Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze Myślenic? Nie chcą ze mną współpracować

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Fot. Katarzyna Hołuj
Rozmowa. Poseł Prawa i Sprawiedliwości JAROSŁAW SZLACHETKA opowiada o pierwszym roku w Sejmie, przyszłości gimnazjów i myślenickiego szpitala oraz o swoich politycznych oponentach

- Jeszcze kilkanaście dni temu był Pan w Chinach, daleko od polskich, w tym także myślenickich spraw. Jak był cel tej podróży?

- Wyjazd był co prawda daleki, ale po części związany z promocją kulturalną Myślenic i naszego kraju. Dotyczył możliwości wymiany na kulturalno-edukacyjnej, w tym także możliwości wyjazdu do Chin naszej Myślenickiej Orkiestry Kameralnej „Concertino” pod dyrekcją maestro Michaela Maciaszczyka, który też zresztą uczestniczył w tej wizycie. Myślę, że jest szansa, i że w najbliższej przyszłości do takiego wyjazdu dojdzie. W Chinach oczywiście najbardziej rozpoznawalną polską marką, jeśli chodzi o muzykę klasyczką, jest Chopin, ale Chińczycy chcieliby poznać bliżej utwory innych polskich kompozytorów: Paderewskiego, Lutosławskiego, Kilara albo Karłowicza, którego utwory grała ostatnio MOK Concertino.

- … na tym koncercie w Myślenicach, nie w Filharmonii Wiedeńskiej, podpadł Pan mocno politycznym oponentom swoim wystąpieniem. Zarzut dotyczył tego, że nie był to odpowiedni czas i miejsce na wystąpienie polityka, a kultura powinna być apolityczna.

- List pani premier Beaty Szydło, do orkiestry, który miałam zaszczyt odczytać, był wyrazem podziękowań dla muzyków za ich dotychczasową działalność oraz gratulacji, że jako ambasadorzy polskiej kultury zaprezentują się w jednej z najbardziej prestiżowych sal koncertowych świata – Złotej Sali Filharmonii Wiedeńskiej. To jednak nie spodobało się publicyście związanemu z partią Nowoczesna, który pewnie nie zgadza się z „dobrą zmianą”.

Oczywiście ma do tego prawo, ale nie ma prawa do takich kłamliwych i obraźliwych komentarzy nie tylko w stosunku co do premier polskiego rządu czy do mnie, ale przede wszystkim do orkiestry i publiczności. Warto mieć na uwadze, że obydwa koncerty: w Myślenicach i w Wiedniu były sfinansowane ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dzięki przychylności ministra Glińskiego, u którego o to zabiegałem. Powinniśmy wszyscy traktować to jako wyróżnienie orkiestry oraz naszego miasta. To polityk Nowoczesnej próbował całą sprawę upolitycznić.

- Należy Pan do kilku międzynarodowych grup parlamentarnych polsko-chińskiej, polsko-rumuńskiej, polsko-węgierskiej, a w wcześniej również japońsko-polskiej? Skąd takie zainteresowania? Czyżby to „przedłużenie” partnerstw gminy Myślenice z węgierskim Csopakiem czy powiatu z gminą Beclean w Rumunii?

- Współpraca powiatu i gminy Myślenice z Rumunią to sprawa świeża, a dla mnie z nieco dłuższą historią. Przy okazji współpracy z LGD Turystyczna Podkowa poznałem przedstawicieli rumuńskiej gminy Beclean już trzy lata temu i odtąd te kontakty podtrzymujemy.

Stąd moje przystąpienie do tej a nie innej grupy bilateralnej w parlamencie. Do grupy polsko-chińskiej zapisałem się po tym jak poznałem maestro Maciaszczyka i miałem okazję pomagać w sprawach konsularnych studentom z Chin, którzy już dwukrotnie przyjeżdżali do Polski. Wreszcie w trzeciej grupie, polsko-węgierskiej znalazłem się dlatego, że łączy mnie znajomość z byłym attache kulturalnym Węgier dr Imre Molnarem. Ostatnio miałem też przyjemność poznać obecną panią konsul.

- Jak dzieli Pan swój czas pomiędzy Warszawę i Myślenice? Gdzie spędza Pan więcej czasu?

- Relacje wyglądają mniej więcej tak, że 60 proc. czasu spędzam w Myślenicach, a 40 proc. w Warszawie. Tu w Myślenicach mam biuro podstawowe, ale w Trzebini działa też jego filia. W stolicy mieszkam przy ul. Wiejskiej, blisko Kancelarii Sejmu. Wiedziałem jak wygląda życie w Domu Poselskim i chciałem sprawdzić jak będzie wyglądało inne, ale przyznam, że po roku, coraz częściej myślę o powrocie do Domu Poselskiego.

- Dlaczego?

- Mieszkanie mam blisko, ale w Domu Poselskim jest wszystko pod ręką.

- W ławie sejmowej siedzi Pan obok posła Krzysztofa Ostrowskiego. Domyślam się, że jako koledzy z jednego klubu lubicie się. A jak wygląda dziś Pana współpraca z Maciejem Ostrowskim, burmistrzem Myślenic? I z innymi włodarzami?

- Z samorządowcami, wójtami czy burmistrzami, którzy chcą współpracować mam dobre relacje i to nie tylko nie tylko w naszym powiecie,, ale także w ościennych. Co do samych Myślenic, to pozostawiają one wiele do życzenia. Ja realizuję to, co zapowiadałem w kampanii wyborczej. Udało się, że szpital myślenicki dzięki moim działaniom dostał ostatnio karetkę po Światowych Dniach Młodzieży. Na pewno ważną sprawą jest dla mnie skierowanie do realizacji inwestycji związanych z poprawą bezpieczeństwem na zakopiance oraz jej dalsza rozbudowa. Nawet jednak przy tych inwestycjach drogowych, widać, że gmina niekoniecznie jest ze wszystkiego zadowolona…

- Co ma Pan na myśli? Czyżby różniącą Pana i burmistrza kwestię „kładki dla pieszych czy przejazdy pod zakopianką”? Doszliście w tej sprawie do konsensusu?

- Myślę, że dawno zostało już wytłumaczone, że pomysł przejazdu w Głogoczowie zamiast kładki, o który gmina postulowała kilka miesięcy temu, jest niemożliwy do wykonania. To sprawa zamknięta, ale poprosiłem pana burmistrza o przygotowanie koncepcji takiego przejazdu w innym miejscu w Głogoczowie, gdzie warunki terenowe i techniczne na to pozwalają.

Na spotkaniu z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, jakie odbyło się w ubiegłym miesiącu u burmistrza, dowiedziałem się, że niestety takie rozwiązanie nie zostało jeszcze przygotowane. Gmina przedstawiła pewną propozycję tylko dla Krzyszkowic, choć byłem przekonany, że rozwiązanie problemu dla Głogoczowa powinno być opracowywane jednocześnie, podobnie z resztą jak i dla Bęczarki, o którą występował radny PiS Mirosław Fita.

Na moje pytanie co z Głogoczowem, burmistrz nic nie odpowiedział. Przy tej okazji chciano także wpłynąć na opóźnienie wykonanie prac, które zostały skierowane już do realizacji przez kierownictwo ministerstwa infrastruktury przy niebezpiecznym skrzyżowaniu w Krzyszkowicach.

Druga sprawa to przetarg na zaprojektowanie dróg zbiorczych wzdłuż zakopianki, jaki ogłosiła gmina Myślenice. Nie został on rozstrzygnięty, bo nie określono poprawnie warunków i żadna firma nie złożyła oferty. Wiem, że gmina ma przygotować następny przetarg, ale to wszystko tylko odkłada w czasie ewentualną realizację tego zadania.

- A w innych sprawach jak wygląda współpraca z gminą?

- Z mojej strony jest wola współpracy, ale z drugiej trudno dostrzec taką perspektywę. Komentarze, jakie do mnie docierają, które padają na sesjach Rady Miejskiej z ust kierownictwa UMiG czy radnych Macieja Ostrowskiego świadczą moim zdaniem o raczej o niechęci i negowaniu wprowadzanych przez rząd PiS zmian. Szkoda, bo na tym traci miasto, gmina a przede wszystkim mieszkańcy. Tak jak deklarowałem na początku kadencji, jestem do dyspozycji wszystkich.

Pan burmistrz już otrzymał ode mnie wsparcie przy zabieganiu w Ministerstwie Rozwoju o zgodę na objęcie terenów w Jaworniku-Polance specjalną strefą ekonomiczną. To szansa na nowe miejsca pracy i kolejne korzyści finansowe dla gminy. Nikt na zawsze nie jest posłem czy burmistrzem, a to co przez ten czas uda nam się załatwić lub pozyskać dla gminy zostanie tu na lata, dla przyszłych pokoleń.

- Są jakieś sprawy w których występowaliście razem, ręka w rękę?

- Taką sprawą myślę, że jest sprawa otwarcia zbiornika dobczyckiego i wzbogacenia dzięki temu oferty turystycznej gminy i powiatu. Gmina odpowiedziała na moje zaproszenie na spotkanie z wojewodą, przedstawicielami RZGW i MPWiK. Co prawda burmistrza nie było, ale byli inni przedstawiciele gminy. Inną taka sprawą jest pomysł wykorzystania miejsca pod estakadą w Myślenicach i stworzenia tam parkingu park&ride. To są tematy w których mamy takie samo zdanie i na pewno warto, aby udało się je zrealizować. Jak więc widać są sprawy, gdzie nasze poglądy są całkowicie zbieżne.

- Do takich nie należy zamiar likwidacji Muzeum Regionalnego, czego chciała gmina. Po Pana interwencji u wojewody uchwała Rady Miejskiej została unieważniona. Wybiera Pan więc, jak rozumiem, Muzeum Regionalne a nie Muzeum Niepodległości, którego chce gmina?

- Nie uważam, aby moja interwencja u wojewody była czymś niestosownym. Jeżeli ktoś podejmuje złe, niezgodne z prawem decyzje, a takie podjęła Rada Miejska, musi się liczyć z tym, że zostaną one podważone i uchylone. Uważam, że Muzeum Regionalne powinno funkcjonować dalej. Czemu nie w nowych murach, w nowej siedzibie? Dziwię się, że w taki sposób podjęto próbę likwidacji. To źle świadczy o zarządzających naszym miastem i gminą.

- Przenieśmy się na chwilę do Warszawy, do Pana działalności tam. Z ław sejmowych zdawał Pan pytania o kilka spraw, m.in. audyt w Poczcie Polskiej, zmniejszającą się liczbę lekarzy, o ŚDM, kluby sportowe, w sprawie praktyk związanych z zaniżaniem wartości pojazdów importowanych oraz o…. problemy związane z zapewnieniem odpowiedniego taboru na trasie Warszawa - Łódź, w szczególności braku możliwości manewrowania lokomotyw na stacji Łódź Fabryczna. Gdzie pytania o sprawy lokalne, dotyczące naszego regionu?

- Te wszystkie tematy dotyczą spraw Myślenic i Małopolskim, może w wyjątkiem kolei w Łodzi, ale w tej akurat pomagałem mojej koleżance posłance Joannie Kopcińskiej z Łodzi.

Sprawy Poczty poruszałem na wniosek mieszkańców Myślenic oraz samych pracowników Poczty. Światowymi Dniami Młodzieży zajmowałem się jako koordynator tego wydarzenia w naszym dekanacie oraz jako przewodniczący zespołu parlamentarnego do spraw ich organizacji. Pracuje też w zespole do spraw praw pacjentów, stąd pytanie o liczbę lekarzy.
Może, tych interpelacji nie jest najwięcej, ale przyjąłem zasadę, że w celu rozwiązaniu danej sprawy podejmuje interwencje osobiście i bezpośrednio w odpowiednim urzędzie czy ministerstwie. Uważam, że taki sposób jest skuteczniejszy, bo na papierze nie wszystko da się uchwycić.

Tematy, jakimi się zajmuję teraz to np. przywrócenie komisariatu policji w Sułkowicach i utworzenie takiego dla terenu Pcim-Lubień-Tokarnia. Jestem po rozmowie z komendantem wojewódzkim policji i oczekuję na możliwość spotkania się z wiceministrem spraw wewnętrznych Jarosławem Zielińskim. Będę też pytał w Ministerstwie Infrastruktury o możliwość przywrócenia urzędów pocztowych tam, gdzie zostały one zlikwidowane. W tej sprawie zwrócili się do mnie mieszkańcy Głogoczowa oraz Stróży.

- Z treści Pańskich interpelacji wynika, że pomocy u Pana szukają m.in. matki niepełnosprawnych dzieci, pracownicy socjalni, hurtownicy zajmujący się sprzedażą alkoholi, pracownicy ochrony… Ich problemy to system edukacji dzieci niepełnosprawnych, kwestie badań niezbędnych do pracy w zawodzie ochroniarza, czy zalanie rynku tanim alkoholem. Z jakimi jeszcze sprawami przychodzą do Pana ludzie?

- Tych tematów jest wiele. Z niektórymi odsyłam do radcy prawnego, który udziela bezpłatnych porad. Przez ostatnich 10 miesięcy skorzystało z nich blisko 200 osób. Są to sprawy majątkowe, własnościowe, dotyczące prawa pracy, wydanych decyzji i pozwoleń, są też skargi na funkcjonowanie urzędów lub urzędników.

- Należy Pan do Parlamentarnego zespołu ds. Praw Pacjentów - jest Pan jego wiceprzewodniczącym i Parlamentarnego Zespół ds. Szpitali Powiatowych. Jest więc Pan zapewne zorientowany w planach Ministerstwa Zdrowia i rządu co do reformy służby zdrowia i stworzenia sieci szpitali. Wie Pan też pewnie, że w Myślenicach możliwy jest scenariusz w którym zagwarantowane finansowanie z budżetu będzie miało tylko kilka podstawowych oddziałów, a o pieniądze na inne będzie trzeba z powodzeniem lub nie zabiegać w konkursach. Czy nie obawia się Pan o przyszłość np. oddziału ortopedii? Nie sądzi Pan, że jego brak w Myślenicach stanowiłby coś więcej niż tylko niedogodność dla pacjentów?

- Na początku chciałbym uspokoić i wyjaśnić. Nikt dzisiaj jeszcze nie zdecydował czy ten oddział będzie funkcjonował w takiej, czy w innej formie. Szpitale, spełniające kryteria kwalifikacyjne utworzą tzw. system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ). System ten będzie główną formą zabezpieczenia dostępu pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego.

Na funkcjonowanie systemu będzie przeznaczone ok. 85 proc. środków, z których obecnie jest finansowane leczenie szpitalne. Na pewno pacjenci na zmianach nie ucierpią a i pieniędzy na ortopedie w Myślenicach nie ubędzie. Może zmienić się struktura, pod jaką będzie funkcjonować ortopedia po wprowadzeniu reformy.

- Ale ordynator chirurgii urazowo-ortopedycznej mówił na naszych łamach, że ortopedia wydzieliła się z chirurgii i nie ma już od tego odwrotu. Zresztą, oddzielny oddział to co innego. Można się domyślać, że jego brak i „upchnięcie” go w ramach innego, spowoduje ograniczenie zakresu świadczeń…

- To jest kwestia raczej postawienia pytania o jakość usług medycznych w całym szpitalu i czy dziś spełnia on warunki, aby mógł być zaliczony do odpowiedniego poziomu, jednego z sześciu poziomów systemu zabezpieczenia świadczeń? To determinować będzie funkcjonowanie w obecnym kształcie oddziału ortopedycznego.

- A neurologia? Pulmunologia?

- Z radnymi PiS podnosiliśmy, że oddział neurologiczny działa w zbyt ograniczonym zakresie w stosunku do potrzeb i rozwoju chorób cywilizacyjnych, np. udarów. Jestem przekonany, że powinien on zostać utrzymany. Co więcej, uważam, że szpital dawno już powinien zakupić własny tomograf i aparat do rezonansu magnetycznego. Co do pulmonologii uważam, że jest to już dosyć wąska specjalizacja, która ma się znaleźć w poziomie szpitali specjalistycznych. Myślę, że raczej należałoby się zastanowić nad wydzieleniem tu, u nas oddziału kardiologii.

- Nie uważa Pan, że dla myślenickiego szpitala, dla pacjentów, ta reforma może być niekorzystna?

- Jestem przekonany, że ta reforma jest naprawdę dobrą zmianą dla wszystkich. Projekt ustawy tworzącej tzw. sieć szpitali wprowadza nowe rozwiązania, które mają usprawnić organizację udzielania świadczeń opieki zdrowotnej. Pozwolą one zoptymalizować liczbę oddziałów specjalistycznych i umożliwić lepszą koordynację świadczeń szpitalnych i ambulatoryjnych. Ułatwią także zarządzanie szpitalami.

Teraz co rusz słyszmy od dyrekcji szpitala, że problemy finansowe, które się nawarstwiają to wina NFZ, bo świadczenia są niedoszacowane lub nie są wypłacane nad wykonania. Nowe zasady mają to zmienić. Przyjęcie przez szpital większej liczby pacjentów w danym roku będzie miało wpływ na zwiększenie jego planu finansowego w kolejnych latach. Kierownictwo resortu zdrowia chce płacić placówkom za efekty leczenia, a nie jak teraz za każdą usługę osobno, niezależnie od rezultatów.

- I nie trzeba będzie po endoprotezę jechać do Krakowa?

- Mam nadzieję, że nie.

- Wedle opinii ordynatora oddział w Myślenicach jest ze wszech miar przygotowany do przeprowadzania takich zabiegów i operacji...

- Uważam, że oddział ten jest jedną z lepszych komórek myślenickiego szpitala, i że powinien dalej tak pracować jak pracuje. W najbliższym czasie będę chciał rozmawiać z dyrekcją o reformie i umiejscowieniu w niej myślenickiego szpitala.

- Zostawmy na chwilę szpital i zajmijmy się szkołami, a konkretnie gimnazjami, które PiS chce zlikwidować. Samorządy obawiają się tych zmian, nauczyciele zwolnień, niektórzy rodzice także. Czy jest ich Pan w stanie zapewnić, że samorządy nie będą musiały dołożyć z własnych kas do reformy, że miejsca pracy nauczycieli nie są zagrożone, a dla dzieci będzie to tylko i wyłącznie z pożytkiem?

- Każdy uczeń i nauczyciel zasługują na dobrą szkołą i ta reforma to zapewnia. Wdrożenie obecnej struktury szkół spotkało się z negatywną oceną znacznej części społeczeństwa, szczególnie rodziców. Diagnoza obecnego stanu liceów ogólnokształcących i szkół zawodowych jest niezadowalająca, stąd też reforma, o której mówiliśmy w kampanii wyborczej. Nauczycieli pragnę zapewnić, że proces wygaszania gimnazjów będzie odbywał się tak, żeby chronić ich miejsca pracy w szkołach podstawowych lub ponadpodstawowych.

Dla jednostek samorządu terytorialnego resort edukacji przewidział m.in. przygotowanie wsparcia finansowego. Począwszy od roku 2017 planujemy uwzględnić dziecko 6-letnie objęte wychowaniem przedszkolnym w finansowaniu poprzez część oświatową subwencji ogólnej. Kwota na każde dziecko 6-letnie objęte wychowaniem przedszkolnym wzrośnie z 1338 zł dotacji celowej do kwoty ok. 4300 zł subwencji oświatowej. To dobre informacje dla samorządów.

Trzeba wspomnieć, że tą reformą rząd ratuje właśnie samorządy, które prowadzą gimnazja, bo w tych szkołach z roku na rok ubywa młodzieży. Za chwilę samorządy zaczęłyby mieć problem z pustymi szkołami gimnazjalnymi, a nauczyciele ze znalezieniem godzin lekcyjnych.

- Za dwa lata wybory samorządowe. Dziś rola PiS w samorządzie gminnym Myślenic jest marginalna, w powiecie, nawet pomimo wygranej, podobnie. Czy w 2018 roku PiS zamierza to zmienić? Czy PiS ma już kandydata na burmistrza?

- Z tą opinią pani redaktor o roli samorządowców PiS się nie zgodzę. Tworzymy dwa mocne opozycyjne kluby w Radzie Miejskiej i w Radzie Powiatu, które patrzą władzy na ręce i merytorycznie wytykają jej błędy. Po wielokroć zgłaszają też swoje pomysły i inicjatywy, które są przegłosowywane i w rezultacie odrzucane. Dzieje się tak niestety ze szkodą dla mieszkańców. Mamy za sobą półmetek kadencji samorządu, dlatego nie myślimy o wyborach i na razie pracujemy nad bieżącymi sprawami gminy i powiatu.

- Gdzie będzie Pan 13 grudnia?

- 13 grudnia będę uczestniczył w obchodach 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, które odbędą się przy Placu Trzech Krzyży w Warszawie. Co roku z Myślenic organizujemy wyjazd dla członków i sympatyków PiS oraz klubowiczów Gazety Polskiej. Ta bolesna dla naszego kraju rocznica jest jednocześnie wspomnieniem wielu ofiar stanu wojennego, dzięki którym możemy dziś żyć w wolnej Polsce.

- W Myślenicach z inicjatywny KOD odbędzie się spotkanie, pokojowa manifestacja pod hasłem „Sprzeciw wobec powrotu PRLu w rocznicę stanu wojennego”.

- Jeżeli tak, znaczy to tylko, że demokracja w Polsce ma się dobrze i każdy ma wolność słowa i manifestowania swoich poglądów. Trochę to jednak zakrawa na komedię. Parę dni temu liderzy KOD-u oraz opozycji skompromitowali się podpisując się pod listem wraz z byłym członkiem PZPR, żołnierzem wojsk PRL, który publicznie wychwalał i popierał stan wojenny a 13 grudnia będą sprzeciwiać powrotowi PRLu?

- Za to w tym samym marszu, co Pan pójdzie najpewniej poseł Stanisław Piotrowicz, prokurator z okresu stanu wojennego…

- Większość zarzutów kierowanych pod adresem posła Piotrowicza jest nieprawdziwych, szczególnie tych w kontekście historii Antoniego Pikula. Stanisława Piotrowicza nie było na rozprawie Pikula. Nie było też wyroku skazującego oskarżonego opozycjonistę,

- Mówi Pan, że demokracja w Polsce ma się dobrze i każdy ma wolność słowa i manifestowania swoich poglądów. Po co zatem było majstrować przy ustawie o zgromadzeniach? Dlaczego poparł Pan projekt jej zmian?

- To PO i były prezydent Komorowski w 2012 roku wprowadzili zapisy dotyczące ograniczenia wolności w ustawie o zgromadzeniach publicznych. Nowe przepisy uniemożliwią blokowanie zgromadzeń i demonstracji przez ich przeciwników. Każdy będzie mógł swobodnie wyrażać swoje poglądy, ale 100 metrów od zgłoszonego zgromadzenia. Nowe przepisy umożliwią pokojowe demonstrowanie swoich poglądów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski