. To jest rola Radka, jego sztabu, żeby sobie układać wszystko po swojemu. Ja zjawiam się w szatni najwyżej po meczach. Wtedy można wymienić kilka zdań czy to z trenerami czy z zawodnikami.

- A zawodnicy, szczególnie ci młodsi podpytują klubową legendę np. o to jak zachowywać się w pewnych sytuacjach na boisku?
- Raczej nie. Mają swoich trenerów, więc mają kogo pytać.

- Co pan czuł w niedzielę, gdy Wisła przegrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:2 mecz, którym na dobrą sprawę zamknęła sobie drogę do bezpośredniego awansu do ekstraklasy?
- Czułem się tak, jakbym sam grał w tym meczu i jakbym go przegrał. To była dla nas wielka szansa i bardzo żałuję, że się nie udało wygrać. Moim zdaniem zespół nie zagrał niestety tak jak potrafi.

- To jest kwestia mentalna? Pan grał wiele razy w takich meczach, gdy po prostu musieliście wygrać i najczęściej udawało się wam ten ciężar udźwignąć. Obecna Wisła ma jednak problem w kluczowych spotkaniach.
- Ciężko mi wskazać przyczynę, dla której to potoczyło się tak jak się potoczyło. Jedno jest natomiast pewne, że ten mecz należał do gatunku tych, które po prostu musi się wygrywać. Często przede wszystkim charakterem, a nie samą grą. I tutaj mam problem, bo absolutnie tym chłopakom charakteru nie odmawiam. Widać było, że bardzo chcieli, ale z jakiegoś powodu nie zagrali tak jak potrafią. Tak jak choćby w Bielsku-Białej czy z Bruk-Betem u siebie. W starciu z Zagłębiem nie wyglądało to tak jak w poprzednich meczach.

- Wisła w tym sezonie kiepsko radzi sobie z czołówką na wyjazdach, a wiele wskazuje na to, że przez porażkę z Zagłębiem baraże będzie musiała rozgrywać właśnie poza Reymonta. Gdzie zatem kibic „Białej Gwiazdy” ma pana zdaniem szukać optymizmu?
- Trzeba zapomnieć o tym, co było. To będą takie mecze, w których nie będzie już miejsca na kalkulację. O tym czy się awansuje do finału baraży, a później w nim samym będzie decydował jeden mecz. I wyniki z sezonu zasadniczego nie będą miały kompletnie żadnego znaczenia. Nie zgadzam się z tezą, że Wisła nie potrafi zagrać dobrze z mocnym rywalem na wyjeździe. Pokazała to choćby pierwsza połowa meczu z ŁKS-em, gdy łodzianie zostali po prostu zdominowani. W Bielsku-Białej też było widać, że dla Wisły wyjazd nie musi być problemem. Pewnie, że lepiej grać na Reymonta, ale jeśli ktoś chce skreślać szanse Wisły tylko dlatego, że będzie musiała taki baraż zagrać na wyjeździe, to może mocno się pomylić. Moim zdaniem ten zespół stać na wygranie z każdym w tej lidze i na każdym terenie.

- Powiedział pan, że nie chce wtrącać się w pracę Radosława Sobolewskiego, ale ja zapytam na koniec nieco inaczej. Przez wiele lat swojej kariery miał pan też momenty porażek. Co najlepiej po czymś takim pomagało panu szybko wrócić do równowagi, znów uwierzyć w siebie?
- W takich sytuacjach najlepiej przypomnieć sobie te dobre momenty ze swojej gry, z dobrych meczów. Ja osobiście lubiłem np. filmy motywacyjne, przygotowane przez trenerów. Taki dobrze przygotowany materiał, może wpłynąć na zawodnika, naładować go pozytywnie. Myślę, że tym chłopakom przed finiszem sezonu można po prostu przypomnieć, ile już dobrego w tej rundzie zrobili.

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Paweł Brożek: Czułem się tak, jakbym sam grał w tym meczu i jakbym go przegrał - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski