– Twoją debiutancką płytę wydała właśnie wytwórnia Kayax. Z tego, co mi wiadomo, niełatwo jest tego dokonać. Jak Tobie się udało?
– Kiedy wymarzyłam sobie wydanie płyty w Kayxie, zawiozłam tam swoje pierwsze demo. Ponieważ długo nie było odzewu, zaczęłam pisać e-maile do każdego z menedżerów, których adresy znalazłam na stronie internetowej wytwórni. No i w końcu odpowiedział mi jeden z nich, że podoba mu się moja muzyka. „Skoro tak – to zróbmy coś z tym, pomóż mi” – odpisałam. Umówiliśmy się na kawę i dostałam propozycję zorganizowania zespołu, który będzie mi towarzyszył na koncertach czy nagraniach. Ponieważ poszło dobrze, podpisano ze mną kontrakt.
– Większość Twoich rówieśników próbuje robić karierę przez talent-shows. Dlaczego wybrałaś inną opcję?
– Moim zdaniem takie programy zabijają autentyczność. Wiadomo – kto wygra talent- -show, musi z rozdzielnika wydać płytę w dużym koncernie. Ale to wszystko jest sztuczne. Ja bym nie mogła pisać ani śpiewać czegoś, czego nie lubię. Chociaż przyznam szczerze, że kiedyś... poszłam do talent-show. Byłam zdesperowana, chciałam cokolwiek zrobić ze swoją muzyką, a nie wiedziałam, od czego zacząć. Ale na szczęście nie przeszłam eliminacji [śmiech]. Dlatego teraz nie ma obciachu.
– Od kiedy piszesz własne piosenki?
– Gram na gitarze już dziesięć lat. Nauczyłam się podstawowych chwytów w dwa tygodnie – i od razu zaczęłam wymyślać swoje piosenki. Czułam się, jakby ta gitara była stworzona dla mnie. Dlatego niektóre numery na płycie są bardzo stare – i mają prawie dziesięć lat! To cały przekrój przez moją twórczość.
– Cenisz sobie to, że mogłaś zamieścić na płycie całkowicie autorski materiał?
– Oczywiście. Nie wyobrażam sobie, abym mogła iść na kompromisy tylko dlatego, że ktoś inaczej słyszy niż ja. Te piosenki są bardzo osobiste – i opowiadają o moim życiu. Dlatego chcę, aby od początku były takie, jak sama je sobie wymyśliłam. To wymaga wiele wysiłku – ale wolę to niż zespołową pracę.
– A jak skompletowałaś własny zespół?
– Nagrałam demo w domu sama na kilku instrumentach. Nie miałam bowiem żadnych znajomych muzyków. Ale kiedy poznałam menedżera z Kayaxu, on polecił mi trzech chłopaków z Warszawy. Pograliśmy trochę – oni szybko się wykruszyli, bo to nie były ich klimaty. Całe szczęście trafiłam wtedy w domu kultury w moim rodzinnym Olsztynku na muzyków, którzy mi spasowali. Okazało się, że szybko znaleźliśmy wspólny język. Dlatego gramy razem.
– No właśnie: większość dziewczyn w Twoim wieku słucha popu, hip-hopu albo muzyki klubowej. A Ty wybrałaś siarczysty rock. Dlaczego?
– Kiedy byłam dzieckiem, słuchałam Britney Spears. Pewnego dnia usłyszałam „Stairway To Heaven” Led Zeppelin – i zakochałam się w takiej muzyce. Moja starsza siostra, która grała na gitarze, słuchała wtedy rocka i sporo rzeczy pokazała mi w tej muzyce. Wtedy miłość do Nirvany przypieczętowała zmianę mojego muzycznego gustu [śmiech].
– Wspominasz zespoły, w których wokalistami są mężczyźni. W Twoim głosie słychać echa wokalu Kory. To Twoja kobieca idolka?
– To, że sama jestem kobietą, nie oznacza, że muszę słuchać śpiewających kobiet. Nie ma takiej wokalistki, która by mnie zachwyciła tak jak Kurt z Nirvany czy Josh z The Queens Of The Stone Age. Niespecjalnie lubię też Maanam – szanuję ten zespół, bo to klasyka polskiego rocka, ale kompozycyjnie mi nie leży.
– Jak publiczność reaguje na Ciebie podczas koncertów?
– Mam za sobą wspólną trasę koncertową ze Sqbasem. Miałam więc już okazję stanąć oko w oko z publicznością. Po występach usłyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii. Przychodzili ludzie i mówili, że właśnie takiej dziewczyny brakowało im na polskiej scenie rockowej. Byłam tym mile zaskoczona!
– Producentem płyty jest Maciek Cieślak z dawnej Ścianki. Jak się Wam pracowało?
– Początkowo nie wiedziałam, jak wygląda nagrywanie płyty, myślałam, że wystarczy wejść do studia, zarejestrować wszystkie partie i wyjść. Tymczasem okazało się, że dla Maćka brzmienie ma kluczowe znaczenie. To nie było tak jak na koncercie: że podepnie się gitarę – i jest czad. Dałam się więc poprowadzić Maćkowi niczym ojcu. Chociaż przyznam, że mocno między nami iskrzyło. Maciek ma mocną osobowość, ja podobnie – początkowo były więc momenty, że wychodziłam ze studia i płakałam. Ale w końcu coś zaskoczyło – może Maciek docenił moją muzykę? I ostatecznie bardzo podoba mi się to, co zrobiliśmy razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?