Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WISŁA: Spełnić swój obowiązek

Redakcja
Trener Robert Maaskant nie lekceważy rozgrywek Pucharu Polski, ale i tak będzie musiał wystawić przeciwko Limanovii nieco rezerwowy skład.

Wiślacy narzekają ostatnio na natłok meczów i obowiązków. Dopiero co w niedzielę grali z ŁKS na wyjeździe, w sobotę czeka ich kolejnych mecz ligowy - z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Mało kto przy Reymonta z entuzjazmem podchodzi więc do spotkania z Limanovią, które przyjdzie im rozegrać w międzyczasie.

Jeśli kibice w Limanowej nastawiali się na przyjazd wielkich gwiazd krajowej piłki, to mogą się nieco rozczarować. Gdyby ten mecz rozgrywano w innym terminie, pewnie mogliby na żywo obejrzeć takich wybitnych ligowców, jak Radosław Sobolewski, Patryk Małecki, czy Maor Melikson. Teraz jednak nie ma na to szans.

Mistrzowie Polski przyjadą do tej 15-tysięcznej miejscowości w mocno okrojonym składzie. Nie tylko dlatego, że trener chce najlepszych oszczędzać na ligę. Po prostu z każdym tygodniem powiększa się w Wiśle grono piłkarzy leczących kontuzje. Ostatnio okazało się, że nawet najlepszy snajper zespołu Dudu Biton narzeka na bóle mięśni brzucha i najpewniej z tego powodu nie zagra w środowym meczu. Wcześniej szkoleniowiec planował zastąpić go Cwetanem Genkowem. Musiał jednak zmienić koncepcję, bo Genkow też doznał urazu - mięśnia uda.

W tej sytuacji holenderski szkoleniowiec będzie mocno liczył na Rafała Boguskiego. Były reprezentant Polski przez wiele miesięcy borykał się z kontuzjami, ale ostatnio powoli odbudowuje swoją formę. Na pewno będzie głodny gry i będzie pragnął przypomnieć trenerowi o swoich umiejętnościach. Trzy tygodnie temu ustrzelił hat trick w sparingu z innym trzecioligowcem, Dalinem Myślenice. Czy w konfrontacji z Limanovią też będzie go tak "ciągnęło" na bramkę rywali?

Na pewno swoje szanse dostaną też młodsi zawodnicy, którzy niedawno trafili do pierwszej drużyny z Młodej Wisły. Dla takich graczy, jak 19-letni Michał Czekaj liczy się każdy mecz w barwach "Białej Gwiazdy" na koncie. Nieważne, czy w lidze, czy w Pucharze Polski. Pod nieobecność Gordana Bunozy i - najpewniej - Kewa Jaliensa jest on praktycznie pewniakiem do gry w pierwszym składzie.

Robert Maaskant nie ukrywa, że chciałby zdobyć z Wisłą krajowy puchar. - Po Puchar Polski Wisła nie sięgała przecież tak często, jak po mistrzostwo - podkreślał. W zeszłym sezonie Holender przeżył gorycz porażki w tych rozgrywkach, gdy jego zespół wyeliminowało w ćwierćfinale I-ligowe wówczas Podbeskidzie Bielsko-Biała. Maaskant najadł się wtedy wstydu i krzyczał na piłkarzy tak, że było go słychać na terenie całego stadionu. Teraz też wie, że awans do kolejnej rundy jest dla mistrzów Polski obowiązkiem. A trudności kadrowe będą marnym alibi w razie wpadki. - Puchar Polski charakteryzuje się swoimi prawami, nie da się przewidzieć, jaki wynik padnie. Myślę jednak, że po zeszłorocznej nauczce i odpadnięciu z Podbeskidziem nie popełnimy już tego samego błędu - twierdzi Łukasz Garguła.

"Biała Gwiazda" wyjedzie do Limanowej dopiero dziś. - Nawet biorąc pod uwagę stan polskich dróg, nie powinno nam to zająć zbyt dużo czasu - żartował Maaskant. Wiślacy będą musieli radzić sobie bez obecności swoich fanów na stadionie. Ze względu na negatywną opinię policji kibice Wisły mają nie być wpuszczeni na to spotkanie.

Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski