Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Broniewski. Rozdwojenie jaźni

Włodzimierz Jurasz
Władysław Broniewski „Publicystyka”, Krytyka Polityczna, 480 str.
Władysław Broniewski „Publicystyka”, Krytyka Polityczna, 480 str.
Czytnik. Był żołnierzem Legionów Piłsudskiego, w roku 1920 uczestnikiem wojny z bolszewikami, kilkukrotnie odznaczonym bojowymi orderami, a podczas II wojny więźniem NKWD.

Ale też kłaniał się sowieckiej rewolucji „czapką do ziemi, po polsku” i opiewał „wielkie piece Magnitogorska”. Po samobójczej śmierci Anki, ukochanej córki, pisał wspaniałe, wstrząsające wiersze, a nocami, pijany w sztok, łapał za telefon nie dając znajomym spokojnie żyć.

Taki był Władysław Broniewski (1897-1962), poeta, w pierwszych dziesięcioleciach PRL-u noszony na rękach, nie tylko przez władzę, a jednocześnie zapewne człowiek głęboko nieszczęśliwy, bo jego pijaństwo, do którego bez ogródek się przyznawał, nie było radosne. Tego, dziś nieco zapomnianego, twórcę regularnie przypomina wydawnictwo Krytyki Politycznej, ostatnio tomem „Publicystyka”, zbierającym ulotne teksty Broniewskiego, pochodzące ze wszystkich etapów jego twórczości. Tak młoda polska lewica szuka zapewne swych korzeni (najchętniej - nie do końca kompromitujących), wpisując się (nieintencjonalnie) w trend wprowadzanej właśnie reformy szkolnych programów, nastawionych m.in. na przypominanie tego, jaka była ongiś polska literatura…

Władysław Broniewski ewidentnie cierpiał na swoiste rozdwojenie jaźni. Z jednej strony w roku 1920 bił bolszewika, z drugiej, jak dowodzi omawiany tom, już w roku 1924 składał hołdy Włodzimierzowi Majakowskiemu, poecie, ale i antypolskiemu propagandziście podczas wspomnianej wojny (przed kilkoma tygodniami, przy okazji jednej z aukcji antykwarycznych, pisałem o zbiorze propagandowych plakatów bolszewickich autorstwa Majakowskiego właśnie).

Można rzec, że całym swym istnieniem Broniewski zaprzeczał jednej z podstawowych zasad marksizmu, głoszącej, że byt określa świadomość. Bo życie tego poety, do uwięzienia przez NKWD włącznie, stało w całkowitej sprzeczności z jego artystycznym i intelektualnym dorobkiem. Zupełnie inaczej niż w przypadku choćby aresztowanego wraz z nim w roku 1940 we Lwowie innego lewicowego naówczas poety, Aleksandra Wata, opisującego swe przeżycia w legendarnej książce „Mój wiek”…

Przyznać jednak trzeba, że - przynajmniej w publicystyce, co podkreśla autor wstępu do omawianego tomu Maciej Tramer - Broniewski starał się unikać nadmiernego entuzjazmu dla wprowadzonego w Polsce przez Sowietów ustroju. Jego wystąpienia (oczywiście poza poezją) były raczej rytuałem czy wręcz „dawaniem nazwiska” - nazywanym przez niego samego „przeszkadzającymi poezji”. Ot, choćby w reportażach po podróży do ZSRR oszczędnie szafował zachwytami nad sowiecką techniką i zaopatrzeniem sklepów, skupiając się bardziej na słynnej gruzińskiej gościnności.

Może po prostu, ceniąc sobie spokój i życie sybaryty, wiedział jednocześnie, że trzeba za nie w jakiś sposób zapłacić?...

Władysław Broniewski „Publicystyka”, Krytyka Polityczna, 480 str.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski