Wisła Kraków. Wnioski po meczu w Gliwicach, czyli jak przegrać mecz na własne życzenie
JAK PRZEGRAĆ MECZ, KTÓREGO PRZEGRAĆ SIĘ NIE DA…
Mamy naprawdę duży szacunek do Piasta Gliwice i tego, co w tym klubie przez szereg ostatnich lat zbudował trener Waldemar Fornalik. Fakty są jednak takie, że tak słabego w ofensywie Piasta jak w piątkowy wieczór, nie widzieliśmy od lat. Jeśli zatem wyciągać wnioski z postawy Wisły Kraków po tym meczu, to podstawowy jest taki, że tego spotkania po prostu przegrać się nie dało… Remis powinien być wywalczony wręcz przy minimalnym nakładzie sił. Wystarczy popatrzeć na statystyki, żeby dojść do wniosku, że Wisła była wyraźnie lepsza prawie we wszystkich rubrykach. Trudno zatem uznać przegraną 0:1 inaczej niż na własne życzenie. O ile można było w jakimś stopniu wytłumaczyć porażki z Lechem Poznań czy nawet Pogonią Szczecin tym, że rywale po prostu mieli więcej piłkarskiej jakości, tak po piątkowym wieczorze wytłumaczenia nie ma żadnego. Wystarczyła pełna koncentracja, żeby tego meczu przynajmniej nie przegrać. Czy to za duży wymóg wobec zawodowego piłkarza?