Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Pyrkosz - król seriali, szczęściarz podwójnie urodzony

JOLANTA CIOSEK
Różni ludzie mówią, że podobno od środka jestem kawał skurczybyka... FOT. TOMASZ BOŁT
Różni ludzie mówią, że podobno od środka jestem kawał skurczybyka... FOT. TOMASZ BOŁT
Działo się to w czasach zamierzchłych. Mama urodziła mnie w 1926 roku w Krasnymstawie. Po jakimś czasie wzięła tłumoczek z bachorem w środku i zawiozła do swojego rodzinnego miasta, czyli do Lwowa. Weszła do mieszkania swojej mamy, mówiąc: "Mamo, przywiozłam ci wnuczka". Na co babcia szybko zajrzała w pieluchy, to wszystko relacja mojej mamy, sprawdziła, czy jestem wnuczka czy wnuczek i zapytała, gdzie ten wnuczek się urodził. W Krasnymstawie. Co to za wieś?

Różni ludzie mówią, że podobno od środka jestem kawał skurczybyka... FOT. TOMASZ BOŁT

W Krakowie słynął nie tylko ze znakomitych ról, ale i z "Pyrkoszówki", w której odbywały się "nocne Polaków rozmowy"

Mój wnuk nie mógł się urodzić w Krasnymstawie, tylko we Lwowie! A kiedy się urodził? 24 grudnia 1926 roku, w Wigilię. Na co babcia rzekła: I siedem dni będzie mu liczone za cały rok, ma iść wcześniej do wojska? Wykluczone. Urodził się 1 stycznia we Lwowie i będzie miał na imię Witold. I tak mam zapisane w papierach. I tak jestem podwójnie urodzony - wspomina Witold Pyrkosz, nazywany "królem polskich seriali".

Lucjan Mostowiak, mąż Basi w serialu "M jak miłość" podbił serca młodych i starych, bo mieć takiego męża, dziadka czy sąsiada to sama radość.

****

Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z Witoldem Pyrkoszem, przed laty, w ogródku warszawskiej kawiarni, nie zrobił na mnie wrażenia zbyt wesołego, z poczuciem humoru. Ale już drugie spotkanie i następne były zupełnie inne: tryskał humorem, opowiadał dowcipy... Może dlatego, że kolejne spotkanie było także z kolegą po fachu, Franciszkiem Pieczką.

Z obydwoma panami spotkałam się z okazji jubileuszu Teatru Ludowego, w którym obaj zaczynali swe kariery. Wspomnieniom nie było końca.

****

Po ukończeniu krakowskiej PWST aktor został przydzielony do kieleckiego teatru, gdzie nie zabawił długo, ale zdążył zyskać sobie taką popularność, że nie musiał stać w sklepowych kolejkach. Dzięki protekcji Zbigniewa Cybulskiego wrócił do Krakowa, gdzie Krystyna Skuszanka i Jerzy Krasowski organizowali teatr w Nowej Hucie. Do historii przeszło wiele inscenizacji Krasowskich, z którymi placówkę tę współtworzył wybitny scenograf i reżyser Józef Szajna.

- Krasowskim zawdzięczam niemal wszystko, co umiem w tym zawodzie - mówił Witold Pyrkosz. - Zagrałem u nich w bardzo znanych przedstawieniach: "Dziejowa rola Pigwy", "Krakowiacy i górale", "Myszy i ludzie"z Frankiem Pieczką, "Księżniczka Turandot". W tym ostatnim obsadzono mnie dość szczególnie, w roli amanta Kalafa. A przecież do wysokich, przystojnych brunetów się nie zaliczam. Amanta zagrałem tylko dwa razy w życiu: po raz pierwszy i po raz ostatni w "Turandot".

- "Witold należał do grona ulubionych aktorów Jerzego Krasowskiego, który znany był z maglowania artystów. Podobnie jak kolejny dyrektor nowohuckiej sceny Józef Szajna - wspominał Franciszek Pieczka, a Witold Pyrkosz od razu dodawał: - Powiedzieć, że Szajna dawał w kość aktorom, to bardzo delikatne stwierdzenie. Jak się z nim rozmawiało, to trzeba było trzymać się za guziki od marynarki, bo obrywał je w ferworze artystycznych walk. Jednak nam, młodym, pomagał niezwykle. Zawsze budował postać razem z aktorem.

W "Radości z odzyskanego śmietnika" kompletnie zdeformował mi sceniczną sylwetkę i zrobił to znakomicie. Gdy realizował "Rewizora", próbowałem Chlestakowa, ale na jednej z prób dostałem ataku kamicy nerkowej i wylądowałem na pogotowiu. Miałem tak potworne bóle, ze zjadłem tam pół ceratowej kanapy. Potem był szpital, sanatorium i oczywiście zostałem zdjęty z prób.

****
Pan Witold w mieście Kraka słynął nie tylko ze znakomitych ról, ale i z "Pyrkoszówki" - kawalerki, którą otrzymał na os. Kolorowym w Nowej Hucie. I tam właśnie odbywały się, nieraz przez kilka dni, "nocne Polaków rozmowy".

