Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Gomułka. Najważniejszy polski komunista

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Władysław Gomułka na trybunie na pl. Defilad w Warszawie
Władysław Gomułka na trybunie na pl. Defilad w Warszawie fot. Wikipedia
1 września 1982. Umiera Władysław Gomułka. Potrafił Stalinowi powiedzieć „nie” i przeżyć. W kraju godnego rywala znalazł tylko w prymasie Stefanie Wyszyńskim. Rozmowa z prof. Jerzym Eislerem, historykiem.

– Jakiego formatu człowiekiem, zwłaszcza w wymiarze intelektualnym, był Władysław Gomułka? Na ogół przedstawiany jest jako człowiek prymitywny. Nieliczni historycy przypominają, że był samoukiem, który zdobył sporą wiedzę, i pod tym względem przyrównują go do Wincentego Witosa. Obaj edukację zakończyli na trzech klasach.

– Gdyby wyobrazić sobie oś, na krańcach której jest głupota i mądrość, to tego ślusarza z zawodu nie sposób umieścić ani blisko głupoty, ani mądrości. Nie oznacza to też, że jego miejsce było gdzieś pośrodku. Niewątpliwie zaś trzeba go uznać za najważniejszego polityka w dziejach polskiego ruchu komunistycznego.

– Jako taki ma dokonania, które można uznać za dobre dla Polski, a nie tylko dla PRL-owskiego obozu władzy?

– Ma. Za takie uznać należy doprowadzenie do układu z RFN w grudniu 1970. Nie można zaprzeczyć, że gdyby go nie było w chwili jednoczenia się obu państw niemieckich (1989–1990), mielibyśmy dużo większe problemy w sprawie naszej zachodniej granicy. Również jego niechęć wobec kolektywizacji pomogła przetrwać polskim chłopom i wsi. Wracając do pytania, muszę przyznać, że był to człowiek anachroniczny, lecz przy tym przekonany o swojej misji wobec Polski, przesiąknięty nią. Zabrzmi to obrazoburczo, ale pod tym względem, i tylko pod tym, przypominał Piłsudskiego.

– Co czytał Gomułka?

– Sporo. Przed wojną głównie literaturę komunistyczną, choć nie najwyższych lotów. Długo natomiast przeważał pogląd, że w czasie pobytu w więzieniu między rokiem 1951 a 1954 załamał się, nie dbał o rozwój intelektualny. Jednak mój doktorant, dziś dr Robert Spałek z IPN, dotarł do listy książek, które Gomułka wtedy czytał. To było sto kilkadziesiąt pozycji. Szczególne wrażenie zrobiła na nim proza i osoba Marii Dąbrowskiej. Pod urokiem autorki „Nocy i dni” był do końca jej życia (1965 r.). Kiedy w 1964 r. intelektualiści napisali dwuzdaniowy list – tzw. List 34 – do premiera Cyrankiewicza w proteście przeciw cenzurze i brakowi papieru, a pod nim podpisana była Dąbrowska, to Gomułka zaufanym ludziom mówił, że skoro ona też tak uważa, to tak jest.

– Niektórych pisarzy ostro, a nawet brutalnie, zwalczał, by wymienić Pawła Jasienicę, Stefana Kisielewskiego, Antoniego Słonimskiego czy Janusza Szpotańskiego. Czy mógł znać ich twórczość?

– Był człowiekiem patologicznie pracowitym, stąd wnoszę, że przynajmniej zapoznał się z ich utworami. Nie wykluczam, że mógł przeczytać np. kolejne tomy Jasienicy.

– Twierdzi Pan, że Gomułka miał antyinteligencką fobię. Z czego ona wynikała?

– Na ogół przyjmuje się, że nie lubił intelektualistów, bo sam był słabo wykształcony. Do mnie przemawia inne wyjaśnienie. Przypuszczam, że Gomułka, będąc u władzy, odreagowywał upokorzenia, jakich doznawał w czasie pobytu w więzieniach w okresie międzywojnia. W celach znajdował się nieraz z partyjnymi współtowarzyszami z KPP, rasowymi inteligentami, często żydowskiego pochodzenia. Fama niosła, że brzydko lubili się bawić z Gomułką.

Rozmawiali przy nim w językach obcych, których nie znał. Używali słów, których nie rozumiał. Krótko mówiąc, ranili go, ośmieszając w ten sposób. On później, gdy był najważniejszym politykiem w Polsce, inteligentom, którzy wobec niego byli uprzejmi, chwalili go, odpłacał tym samym, wysyłając np. listy gratulacyjne, przyjmując w swoim gabinecie. I odwrotnie, gdy widział, że jest przez inteligentów kontestowany, wyśmiewany, wpadał w furię i mścił się.

– To przypadek Janusza Szpotańskiego, autora m.in. prześmiewczego utworu napisanego w formie satyrycznej opery „Cisi i Gęgacze, czyli bal u Prezydenta”, w którym wyśmiewa też Gomułkę (ten występuje tam jako „Gnom”, postać marudna, gnuśna, niesympatyczna)?

– Tak. 19 marca 1968 r. Gomułka, przemawiając w Pałacu Kultury do dwutysięcznego aktywu partyjnego, a wystąpienie było transmitowane przez radio, Szpotańskiego nazwał człowiekiem „o moralności alfonsa”. Wrzeszczał, że Szpotański tkwi w zgniliźnie rynsztoku, a jego tekst zawiera „pornograficzne obrzydliwości”, jest „reakcyjnym utworem, ziejącym sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii”. Wobec Szpotańskiego i innych intelektualistów, którzy stawali mu okoniem w mniejszym lub większym zakresie, a nawet szydzili z niego, zachowywał się jak typowy dyktator, nieznoszący krytyki. Zresztą Szpotański został za ten utwór skazany na 3 lata więzienia.

– Ale Gomułka sam był obyczajowym purytaninem.

– Niewątpliwie. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby kiedyś okazało się ponad wszelką wątpliwość, że zdradzał swoją żonę.

– Dlaczego?

– Bo zapewniał o wierności.

– Słowa, słowa, słowa.

– Nigdy nie udało mi się złapać Gomułki na kłamstwie. Innych I sekretarzy, szczególnie Gierka i Jaruzelskiego, wielokrotnie.

– Gomułka nie kłamał?

– Nie zaprzestaję poszukiwań, by wytknąć mu kłamstwo. Przyznawał się do strasznych rzeczy, np. że kazał strzelać do „podpalaczy”, „chuliganów”. Jestem przekonany, że udałoby się wydać antologię antydemokratycznych wypowiedzi z okresu PRL. I jestem pewny, że cały tom mogłyby zająć wypowiedzi Gomułki, począwszy od słów: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Warto pamiętać, że powiedział to w czerwcu 1945 r. w Moskwie do Stanisława Mikołajczyka i Polaków, którzy przyjechali z Londynu, by rozmawiać o tworzeniu wspólnie z komunistami Rządu Jedności Narodowej. A chodziło mu o to, by te słowa poszły w świat. I poszły.

– Wrócę do Szpotańskiego. W „Cichych i Gęgaczach” jest kuplet „Pieśń pułkownika Cichych”, która miała być śpiewana na melodię „Horst Wessel Lied”. Gomułka musiał się wściec.

– To prawda, bo była to pieśń partii nazistowskiej. Ówczesna cała klasa polityczna pamiętała o II wojnie światowej. Dla Gomułki była to profanacja, jakby ktoś dziś napisał wulgarny tekst na melodię „Czerwonych maków na Monte Cassino”.

– Jak traktował członków koła poselskiego Znak?

– Żywił do nich antyinteligencką fobię. Ale byli to ludzie, którzy w dużym stopniu pozostawali w konflikcie z władzą kościelną, zwłaszcza z prymasem Wyszyńskim.

– To chyba było mu na rękę?

– I tak, i nie, ponieważ, moim zdaniem I sekretarz i prymas żywili wobec siebie coś na kształt szacunku, uznania. Kiedyś napisałem artykuł na temat ich pięciu spotkań. Zawsze rozmawiali ze sobą przez wiele godzin, głównie o najważniejszych sprawach dla Polski. Prymas zwykle w czasie spotkania pił jedną herbatę i zjadał ciastko. Gomułka niczego nie tykał. Obaj nie wychodzili do ubikacji.

– Ale jak się czyta ich wypowiedzi wobec siebie, to uważali się za rywali.

– Lecz też mieli się za przeciwników „boksujących” w tej samej wadze. Tymczasem członków koła Znak, np. Stanisława Stommę, Stefana Kisielewskiego, Tadeusza Mazowieckiego czy Jerzego Zawieyskiego, traktował, jakby to byli klienci, a nie partnerzy. Uważał, że z nimi to Zenon Kliszko może sobie pogadać. Zawieyski w swoim „Dzienniku” opisuje usilne zabiegi, by Gomułka go przyjął.

– I przyjął.

– Ale przy tym upokorzył, bo Zawieyski po kilkutygodniowych staraniach został nagle poinformowany, że I sekretarz oczekuje go za dwie godziny.

– Wyszyńskiego traktował jako godnego siebie rywala. Czy prymas podobny respekt czuł wobec Gomułki?

– Chyba tak. Obu łączyła też purytańskość obyczajowa, troska o trwałość więzi małżeńskich, chęć powstrzymania swobód seksualnych.

– Gomułka niczym Castro potrafił przemawiać godzinami.

– Ale Castro mówił z głowy, czasami rozpalając tłumy. Gomułka mówił zaś z kartki, piekielnie nudno, z nieprawidłowym, śmiesznym akcentem, z którego naigrywano się. Kiedy byłem licealistą, też bawiliśmy się w przedrzeźnianie go.

– Kto pisał mu przemówienia?

– Różni ludzie, m.in. Stefan Jędrychowski, Andrzej Werblan, Artur Starewicz, Władysław Bieńkowski. Oni jednak pisali coś w rodzaju tez, a Gomułka zapełniał je różnymi faktami, przykładami, powołując się czasami na teksty prasowe.

– Był autorem broszury programowej PPR „O co walczymy” wydanej w czasie wojny?

– Dopóki jakieś źródła, znajdujące się głównie w archiwach rosyjskich, nie zakwestionują tego, to taką wersję należy przyjąć.

– Gomułka to chyba jedyny polski przywódca komunistyczny, który był w stanie sprzeciwić się Stalinowi.

– Jedyny. Między sierpniem 1944 a grudniem 1948 r. spotkał się około 50 razy ze Stalinem. O ile generalissimus odnosił się czasami ordynarnie do np. Bieruta, o tyle – jak pisze Gomułka, a ja wierzę w jego szczerość – wobec niego nigdy nie był grubiański. Między nimi panował układ, który porównuję do relacji między Zygmuntem Starym a Stańczykiem. Stalin przyjmował Gomułkę w swojej daczy, a ten potrafił mu powiedzieć przy kilku dygnitarzach: „Ja się z wami, towarzyszu Stalin, nie mogę zgodzić”. Gdyby ktoś inny tak powiedział, to jego los byłby przesądzony.

– Dlaczego Gomułka przeżył, gdy mówił „nie” Stalinowi, np. w sprawie kolektywizacji?

– Musiał Stalina bawić ten „śmieszny” Polak. Przypomnę, że kiedy już polscy towarzysze odsunęli Gomułkę w 1948 r., to go on zaprosił. W rozmowie, przy której był Beria, Gomułka sprzeciwiał się Stalinowi. „Jak możecie” – zganił go Beria, ale wtedy Stalin wygonił go i sam przekonywał Gomułkę. Określiłbym go jako ideowego komunistę, ale nie sowieckiego, choć w żadnym wypadku nie był antysowiecki. Dodam, że przez pozostałych przywódców sowieckich, zarówno Chruszczowa, jak i Breżniewa, był ceniony i faworyzowany spośród innych szefów partii komunistycznych z bloku sowieckiego.

– Czym dla niego była polska racja stanu?

– To Polska w Układzie Warszawskim, w RWPG. Uważał, że utrzymywanie dobrych stosunków z ZSRR jest polską racją stanu, również dlatego że bał się Niemiec. Warto pamiętać, że w okresie rządów Gomułki świeża była jeszcze pamięć wojny i okupacji. Ale na niwie gospodarczej nie chciał ulegać Moskwie.

CV

Prof. Jerzy Eisler,

wybitny znawca PRL, dyrektor warszawskiego oddziału IPN, autor wielu książek, m.in.: „Siedmiu wspaniałych. Poczet pierwszych sekretarzy KC PZPR”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski