Wkrótce krów może być mniej niż jeleni

Przedstawiciele Małopolskiej Izby Rolniczej cztery lata starali się o stworzenie odrębnych Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich dla regionów. Nie udało się. Obowiązuje jeden program ogólnopolski.

– Zabiegaliśmy o zmiany, wskazując rządzącym, że każdy region ma swoją specyfikę. Oparcie całej pomocy dla obszarów wiejskich na jednym programie nie daje właściwych efektów – mówi Ryszard Czaicki, prezes Małopolskiej Izby Rolniczej.

Podkreśla, że w naszym regionie trzeba lepszego wsparcia hodowli zwierząt, bo ta część rolnictwa zamiera. – Jeśli dalej tak pójdzie, to będziemy mieli mniej trzody chlewnej niż dzików i mniej krów niż jeleni – ubolewa Czaicki.

Podaje przykład Francji, gdzie programów wspierających rozwój wsi jest wiele. Izby rolnicze same negocjują z Komisją Europejską warunki przyznawania pieniędzy, nie potrzebują do tego pośrednictwa rządu.

Tymczasem u nas zmieniły się zasady przyznawania dopłat obszarowych. Sławomir Nowak z krakowskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Krakowie zaznacza, że dopłaty będą przyznawane aktywnym rolnikom i grupom aktywnych rolników. Tym, którzy grunty wykorzystują rolniczo przez cały rok.

– Dotychczas 48 proc. pieniędzy przeznaczonych na dopłaty obszarowe było przyznawanych różnym instytucjom m.in. portom lotniczym, zakładom wodociągowym, zarządcom terenów sportowych i rekreacyjnych, podmiotom świadczącym usługi związane z przewozami kolejowymi i usługi w zakresie obrotu nieruchomościami – wymienia Nowak.

Te instytucje mają tereny, które nie są wyłączone z produkcji rolnej, i do 2014 r. dostawały dopłaty. Teraz, żeby je zdobyć, będą musia wykazać, że przynajmniej 5 proc. ich dochodów stanowią dopłaty. Inaczej tych pieniędzy nie otrzymają.