Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witalij Biełousow: Chodzę, a miałem jeździć na wózku

Rozmawiał Artur Gac
Witalij Biełousow dziewięć miesięcy temu uległ wypadkowi
Witalij Biełousow dziewięć miesięcy temu uległ wypadkowi Fot. Michał Gąciarz
Rozmowa. WITALIJ BIEŁOUSOW, rosyjski żużlowiec, na torze w Krakowie zrobił pierwsze „kółko” po kontuzji kręgosłupa.

- Po tak ciężkiej kontuzji, odniesionej zaledwie dziewięć miesięcy temu, wspaniale było widzieć Pana na motocyklu żużlowym, którym przejechał Pan samodzielnie jedno okrążenie na torze w Nowej Hucie.

- To niesamowite uczucie, wręcz nie do opisania. Najważniejsze, że czuję się coraz lepiej. Postępy są widoczne, ale mimo wszystko idą bardzo powoli, ponieważ odniosłem bardzo poważną kontuzję. Gdy byłem na jednych z kolejnych badań, lekarze powiedzieli, że minęło zbyt mało czasu, aby po tak ciężkim urazie liczyć na szybszy progres w leczeniu.

- Obecnie jakie są rokowania?

- Usłyszałem, że potrzeba roku lub dwóch lat, żebym czuł się jeszcze lepiej. Niemniej lekarze są zadowoleni, dlatego ja sam też jestem pozytywnej myśli, że z upływem czasu będę w coraz lepszej formie.

- Chyba nie może być inaczej, wszak pierwsze doniesienia na temat stanu Pana zdrowia nie były optymistyczne.

- Tak naprawdę lekarze na początku niewiele mogli powiedzieć, bo nie wiedzieli, w jakim kierunku pójdzie stan mojego zdrowia. Miałem złamany kręgosłup i miednicę, więc specjaliści po prostu robili swoje, ale po trzech operacjach mogło być różnie. W tej chwili sami są zdziwieni, że już chodzę, praktycznie o własnych siłach. Jestem im wdzięczny, bo na pewno zrobili, co w ich mocy. Teraz wszystko w moich rękach i nogach oraz efektach rehabilitacji.

- Początkowo miał Pan momenty zwątpienia?

- Towarzyszyła mi wielka niewiadoma. Nie wiedziałem, czego oczekiwać, ani co przyniesie jutro. To nie było przyjemne uczucie. Raz miałem w głowie lepsze myśli, innym razem gorsze.

- Czego dotyczyły czarne myśli?

- Zdrowia, życia...

- Chyba nie chce Pan powiedzieć…

- Nie, nie. Sensu życia nigdy nie straciłem. Po prostu mocno przeżyłem pierwszą diagnozę, która mówiła, że nigdy nie będę chodził i jestem skazany na wózek inwalidzki. Z czasem, gdy widziałem zmiany na lepsze, poprawiło się moje samopoczucie.

- Jest Pan w stanie zrobić już kilka kroków bez pomocy kul?

- Po wejściu do domu odstawiam kule i powoli przemieszczam się bez żadnej pomocy. O kulach nie zapominam, gdy wychodzę na dwór, bo jeszcze nie jestem pewny swoich sił. Poza tym mojej postawie ciała jeszcze trochę brakuje do optymalnej, ale w tym elemencie też obserwuję poprawę. Wielką motywacją jest dla mnie wsparcie, jakie otrzymuję z całego świata. To wielkie paliwo do ciężkiej pracy.

- To krzepiące, że nie został Pan pozostawiony samemu sobie.

- Wręcz przeciwnie, jestem zaskoczony, że tyle osób chce mi pomóc.

- Kilka dni temu rozpoczął Pan ważny etap leczenia w Krakowie.

- Przebywam w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum, a mój pobyt potrwa do końca lipca. Poddaję się różnym ćwiczeniom na odbudowę mięśni w sali oraz w basenie.

- Napędza Pana chęć powrotu do speedwaya?

- Trudno powiedzieć. Najpierw chciałbym odzyskać pełną sprawność, a później pomyślę o żużlu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski