Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkrótce wielu z nas zarobi więcej

Zbigniew Bartuś
Andrzej Tutajewski potwierdza: przedsiębiorcy szukają fachowców
Andrzej Tutajewski potwierdza: przedsiębiorcy szukają fachowców Anna Kaczmarz
Rynek pracy. Firmom coraz trudniej o pracowników. W Krakowie praktycznie nie ma bezrobocia, sytuacja w Małopolsce szybko się poprawia

Chcę podwyżki! - będą coraz częściej słyszeć pracodawcy z Krakowa i okolic, a wkrótce także z Bochni, Nowego Sącza, Suchej Beskidzkiej, Wieliczki i Tarnowa. Stopa bezrobocia zbliża się tam do najniższego poziomu w historii. W Krakowie wynosi oficjalnie 4,5 proc., a wg standardów europejskich - ok. 3. Czyli w praktyce bezrobocia nie ma.

W Małopolsce bez pracy jest wciąż oficjalnie 117 tys. osób (wg UE - 80 tys.), ale w ciągu dwóch lat odsetek bezrobotnych zmalał z 11,4 do 8,4 proc.Wprawdzie w niektórych rejonach - jak Dąbrowa Tarnowska, Limanowa i powiat nowosądecki (wieś)- wskaźnik ten jest nawet dwa razy wyższy, ale generalnie sytuacja osób szukających pracy szybko się poprawia.

Wynika to jasno z ostatnich danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy. W tabeli „barometru zatrudnienia” na niebiesko pokolorowano te zawody i specjalności, w których pracowników jest za dużo, na pomarańczowo - te, w których brakuje rąk do pracy („deficytowe”), a na szaro - te, w których panuje równowaga.

Trzy lata temu tabela była mocno niebieska, w zeszłym roku zaczęła w niej dominować szarość, a teraz przewagę zyskuje kolor pomarańczowy. W Krakowie jest już kilkanaście zawodów deficytowych: od tynkarza po programistę i administratora stron internetowych.

- Od miesięcy niemal wszyscy przedsiębiorcy, z którymi rozmawiam, narzekają na brak pracowników. Fachowcy zostali zagospodarowani przez firmy albo wyssało ich z polskiego rynku, a ostatnio trudno nawet o ludzi… bez kwalifikacji, których można by przeszkolić. Tymczasem gospodarka wyraźnie ożyła, przedsiębiorcy mają dużo zamówień i potrzebują rąk do pracy - opisuje Andrzej Tutajewski, prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych, zrzeszającego wiele tysięcy firm.

Dodaje, że zdesperowani pracodawcy coraz intensywniej rozglądają się za Ukraińcami.

„Niemal wszystkie grupy przedsiębiorstw, poza należącymi do sektora publicznego, zamierzają zwiększyć liczbę pracowników” - czytamy w najświeższym raporcie NBP. Najbardziej dynamiczne wzrosty przewiduje się w handlu, wśród eksporterów oraz w przedsiębiorstwach z udziałem kapitału zagranicznego.

- Firmy więcej produkują, rozwijają się usługi, rośnie handel. Tam wszędzie trzeba ludzi. A brakuje ich, bo na rynek pracy wchodzi niż, mamy coraz mniej osób w wieku produkcyjnym, w dodatku zapowiedź powtórnego obniżenia wieku emerytalnego spowodowała zmniejszenie aktywności osób w wieku przedemerytalnym. Do tego dochodzi emigracja - wylicza prof. Stanisław Gomułka, ekspert Business Centre Club.

NBP zwraca uwagę, że coraz więcej pracodawców chce dać ludziom podwyżki (i to coraz wyższe), „mimo że presja ze strony samych pracowników pozostaje generalnie słaba”. Powyżki wymusza zatem niewidzialna ręka rynku: „ponieważ firmy mają problemy ze znalezieniem fachowców, zmuszone są konkurować o pracownika wyższymi wynagrodzeniami”.

Nowym pracownikom oferuje się lepsze warunki niż przyjmowanym wcześniej. Po raz pierwszy od dwóch lat firmy zatrudniają też chętniej na stałe umowy niż śmieciówki.

Sytuacja pracowników poprawia się zwłaszcza w handlu i budownictwie, gdzie przez ostatnie lata było kiepsko. Więcej jest ofert pracy na etacie i rosną stawki - w handlu (na kasie) było to do niedawna poniżej 7 zł za godzinę. Teraz dominuje 9 zł, a jeśli politycy dotrzymają słowa i wprowadzą ustawowe minimum 12 zł (niezależnie od rodzaju umowy), to pracownicy marketów wyraźnie zyskają. Nie musi to jednak dotyczyć reszty handlu, w tym małych sklepików, gdzie dominuje szara strefa i płacenie „pod stołem”.

Budownictwo czeka największe nasilenie inwestycji w dziejach Polski. Już dziś fachowcy tej branży są rozchwytywani, a stawki godzinowe szybko rosną, co może skłonić część ludzi do powrotu z emigracji.

Podwyżkowy trend objął też studentów. - Proponowane im stawki wahają się od 9 do 18 zł za godzinę na umowie-zleceniu - informuje Sylwia Chwastyk-Kolasa z agencji zatrudnienia Manpower. W zeszłym roku było to między 6 a 12 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski