Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiślacy nie odpuszczą

Rozmawiał Bartosz Karcz
– Nie wiem, czy Semir zostanie czy nie, ale bez niego chłopaki poradzili sobie świetnie – mówi „Kosa”
– Nie wiem, czy Semir zostanie czy nie, ale bez niego chłopaki poradzili sobie świetnie – mówi „Kosa” Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – W Gdańsku będzie mecz przyjaźni tylko na trybunach. Na boisku walka pójdzie na noże – mówi były piłkarz „Białej Gwiazdy”, ekspert stacji Canal Plus KAMIL KOSOWSKI.

– Zaskoczyła Pana tak dobra gra Wisły, jaką zademonstrowała w meczu z Górnikiem Zabrze?

– Nie. Tak przypuszczałem, że Wisła pod kierunkiem Kazimierza Moskala musi złapać formę. W drugiej połowie aż miło było popatrzeć na chłopaków. Widać, że przy Moskalu wielu chłopaków zaczęło grać lepiej.

– Np. Maciej Jankowski. Jak podobała się Panu gra tego piłkarza, który długo kazał czekać na optymalną formę?

– To jest zawodnik, który chyba nie wytrzymywał presji Franciszka Smudy. Trener ma specyficzne podejście do piłkarzy, do treningów. Mnie akurat to nie dotykało, potrafiłem sobie z tym radzić, ale wiem, że byli, są, a pewnie jeszcze będą tacy, którzy mają z tym problem. Nie da się ukryć, że trener Smuda nie był w stanie wykorzystać potencjału Jankowskiego. Kazimierzowi Moskalowi to się udaje.

– Wisła tę wygraną zapewniła sobie praktycznie bez udziału Semira Stilicia.

– Mówi się, że drużyna zależy od tego czy innego gracza. Pamiętam, że bez Meliksona też miało nie być życia. Nie wiem, czy Semir zostanie czy nie, ale bez niego chłopaki poradzili sobie świetnie.

– O co „Biała Gwiazda” może jeszcze powalczyć?

– Wisła nic nie musi. Grając na luzie, może pokazywać pełnię potencjału. Jak znam trenera i chłopaków, to nie odpuszczą do końca. Wszystko może się wydarzyć i może być nawet lepiej niż bardzo dobrze.

– Lepiej niż bardzo dobrze oznacza dla Pana włączenie się do walki o mistrzostwo Polski?

– A dlaczego nie? Oczywiście, możemy popatrzeć na klubowe budżety. Przy takiej perspektywie Wisłę trzeba umieścić w grupie drużyn od czwartego do ósmego miejsca. Jeśli jednak popatrzymy na boisko, to jeśli takie mecze jak z Górnikiem Wisła będzie rozgrywać do końca sezonu, to śmiało może myśleć nawet o mistrzostwie. „Biała Gwiazda” ostatni mecz zagra z Lechem. Całkiem serio można wyobrazić sobie sytuację, w której to właśnie ten mecz będzie decydował o tytule. Wtedy istotna będzie dyspozycja dnia i indywidualności. A Wisła ma ich więcej od Lecha. W Krakowie jest Stilić, w Poznaniu Jevtić, ale jeśli już popatrzymy na atak, to Lech takiego piłkarza jak Paweł Brożek nie ma.

– Zanim jednak do takiego meczu dojdzie, to Wisła musi zdobywać punkty, wygrywać. Tymczasem już w piątek czeka ją bardzo trudny mecz z Lechią.

– Wiśle będzie o wiele trudniej w ataku niż ostatnio. Lechia ma w tym momencie najlepszą defensywę w lidze. Wawrzyniak i Wojtkowiak to reprezentanci kraju. Bardzo mocny jest środek z Janickim i Gersonem. Do tego są mocni pomocnicy – Borysiuk, Vranjes, Mila. Lechia jest dobrze poukładana. Myślę, że to będzie mecz przyjaźni tylko na trybunach. Na boisku walka pójdzie na noże.

– Wiślacy powtarzają, że wolą takie mecze, w których przeciwnik gra otwarty futbol.

– Lechia ma superstadion, frekwencja będzie wysoka. Po to właśnie się gra w piłkę, żeby brać udział w takich meczach. 30-40 tysięcy widzów, wieczór, dobrze przygotowane boisko. Nie dziwię się, że Łukasz Garguła, Paweł Brożek czy Arek Głowacki cieszą się na takie mecze. Też bym się cieszył.

– Czy problemy finansowe, z jakimi zmaga się Wisła, mogą przełożyć się na wyniki?

– Nie sądzę. W Wiśle jest dobra atmosfera, drużyna będzie chciała pójść za ciosem. Wielu piłkarzy Wisły grało za granicą, mają za co żyć. Oczywiście to nie jest komfortowa sytuacja, gdy klub nie płaci pensji na czas, ale nie powinno to się przekładać na grę.

– Trudna sytuacja trwa w Wiśle już kilka lat. Myśli Pan, że jest szansa, żeby te problemy w najbliższym czasie się skończyły?

– Nie wiem aż tak dokładnie, jak sprawa wygląda. Jedno wydaje się jednak pewne – żeby Wisła znowu była wielka, potrzebna jest kasa. Jeśli popatrzeć na budżet Wisły, to krakowianie odstają od Legii, Lecha czy Lechii. Z perspektywy kibica marzyłoby się, żeby znalazł się możny sponsor. Potencjał jest ogromny, jeśli chodzi o klub, stadion, kibiców, miasto.

– Sugeruje Pan, że Bogusław Cupiał albo powinien dofinansować klub, albo go sprzedać?

– To tylko wydaje się proste. Wiem, że Bogusław Cupiał kocha ten klub, nie jest mu łatwo pomyśleć o sprzedaży. Inwestuje w Wisłę od 18 lat i pewnie też boli go ta sytuacja. Z drugiej strony trzeba również zapytać, co potencjalny kupiec miałby dzisiaj do kupienia poza marką? Stadion jest miasta, reprezentantów kraju za wielu nie ma. To jest złożony temat, ale pozostaje wierzyć, że „Biała Gwiazda” wyjdzie na prostą i szybko znów na stałe dołączy do czołówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski