Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wnuczka pani Elizy

Włodzimierz Jurasz
Izabela Sowa „Tymczasem”, Znak/litera nowa 2016, 318 stron
Izabela Sowa „Tymczasem”, Znak/litera nowa 2016, 318 stron
Czytnik. Był taki czas, że przed wyjściem do spożywczaka szykowała się godzinę. Pewnego razu ze wstydem uświadomiła sobie, że naszła ją kompromitująca ochota na niemodne w aktualnym sezonie ziemniaki.

Jeden ze swych felietonów w modnym czasopiśmie poświęciła przygotowaniom do zaduszkowego wyjścia na groby: „Płaszcz […] powinien pasować fakturą i odcieniem do kamienia, z którego wykuto pomnik. Dodatki należy dobrać pod kolor wieńców i chryzantem”.

Te fakty najlepiej charakteryzują niejaką Monique, bohaterkę najnowszej powieści Izabeli Sowy („Tymczasem”, wydawnictwo Znak/litera nowa), jednej z najpopularniejszych współczesnych autorek tzw. literatury kobiecej.

Monique, pochodząca z Bukowiny a mieszkająca w Warszawie, jest stylistką. To znaczy - utrzymuje się z udzielania porad w kwestii wyglądu żonom bogatych biznesmenów. Kiedyś miała swój program w niszowej stacji telewizyjnej, często pokazywała się w telewizji śniadaniowej, ale, jak to w tej branży bywa, gdy się znudziła system po prostu ją wypluł. Ma 40 lat, za sobą wiele nieudanych związków i przygód, kawalerkę oraz wciąż rosnący kredyt we frankach. Jednym słowem, jest typowym przykładem „słoika”, przedstawiciela środowiska tzw. młodych (?), wykształconych (?), z wielkiego miasta.

Monique jest w zasadzie zadowolona ze swego życia, ostatecznie sama je wybrała. Ale czasem nachodzą ją refleksje. Zdaje sobie sprawę ze swej przynależności do tzw. prekariatu, warstwy ludzi bez etatu, utrzymujących się nie bardzo wiadomo z czego, niewiele umiejących, pozbawionych konkretnych kwalifikacji, perspektyw i wciąż obawiających się o swą przyszłość.

W chwilach słabości przyznaje sama przed sobą, że utrzymuje się „z układania rzeczy w cudzych szafach”, a nawet „ma wrażenie, że jest francuską łączniczką, która przywozi blokersom newsy z planety zamieszkanej przez kastę ponowoczesnych braminów. Czasem wpadnie do willi jednego z uprzywilejowanych, by pocieszyć jego zdradzaną żonę i odświeżyć jej garderobę. Podaruje kilka złudzeń, wartych tyle samo co złudzenia sprzedawane biedakom”. I niekiedy tęskni za świętami spędzonymi z rodziną w Bukowinie…

Zważywszy na te okoliczności „Tymczasem” można uznać za powieść w dużej mierze satyryczną. Jest zabawna, dobrze napisana, pod koniec pojawia się jednak spory zgrzyt. Nieprzystające do całości moralizowanie, analizy, oskarżenia i podsumowania, rodem wręcz z XIX-wiecznej powieści tendencyjnej. „Po upadku komuny byliśmy tak wygłodniali Zachodu, że daliśmy sobie wcisnąć masę kitu. Co gorsza, pozwoliliśmy, by wyprano nam mózgi” - stwierdza jeden z bohaterów.

Książkom należącym do nurtu współczesnej „literatury kobiecej” przypisuje się często pokrewieństwo z dokonaniami Heleny Mniszkówny. Jak widać, niekiedy jest im blisko również do zapomnianych już dzieł Marii Konopnickiej i Elizy Orzeszkowej…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski