Trzy miesiące czekali kibice Wisły Kraków, żeby zobaczyć swój zespół w meczu o stawkę. Jeszcze dłużej czekali na zwycięstwo przy ul. Reymonta bo aż od 20 sierpnia. „Biała Gwiazda” dobrze jednak zaczęła ligową wiosnę, a po pierwszym występie nasuwają się już pierwsze wnioski.
NAJWAŻNIEJSZY PIERWSZY KROK Przed meczem z Resovią można było wyczuć, że w Wiśle panuje duże napięcie, nawet pewnego rodzaju niepewność jak ta inauguracja wypadnie. Pewna wygrana powoduje, że to ciśnienie będzie z całą pewnością choć trochę mniejsze. Nie to, że zniknie całkowicie. Co to, to na pewno nie, ale jak się to mówi… najważniejszy pierwszy krok. Ten został zrobiony, a piłkarze mogą z większym optymizmem patrzeć w przyszłość. Wojciech Matusik WISŁA WRESZCIE MA SKRZYDŁA Wisła jesienią miała problemy, bo w wielu meczach nie funkcjonowały u niej skrzydła. Po jednym spotkaniu oczywiście nie można jeszcze odtrąbić, że problem został zażegnany, ale pierwsze przesłanki, że tak się właśnie stanie, już są. Nie było bowiem przypadku, że oba gole dla „Białej Gwiazdy” padły po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Tak jak nie było przypadkiem, że asysty przy tych trafieniach zaliczyli nowi piłkarze. Najpierw boczny obrońca David Junca, a następnie skrzydłowy Miki Villar. Wojciech Matusik PRESSING NIE TYLKO NA PAPIERZE W sparingach wiślacy często szlifowali pressing. Wysoki, średni. Dobrze im to wychodziło. W meczu z Resovią też były takie momenty, gdy dobrze założony pressing powodował, że rywale wybijali po prostu piłkę byle dalej od własnej bramki. Były też i takie momenty, gdy wiślakom udawało się piłkę przejąć bardzo wysoko. Można powiedzieć, że to był już pressing nie tylko na papierze. Ale doskonalić ten element jeszcze na pewno trzeba. Wojciech Matusik UMIEJĘTNOŚĆ „ZABICIA” MECZU Jesienią w aż ośmiu meczach, w których Wisła prowadziła choć przez moment, nie potrafiła „dowozić” tego prowadzenia do końcowego gwizdka. Krakowianie nie potrafili po prosty „zabijać” meczów. W piątek wieczorem ta sztuka im się udała. W drugiej połowie bowiem grali przede wszystkim na utrzymanie wyniku. Trzeba się oczywiście zgodzić z trenerem Radosławem Sobolewskim, że przydałoby się więcej groźnych kontr. Z drugiej strony dawno Wisła nie miała takiej kontroli nad tym, co się na boisku dzieje. Wojciech Matusik KACPER DUDA MOCNIEJSZY Nie jest to może wielkie zaskoczenie, bo już w sparingach Kacper Duda prezentował zwyżkę formy. W meczu z Resovią 19-latek zaprezentował się jednak bardzo dobrze. Był najlepszym piłkarzem na boisku. Trener Radosław Sobolewski też chwali swojego podopiecznego, podkreślając, że jest to już zupełnie inny piłkarz niż jeszcze pół roku temu. I trudno z tą tezą się nie zgodzić. Wojciech Matusik LUIS FERNANDEZ PONIEWIERANY Wiadomo, że Luis Fernandez jest najlepszym piłkarzem Wisły Kraków w tym momencie. W dodatku gra na takiej pozycji, gdzie często narażony jest na kontakt z rywalem. Należy jednak odróżnić twardą, męską walkę od prób wyeliminowania groźnego rywala faulem, często brutalnym. Wiemy, że w I lidze fizyczność to często skuteczny sposób na zdobywanie punktów. Dobrze byłoby jednak, żeby sędziowie lepiej nad tym panowali, bo temu, który prowadził piątkowy mecz, do końca to nie wychodziło. Tym razem Fernandez przetrwał mecz bez kontuzji, ale jeśli arbitrzy nie będą piętnowali podobnych zachowań, to wiślak wkrótce zamiast na boisko, trafi do gabinetu lekarskiego. Wojciech Matusik SCHODY DOPIERO SIĘ ZACZNĄ Wygrana z Resovią musi oczywiście cieszyć kibiców Wisły, również jej piłkarzy. W euforię jednak wpadać nie ma co. Raz, że rywal nie był w piątek najwyższych lotów. Dwa, że jednak trochę mankamentów w grze „Białej Gwiazdy” było. Choćby straty po własnych rzutach rożnych, gdy przeciwnicy wyprowadzali kontry. Zespół, który taki element będzie miał lepiej opanowany niż Resovia, może Wisłę boleśnie skarcić. Dlatego wciąż przed wiślakami mnóstwo pracy, jeśli chcą osiągnąć postawiony przed nimi cel i awansować do ekstraklasy. Wojciech Matusik WSPARCIE TRYBUN, CZYLI „VAMOS WISŁA” Trener Mirosław Hajdo nawet nie krył, że jego zawodnicy przestraszyli się trybun i zanim przystosowali się do atmosfery, panującej na stadionie Wisły, ta już skarciła rzeszowian bramkami. Choć wiosną „Biała Gwiazda” będzie grała przy ograniczonej liczbie widzów, kibice wciąż będą dla wiślaków dużym wsparciem. A w piątek pokazali, że potrafią też świętować z przymrużeniem oka, gdy zaintonowali po końcowym gwizdku w stronę piłkarzy głośne „Vamos Wisła”… Wojciech Matusik Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl