Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włoskie wakacje na Kazimierzu

Redakcja
Nasza pasja gotowania w połączeniu ze starannością doboru najwyższej jakości składników oraz przytulnym i eleganckim wnętrzem restauracji uczynią Waszą wizytę w "Al dente!" niezapomnianym doznaniem estetyczno-kulinarnym! - tak właściciele zapraszają do restauracji mieszczącej się na krakowskim Kazimierzu przy ulicy Kupa.

Ania Starmach: ŻYCIE ZE SMAKIEM

Slogany czasem bywają pustymi słowami, więc postanowiłam sprawdzić, czy aby nie są to jedynie przechwałki.

Na pierwszy rzut oka wnętrze rzeczywiście wydaje się eleganckie, atmosfera przytulna, prawie wszystkie stoliki zajęte, ale na szczęście udało mi się "załapać" na stolik w niewielkim ogródku. Urzekł mnie właściciel Włoch, który na wstępie swą łamaną, a przy tym jakże uroczą polszczyzną oznajmił mi i moim przyjaciołom, że od tygodnia ma nowego szefa kuchni i jest ciekawy, jakie będzie nasze wrażenie. Oczywiście szef kuchni też jest Włochem i żeby było ciekawie, w kuchni zastąpił... oczywiście Włocha!

Nowy szef kuchni może oznaczać nowe ciekawe dania, ale może też oznaczać zmiany w daniach klasycznych, których to zmian nie lubię. Chyba że, oczywiście, są to zmiany na lepsze. Postawiłam na absolutne standardy, wierząc, że przeniosą mnie na południe Włoch. Miałam nadzieję, że będą namiastką włoskich wakacji na krakowskim Kazimierzu.

Nie myliłam się. Bruschetta z pomidorami była chrupiąca, z odrobiną oliwy na dobrej jakości pieczywie i ze słodkimi pomidorami, idealnie doprawionymi. Mocno pomidorowa była również pizza, chluba restauracji, z ciągnącym serem, na cienkim, acz "sztywnym" cieście z przypieczonymi brzegami.

Bardzo, ale naprawdę bardzo, dobre było spaghetti carbonara, z kremowym sosem jajecznym, z boczkiem i serem. Sos nie był jednak na tyle intensywny, aby zabić smak makaronu, który naprawdę był obłędny i bardzo al dente - tak jak lubię.

Jeśli jednak mam być naprawdę szczera, jeszcze lepsze było ravioli ze szpinakiem i masłem szałwiowym. Trudno o tak dobre pierożki we Włoszech, a co dopiero w Polsce. Cienkie ciasto, delikatny farsz z ricottą i odrobiną sera pecorino! Dla takiej kolacji warto przez tydzień być na diecie.

A skoro o diecie mowa, to wyjątkowo postanowiłam zrezygnować z deseru. Niepocieszony Włoch postawił nam na stole butelkę limoncello, zaproponował kawę i życzył miłego wieczoru. Nie wiedział tylko, że limoncello będzie pięknym początkiem długich rozmów w ogródku "Al dente!" z pysznymi winami z "jego piwniczki".

Na Kupa spędziłam uroczy wieczór z pysznym włoskim jedzeniem, miłym włoskim klimatem i cudownymi włoskimi trunkami.

Jeśli marzą wam się wakacje na Sycylii ,w Mediolanie albo w Rzymie, wybierzcia się na ul. Kupa, zwłaszcza że limoncello trafia na stół, nawet jeśli - w przeciwieństwie do mnie - skusicie się na deser!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski