Rozmowa "Dziennika"
z Ryszardem Cieślą, kierownikiem stacji meteorologicznej
- Dlaczego od kilku lat efektem niemal każdej poważniejszej ulewy jest powódź?
- Ponieważ w jednym czasie następuje potężny opad deszczu, którego nie jest w stanie przyjąć żaden ciek wodny. Zwykle 100 litrów na metr kwadratowy spadało przez cały miesiąc. Podczas gwałtownej ulewy taka ilość dostaje się do gruntu, potoków i rzek w ciągu godziny. Skutek musi być gwałtowny, a żywioł niszczycielski. Co gorsza, nie sposób nad nim zapanować.
- Minione powodzie przyczyniły się do uaktywnienia osuwisk, których w regionie stale przybywa.
- Ma na to wpływ budowa geologiczna terenu. Warstwy ziemi spoczywające na nietrwałym piaskowcu ułożone są w kierunku dolin. Gdy do gleby przedostanie się duża ilość wody, następuje poślizg i całe zbocza zaczynają po prostu spływać w dół. Niestety, na ten problem też nie ma skutecznego lekarstwa. Oczywiście można by zasugerować ludziom, by nie budowali domów na stokach, co bynajmniej nie oznacza, że ich domostwa zlokalizowane w dolinach będą bezpieczniejsze.
- Jakie są prognozy na najbliższe dni?
- Wciąż pozostajemy w zatoce niskiego ciśnienia, więc do piątku mogą powtarzać się burze. To jest pewne. Natomiast intensywność opadów deszczu zawsze pozostaje wielką niewiadomą. Równie dobrze na metr może spaść 3 lub na przykład 85 litrów wody. Ten żywioł jest zupełnie niekontrolowalny. Możemy być pewni, że jeśli nad Cieniawą spadnie taka ilość wody, to po godzinie zalany zostanie Nowy Sącz. I nikt nie może temu zapobiec.
Rozmawiał PAWEŁ SZELIGA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?