- To były inne czasy niż obecnie. Z teatru nie gnało się od razu do domu, filmu czy na inne zajęcia. Poza tym byliśmy młodzi, wolni... No to po przedstawieniu zwykle szliśmy na grzańca do Piwnicy Pod Baranami, czasami wpadaliśmy do dworcowej knajpy w Brzesku, a jakże, miało się fantazję. Potem wracaliśmy do mnie i tam kończyliśmy imprezę nad ranem. Nie powiem, byśmy pili jedynie herbatę. Niestety, często byłem poszkodowany, ponieważ jedyny z całego towarzystwa miałem samochód, więc woziłem wszystkich. Boże, ile hektolitrów... herbaty wtedy wypiłem.

Niekiedy, po takich eskapadach, na próby trudno było dotrzeć. Stąd też czasami "zmęczonych" artystów dobudzał maszynista sceny. Kiedyś jednak owo dobudzanie okazało się nieskuteczne i podczas próby pan Witold usłyszał od Jerzego Krasowskiego: "Idź do bufetu, wypij herbatę, bo z gęby piasek się sypie zamiast słów".

****

W 1964 roku aktor przeniósł się z Krakowa do Wrocławia, do Teatru Polskiego, którym w latach 1965-1972 kierowali Skuszanka i Krasowski. Z wrocławską sceną związany był do 1975 roku. Tam też zaczął również występować w kabarecie.

We Wrocławiu powstała kolejna "Pyrkoszówka", czyli kawiarnia "U Deptaków", którą prowadziła żona aktora.

Potem była Warszawa, a decyzję przeprowadzki tak aktor wspominał w jednej z rozmów: - Moja żona prowadziła jedną z pierwszych prywatnych kawiarni, nad którą nieoficjalny patronat sprawował Związek Artystów Scen Polskich. Niestety, żona co tydzień miała kontrolę finansową. W końcu kontrolerzy stwierdzili, że muszą ukarać żonę za... domniemany zysk. Dostała 120 tysięcy złotych domiaru. Sprzedaliśmy więc kawiarnię i wyprowadziliśmy się do Warszawy.

****

Od drugiej połowy lat 70. Pyrkosz kontynuował artystyczną karierę w Warszawie. W latach 1975-1981 był aktorem Teatru Polskiego. Później, na krótko, związał się z Teatrem Studio i Teatrem Rozmaitości. Od 1983 roku, przez siedem lat, występował w Teatrze Narodowym. Od początku lat 90. współpracował z Teatrem na Woli i Teatrem Ochoty. A przecież była też kariera teatralna i filmowa.

"Czterej pancerni i pies", "Vabank", "Alternatywy 4", "Janosik" - długo można wymieniać seriale z udziałem aktora. Z "Pancernymi" wiąże się pewna anegdota:

- Tekst wymyśliły obecne na planie dzieci Konrada Nałęckiego, reżysera tamtego serialu. Reżyser miał taki zwyczaj, że popołudnie po zdjęciach spędzaliśmy razem i omawialiśmy sceny na następny dzień. Akurat wypadała scena, w której ja nie mogę uruchomić czołgu. Konrad powiedział do mnie: "Wiesz co, dzieci wymyśliły, że Gustlik powinien w tym momencie mówić Pyrkosz, pyrkosz i nie jedziesz, ale to nie wejdzie do filmu. Odpowiedziałem mu: "To jesteś w błędzie, to musi wejść!" Kupiłem dwie czekolady młodym ludziom, którzy to wymyślili. Na planie Franciszek Pieczka mówi: "Pyrkosz, pyrkosz i nie jedziesz". Na co ja odpowiedziałem: "Nie jadę, bo mi pieczka zgasła", ale Franek się na to nie zgodził, mówił: "Nie, moje nazwisko i tak często przekręcają, poza tym »Pieczka« to po rosyjsku wątroba". I tak druga część nie weszła do historii polskiego filmu.
****

Aktor znany jest ze swej niechęci do uczenia się tekstów, tak więc na planie, np. serialu, wszystkie możliwe rekwizyty opisane są kwestiami Lucjana Mostowiaka. - Lubię ten serial, choć go nie oglądam, gram dla pieniędzy, bo stawkę mam sympatyczną. Czyli jestem szczęściarzem. Przez całe moje życie - dodaje ze śmiechem.

Ale przecież nie tylko film, serial czy teatr towarzyszą życiu aktora. Najważniejsi są żona, dzieci i wnuki. No i oczywiście dom pod Warszawą. Wielkie "zielone m", na którym rosną piękne drzewa, biegają kozy, kury, psy... Zwierzyniec zmienia się. Ale sam pan Witold ani trochę: - Różni ludzie mówią, że podobno od środka jestem kawał skurczybyka. Twierdzą, że jestem sceptyczny, złośliwy, szalenie krytyczny, niecierpliwy. A inni z kolei mówią mi: jaki ty jesteś miły, słodki. I bądź człowieku mądry i pisz wiersze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski