Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisłę można pokonać charakterem

Rozmawiał Piotr Tymczak
Stanisław Oślizło z okazji 75. urodzin otrzymał pamiątkową koszulkę od Waldemara Fornalika
Stanisław Oślizło z okazji 75. urodzin otrzymał pamiątkową koszulkę od Waldemara Fornalika fot. ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
Rozmowa. STANISŁAW OŚLIZŁO opowiada, jak nie został piłkarzem „Białej Gwiazdy”, a później przyczynił się do jej spadku do drugiej ligi

– Mecze z Wisłą są dla Górnika jednymi z najważniejszych?

– Najważniejsze są śląskie derby z Ruchem. Cieszymy się ze zwycięstwa w Chorzowie w ostatniej ligowej kolejce. Na pewno swoją rangę mają też spotkania z Legią. A mecze z Wisłą? Powiem tak: są na trzecim miejscu.

– Jakie były mecze z Wisłą, kiedy Pan grał w piłkę?

– To były ważne mecze, aczkolwiek wtedy Wisła nie miała wielkich aspiracji. Na jej sukcesy trzeba było jeszcze poczekać. Pamiętam, że Wisłę się ogrywało. A był moment, że nawet przyczyniliśmy się do tego, że „Biała Gwiazda” spadła do drugiej ligi.

– To był 1964 rok. W spotkaniu z Górnikiem Wisła prowadziła 3:2. Gdyby wygrała, to utrzymałaby się w ekstraklasie. A skończyło się remisem 3:3. Podobno nie tak to miało być.

– Pamiętam ten mecz w Krakowie. Górnik przyjechał, mając już pewne mistrzostwo. Wisła wyszła na prowadzenie 3:2. Później zaczęło dochodzić do zgrzytów. Wiślacy pozwalali sobie na nieprzyjemne odzywki w naszym kierunku. Wkurzyło nas to. Tuż przed końcem Roman Lentner zdobył gola na 3:3. Ten wynik oznaczał spadek Wisły. Nie mieliśmy radości z tego, że spotkało to tak zasłużony klub. Stało się, jak się stało. Główną przyczyną było to, że wiślacy nas wtedy zdenerwowali.

– Czyli ma Pan mały sentyment do Wisły?

– Coś opowiem. Po maturze, w połowie lat 50., z rodzinnego Wodzisławia Śląskiego pojechałem do Krakowa złożyć papiery w Akademii Rolniczej. Przy okazji poszedłem na stadion Wisły, bo chciałem kontynuować karierę w tym klubie. Chodziłem, chodziłem, ale nie było nikogo z drużyny, z sekcji piłki nożnej, w klubie nie zastałem żadnej osoby, z którą można byłoby porozmawiać. Wtedy nie było jeszcze tak dużo telefonów.

Nie zaanonsowałem się wcześniej i może dlatego tak się skończyło. Nie wyszło z Wisłą, to postanowiłem studiować w Katowicach, w Wyższej Szkole Ekonomicznej. Po rozpoczęciu nauki grałem w Kolejarzu Katowice. Później trafiłem do Górnika Radlin, a stamtąd do Górnika Zabrze, z którym zdobyłem osiem mistrzostw Polski, zagrałem w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. W Górniku występowałem przez 13 lat, jestem z nim związany 54 lata. Teraz jestem w nim doradcą zarządu.

– Jak wspomina Pan grę Wisły z czasów Pana piłkarskiej kariery?

– Jadąc do Krakowa, zawsze trzeba było uważać. Wiślacy byli dobrzy technicznie, może nawet górowali nad nami pod względem posiadania piłki. Futbol krakowski był techniczny. Może było w nim za dużo podań. Na Śląsku prostszymi środkami zdążaliśmy do celu. Tym górowaliśmy nad wiślakami.

– Jeżeli obecnie popatrzymy na style gry obu drużyn, to można powiedzieć, że jest podobnie jak przed laty?

– W tamtych czasach w Wiśle grali chłopaki z Krakowa, a w Górniku – ze Śląska. Teraz składy są wymieszane. Ale jeżeli chodzi o styl gry, to, rzeczywiście, teraz jest podobnie. W Wiśle nie brakuje zawodników, którzy preferują krakowską piłkę, grę większą liczbą podań. Górnik gra prostszy futbol, oparty na większej liczbie długich podań. Obecnie mamy z przodu dwóch zawodników dobrze grających głową: Łuczaka i Zacharę.

– Wisła jeszcze nie tak dawno była na czele ligowej tabeli, teraz pierwszy jest Górnik. To dla Pana zaskoczenie?

– Nie spodziewałem się, że tak będzie, ale chciałbym, aby na pierwszym miejscu Górnik pozostał do końca sezonu. Wisła zagrała bardzo dobrze w Poznaniu z Lechem i szła w górę, aż do porażki z Legią. Z tego co słyszałem, to w Wiśle są problemy finansowe. Niewykluczone, że to się odbija na psychice i grze zawodników. W Górniku też od lat nie brakuje problemów. Klub stara się jak może, aby nie zalegać z wypłatami, aby piłkarze mieli na życie. Udaje się nam to.

– Jaki atut może przemawiać za Górnikiem w niedzielę?

– Myślę, że ambicja. Zawodnicy braki techniczne nadrabiają wielkim zaangażowaniem.

– Poprzednio Górnika trenował Adam Nawałka. Pomógł kształtować charaktery?

– Jest typem trenera, który nie odpuszcza. Miał autorytet, który sobie wypracował nie tylko poprzez to, co mówił, ale też poprzez sposób prowadzenia treningów. Obserwowałem jego pracę, było wiele pogadanek, filmów pokazowych. Dbał o to, aby zawodnicy się nie nudzili. A zdarzało się, że treningi rozpoczynał o siódmej rano. Tak było po przegranym meczu. Przynosiło to efekty. Oby Adamowi szło teraz z reprezentacją Polski. W meczu z Niemcami widać było ogromne zaangażowanie, wolę walki. W naszej drużynie była ogromna wiara, w głowach zawodników były dobre myśli, że można pokonać mistrzów świata. Ta wiara powodowała, że Glik czy Szukała zdążyli zablokować piłkę, która zmierzała do bramki.

– W Górniku gra zasłużony dla Wisły Radosław Sobolewski. Jak ważna jest jego rola?

– To bardzo sympatyczny człowiek. Ma ogromny autorytet w szatni. Bardzo pozytywnie wpływa na chłopaków. Za trenera Nawałki grał rewelacyjnie. Później przytrafiły mu się lekkie kontuzje, zmalała intensywność treningów i forma. W poprzednim sezonie grał trochę lepiej. Nie mówię, że gra źle, ale widziałem go w lepszej dyspozycji.

– Jaki wynik typuje Pan w niedzielnym meczu z Wisłą?

–Wydaje mi się, że nie będzie wiele bramek. Gdyby Górnik wygrał, przykładowo 2:1, to będę bardzo usatysfakcjonowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski